Rozdział 15: Czy ja ci wyglądam na maszynę do rodzenia dzieci!?

1.2K 73 6
                                    


Byłem dumny z Harrego, który nie tylko nakrzyczał na trójkę mężczyzn, przeprosił omegę, która była pewna, że za miesiąc weźmie z nim ślub. Nigdy nie był taki wściekły jak tego dnia i prośby o spokojne załatwienie sprawy, nic nie podziałały. Dopiero musiałem mu powiedzieć, że za pół godziny mieliśmy kolejną wizytę pani doktor. Minęły dopiero dwa tygodnie, ale stwierdziła, że to czas, abyśmy porozmawiali sobie na temat podstawowych rzeczy i chciała mi przedstawić plan, który ułożyła. Byłem zdziwiony tym, bo wiedziałem, że trzeba było zrobić badania, powinienem brać witaminy.

— Muszę ci się do czegoś przyznać... — powiedział przed gabinetem. — Pamiętasz te śniadania, które ci przynosiłem do łóżka?

— Pamiętam. Co zrobiłeś Harry?

— Cóż... Bardzo chciałem trzecie dziecko... Wiesz... Są takie tabletki dla omeg, które bardzo mocno poprawiają płodność i... Chciałem mieć pewność, aby udało się nam przy pierwszej okazji. Mogłem też liczyć na cud, ale chciałem być w stu procentach pewny.

— Poczekaj... Dawałeś mi jakieś tabletki bez mojej zgody? — zapytałem, zerkając na niego. — A jakbym dostał jakiegoś uczulenia?!

— Nie mogłeś. Przed tym, lekarz upewnił się, że te tabletki są dla ciebie bardzo bezpieczne. Nie dopuściłbym do tego, abyś zażywał coś, co nie zostało sprawdzone przez specjalistę... Więc nie zdziwię się, że to będzie mnoga ciąża. Na pojedynczą nie ma szans.

Wziąłem głęboki wdech, aby nie wybuchnąć. Spojrzałem na niego.

— Czy ja ci wyglądam na maszynę do rodzenia dzieci!? — krzyknąłem, przez co parę osób na nas spojrzało. — Nie mogłeś ze mną porozmawiać tylko stosować jakieś chore praktyki!? Jasne! Najlepiej wrobić mnie w piątkę jednocześnie, co!?

— Louis, ale...

— Nie odzywaj się do mnie! Zabiję cię, kiedyś! Jeśli to będzie więcej niż trójka... Zabiję cię gołymi rękoma!

Wszedłem do gabinetu i zamknąłem za sobą drzwi. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na panią doktor. Uśmiechnąłem się do niej. Chwilę później wszedł za mną Harry. Spojrzałem na niego spod byka.

— Pierwsze kłótnie? — zapytała, a ja prychnąłem. — Nie martwcie się. Takich będzie więcej. Szczególnie kiedy hormony szaleją i organizm przystosowuje się do zmian.

— Przy poprzedniej ciąży nie miałem konkretnego planu i nie wiem, o co chodzi — powiedziałem, zanim Harry powiedziałby coś głupiego. — Na czym to polega?

— To nie jest nic skomplikowanego. Po prostu stworzyłam dla ciebie konkretny plan badań i wizyt. To bardzo ważne. Skoro wiemy, czego możemy się spodziewać.

Podała mi kartki, gdzie były wyszczególnione daty, nawet umówione wizyty, godziny, opisy badań, a nawet takie szczegółu jak: kiedy mam być najedzony, a kiedy nad czczo.

Założyła mi książeczkę ciąży, zważyła mnie, zmierzyła i mogłem kłaść się na kozetkę. Nadal nie wiedziałem zbyt dużo na temat ciąży, mimo że jedną już miałem za sobą. Przecież to nie było tak, że ciążę mnogą było widać od razu? Kompletnie się na tym nie znałem.

— Uwaga, zimne.

Powstrzymałem się od spięcia mięśni przez zimny żel. Rozluźniałem się do końca, kiedy przyzwyczaiłem się do temperatury. Siedzieliśmy w ciszy, a ja stresowałem się bardziej.

— Jest tutaj jeden pęcherzyk.

— Co to znaczy?

— Będzie to ciąża pojedyncza albo mnoga jednojajowa. To dopiero dowiemy się za parę tygodni, koło dziewiętnastego, dwudziestego. Wtedy powinno już wszystko ładnie widać.

— Co? To za trzynaście tygodni!

Pani doktor uśmiechnęła się do mnie i kliknęła coś na sprzęcie. Podała mi papier i odsunęła się trochę.

— Trochę daleko, ale zanim obejrzycie się, będziecie patrzeć na wasze potomstwo.

Kiwnąłem głową i wysłuchałem do końca jej zaleceń. Dała mi receptę na witaminy, które miałem wziąć już dzisiaj wieczorem. Miałem się oszczędzać, ale bez przesady.

Nadal byłem wściekły na Harrego za podawanie mi jakichkolwiek tabletek bez mojej wiedzy. Wystarczyłaby rozmowa.

Wyszliśmy z gabinetu, a ja poszedłem przodem. Usłyszałem jego westchnięcie.

— Louis...

— A gdybym nie chciał teraz dziecka? Pomyślałeś o tym? Brałeś to pod uwagę? — zapytałem, idąc dalej. — Umiesz myśleć, Harry?

— Gdybyś nie chciał dziecka, to kazałbyś mi używać prezerwatywy albo nie pozwoliłbyś siebie knotować.

— Masz rację, ale na drugi raz wystarczy tylko rozmowa. Zwykła rozmowa. Rozmawianie nie boli.

Uśmiechnął się do mnie i w dwóch krokach znalazł się przy mnie.

— Obiecuję, że będę z tobą rozmawiać o następnych dzieciach.

Prychnąłem pod nosem i z uśmiechem przewróciłem oczami. Był taki rozkoszny.

— Następnych... Jeśli to okażą się bliźniaki... To...

— To?

— Wykopię cię z sypialni albo będziesz spać na podłodze.

— Jasne, skarbie. Już to widzę. Zbyt bardzo mnie kochasz, abym był gdzieś indziej w nocy niż w naszym łóżku.

I tu skubany miał rację.

— Jeszcze zobaczymy.

Beside you (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz