Pożegnanie

271 20 3
                                    

Harry wpatrywał się w Snape'a ze zmarszczonym czołem. Nagle w jego głowie coś kliknęło, jakby brakujący element układanki wpadł na swoje miejsce.

- O tym właśnie śniłem, prawda? - spytał opierając rękę na framudze drzwi by się wesprzeć, kiedy zalała go fala wspomnień ostatnich tygodni. - Obietnica, którą złożył pan mojej mamie, sekret, którego strzegł pan przed wszystkimi – cały czas chodziło o Wieczystą Przysięgę, tak?

Twarz mężczyzny pozostała bez wyrazu; mimo to Harry kontynuował.

- Czy to znaczy, że nikt o niej nie wie? A mój tata? Wiedział?

Snape odłożył książkę na stolik i skrzyżował ręce na piersi. Nie patrzył na Harry'ego, kiedy się odezwał.

- Jak mówiłem, było wiele rzeczy, z których twój ojciec nie zdawał sobie sprawy.

- A co z pana obietnicą złożoną Dumbledore'owi? - wtrącił szybko chłopiec chcąc wyrazić słowami wszystkie kłębiące się w jego głowie myśli. - W moim śnie mówił pan, że dotrzymał obietnicy złożonej i Lily i Dumbledore'owi...

- Nawet ja nie wiem jeszcze, jaką przysięgę mam złożyć Albusowi - przerwał Mistrz Eliksirów z błyskiem zaciekawienia w oku. Harry z trudem powstrzymał się od rozdziawienia buzi. Jeszcze bardziej oparł się o framugę i przypomniał sobie szczegóły snu; Snape naprawdę wspomniał o przysiędze złożonej dyrektorowi – ale skoro nic jeszcze na jej temat nie wiedział...

- To się jeszcze nie wydarzyło - sapnął.

- Najwidoczniej - stwierdził Snape.

- Ale jeżeli dzisiaj zginiemy, to w ogóle do tego nie dojdzie...

- Być może wcale nie ma do tego dojść - zasugerował mężczyzna spoglądając szybko na Hermionę, która wydawała się być wciąż pogrążoną w głębokim śnie. - Być może Czarny Pan starał się po prostu podważyć twoje zaufanie do Albusa tak samo jak i do mnie.

Harry pokręcił głową.

- Ale w pana ustach brzmiało to tak pewnie... wydawało się, że wręcz odczuwa pan ulgę, że nie złamał pan tej przysięgi złożonej dyrektorowi! Przecież to musi coś znaczyć.

Snape przyglądał mu się przez chwilę z zainteresowaniem.

- Nie nakręcaj się - powiedział cicho marszcząc brwi.

- Nie nakręcam się! - oburzył się chłopiec.

- Owszem, nakręcasz - przerwał mu Snape. - Zaczynasz wierzyć złudzeniom.

- Co? - tym razem to Harry się skrzywił.

- Uważasz, że skoro ta przysięga jeszcze nie miała miejsca, to wkrótce musi nastąpić, a w związku z tym ty na pewno przeżyjesz dzisiejszy wieczór.

Harry zawahał się na moment; nie zdawał sobie nawet sprawy, że myśli w ten sposób, ale gdy słowa wypłynęły z ust Snape'a, zrozumiał, że dokładnie tej nadziei się trzyma.

- To musi coś znaczyć - powtórzył. - Voldemort nie ukazałby mi tego wydarzenia bez powodu - podrapał się po głowie i oparł o framugę myśląc intensywnie. - Sam pan powiedział, że Voldemort chciał, żebym zobaczył ten sen... tylko co on chciał mi w ten sposób przekazać...?

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz