Nie ufając strażnikom

409 30 5
                                    

Kiedy Harry położył się tego wieczora do łóżka, miotały nim sprzeczne uczucia. Remus powiedział, że utrzymywanie go w niewiedzy miało na celu zapewnienie mu bezpieczeństwa – czy tak trudno było w to uwierzyć? Odkąd pamiętał ludzie mieli przed nim tajemnice, ale Lupin przynajmniej wytłumaczył mu, dlaczego to konieczne i dlaczego to jedyny sposób, by go chronić. Powiedział Harry'emu tyle, ile mógł... więc dlaczego chłopiec czuł taką złość? Czemu gdzieś w piersi dręczyła go nagląca potrzeba poznania całej prawdy? Skoro ten sekret dotyczył bezpośrednio jego, to chyba powinien go poznać? Miał do tego prawo, czyż nie?

Harry przekręcił się ze złością na łóżku i spojrzał, chyba po raz setny tego wieczora, na zegarek. Jego umysł pracował na zbyt wysokich obrotach, by spać, więc chłopiec w końcu poddał się – wstał i zszedł do kuchni, gdzie spotkał Remusa siedzącego przy stole na swoim krześle i pogrążonego w zamyśleniu. Kiedy Harry stanął w drzwiach, mężczyzna drgnął zaskoczony.

- Czemu nie śpisz? - spytał łagodnie. Harry wzruszył ramionami.

- Nie mogłem zasnąć - odparł. - Nie mogę przestać myśleć o tym wszystkim.

Remus kiwnął głową i odwrócił wzrok.

- Wiem, co czujesz.

Siedzieli w ciszy, aż Harry stracił poczucie czasu; obaj pogrążeni byli we własnych myślach i wspomnieniach. W końcu powieki chłopca zaczęły opadać, więc oparł głowę na stole i po kilku chwilach pogrążył się w błogiej nieświadomości.

Znajdował się w pomieszczeniu, którego nie rozpoznawał; ściany były ciemnoszare i otaczały go w sposób, który przyprawiał o klaustrofobię. Drzwi znajdowały się po przeciwnej stronie celi i wyglądało na to, że są zamknięte na trzy potężne zasuwy. Harry rozejrzał się dookoła, by zapoznać się z otoczeniem, ale te drzwi były chyba jedyną drogą wyjścia.

Brzęk metalu przykuł jego uwagę do jednego z rogów pomieszczenia. Chłopiec spojrzał w dół na swoje ciało i ze zdziwieniem zorientował się, że to nie on jest tutaj więźniem; wyciągnął czujnie różdżkę.

- Lumos - szepnął i celę zalało światło. Okazało się, że pomieszczenie jest w opłakanym stanie: na jego środku stał stół z wielkim, przebiegającym w połowie pęknięciem, a krzesła, w większości połamane, były poprzewracane i porozrzucane po całej podłodze. Harry z trudem podniósł się na nogi i spojrzał na ten widok szeroko otwartymi oczyma. Po chwili usłyszał gdzieś obok jęk i poczuł, że włosy na jego głowie stają dęba. Z tłukącym się boleśnie w piersi sercem chłopiec ominął stół z uniesioną wysoko różdżką. Nagle żołądek ścisnął mu się boleśnie; Harry upadł na kolana obok dwóch długich, metalowych łańcuchów ciasno przyczepionych do kostek i nadgarstków drżącej postaci przykutej niemal bezpośrednio do ściany.

- Remus... - szepnął chłopiec przez zaciśnięte gardło. Postać znów jęknęła i Harry uniósł różdżkę, by przyjrzeć się jej obrażeniom.

Całe ciało Lupina było pokryte koszmarnymi sińcami; jego kości były połamane, a ruch klatki piersiowej niemal niezauważalny i przerażająco powolny. Kiedy mężczyzna usłyszał swoje imię, otworzył oczy i obrzucił Harry'ego intensywnym spojrzeniem.

- Jesteś od niego silniejszy, Harry - powiedział chrapliwie z trudem łapiąc powietrze. Chłopiec potrząsnął głową, zdezorientowany.

- Ja... co?

- Pokonasz to, ale musisz walczyć.

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz