Powrót do domu

318 23 1
                                    

Harry, mimo świecącego na zewnątrz słońca ubrany w grubą kurtkę, zszedł na dół do kuchni z absolutnie nieszczęśliwą miną; nie miał najmniejszej ochoty wychodzić z domu, ale zgodził się na to po usilnych naleganiach Remusa, który prawie zagonił go na piętro, by przygotował się do wyprawy. Chłopiec otworzył kuchenne drzwi i ujrzał Tonks w jej różowowłosej chwale, a obok niej – nieco speszoną Hermionę. Harry zatrzymał się w pół kroku, niepewny, co ma powiedzieć; dziewczyna zdobyła się na mały uśmiech, a po chwili rzuciła się na niego i otoczyła ramionami tak silnie, że niemal pozbawiła go tchu.

- Przepraszam, Harry - powiedziała cicho. Chłopiec odsunął się, zdumiony.

- Za co, do licha? - spytał.

- Nawet nie pomyślałam, jak to się musiało na tobie odbić – to, że Ron... - Hermiona z trudem powstrzymała szloch i przetarła dłonią twarz.

- Nic nie szkodzi - odezwał się szybko Harry. - To jest ostatnia rzecz, jaką powinnaś się teraz martwić.

Jego przyjaciółka zmarszczyła brwi i odgarnęła z oczu swoje gęste włosy.

- Ron nie chciałby, żebyś nadal trwał w takim stanie - powiedziała surowo; Harry poczuł ukłucie irytacji – najwyraźniej Remus i Tonks poinformowali ją o jego zachowaniu w ostatnim czasie. - Harry – on nie winiłby cię za to, co się stało - dodała.

- Tak? A skąd to wiesz?

Hermiona uśmiechnęła się lekko.

- Ponieważ cię kochał. Byłeś jego najlepszym przyjacielem.

Uścisnęła go jeszcze raz, po czym odwróciła się do Remusa i Tonks.

- Idziemy?

- Wciąż jeszcze nie powiedziałeś mi, gdzie tak właściwie się wybieramy - przypomniał Harry Lupinowi.

- Dowiesz się, kiedy tam dotrzemy - odparł mężczyzna delikatnie, po czym skinął na dwoje nastolatków, by przy nim stanęli. - Będziemy się aportować; Tonks zabierze Hermionę, a ty wyruszysz ze mną.

Zanim Harry zdążył zaprotestować, Remus mocno przycisnął go do piersi, policzył do trzech i obrócił się w miejscu. Chłopiec miał okropne wrażenie, że coś wywraca go na lewą stronę; wszystkie kolory zlewały się przez moment przed jego oczami, a kiedy to się skończyło, znalazł się na wielkim cmentarzu pełnym różnego rodzaju nagrobków o najdziwniejszych kształtach. Kiedy jego stopy dotknęły ziemi, Harry poczuł, jak serce w nim upada. Doskonale wiedział, dokąd przyprowadził go Remus – przybyli tu, by odwiedzić grób Rona. Natychmiast spróbował się wyrwać, ale Remus trzymał jego kurtkę w silnym uścisku.

- Poczekaj chwilę - powiedział surowo i pociągnął chłopca z powrotem do siebie. - Hermiona i Tonks zostaną tutaj; my musimy odwiedzić inny grób.

Harry odwrócił się, by na niego spojrzeć; nie wiedział, o co chodzi. Dziewczyny skinęły głową Lupinowi i ruszyły w przeciwnym kierunku, wzdłuż rzędu wyjątkowo jasno ubarwionych nagrobków.

- Później spotkamy się tu z nimi - powiedział Remus, po czym znów przycisnął do siebie chłopca. - Raz, dwa, trzy...

Harry po raz kolejny poczuł, że coś przeciska go przez rurę nie szerszą od rynny, by po chwili wylądować w następnej nieznanej lokalizacji. Tym razem nie otworzył oczu, choć nie był pewien, czy z powodu dezorientacji, czy strachu przed miejscem, do którego dotarł.

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz