Rozdział 17: Dopiero jak otrzeźwiałem, poczułem zapach Harrego.

1.1K 63 0
                                    


Pozbieranie i przyzwyczajenie się do tej myśli zajęło mi kilka dni. Próbowałem jeszcze wymyślać najróżniejsze argumenty, które mógłbym powiedzieć mamie. Jednak Harry przekonał mnie, że to tylko i wyłącznie jej decyzja. Ja nie mogłem zmienić tego. Tak najwyraźniej musiało być.

W międzyczasie wykonałem wszystkie badania, które zleciała mi pani doktor. Nie miałem co się już kryć, że Harry jest moim alfą. Byliśmy widziani razem w szpitalu, a w pałacu plotki o ciąży bardzo szybko się rozniosły, a później ujrzały światło dzienne. Niczego jeszcze nie potwierdzaliśmy. Najpierw ślub.

Mdłości i wieczne latanie do łazienki, przeszkadzało mi we wszystkim. Czułem potworne nudności i pomału miałem dość, a to był dopiero jeden dzień. Harrego na szczęście nie było od samego rana, a dziećmi zajmowały się opiekunki, na które zgodziłem się pod paroma warunkami. Wiedziałem, że prędzej czy później, nie mogłem zajmować się dziećmi. Wolałem, aby najpierw przyzwyczaiły się do obcych im osób. Gdyby czasami nie przypadły im do gustu, mogłem poprosić Luke. Bardzo go polubili. To był jedyny strażnik, którego się nie bali, a ja byłem z nich dumny.

Kiedy po raz kolejny fala mdłości mnie zaatakowała, nie miałem siły wyjść z łazienki. Miałem ochotę błagać Harrego, aby wrócił do pałacu i dał mi swój zapach bezpośrednio od niego. Mógł dać nawet swoją marynarkę. Oparłem głowę o płytki i westchnąłem. To jeszcze nie było najgorsze.

Kiedy rodziły się bliźniaki, obawiałem się porodu. Na szczęście nie byłem sam. Niall zachował zimną krew i uspokajał mnie. Mieli urodzić się na początku lutego, a oni jednak urodzili się dwudziestego piątego stycznia. Był to tylko dwa tygodnie, ale i tak obawiałem się wszystkiego. Do ich roku nie brakowało dużo. Przed świętami mieliśmy wziąć ślub, a miesiąc później bliźniaki miały obchodzić rok. Tym razem miałem urodzić w sierpniu. W połowie. To było strasznie dużo czasu.

— Wasza wysokość?

Podniosłem szybko głowę i spojrzałem na przyjaciela Luke. Nie pamiętałem, jak miał na imię. Skrzywiłem się na to tytułowanie. Nie byłem jeszcze po ślubie!

— Co się stało? Ca... Calum miałeś mówić mi na "ty", proszę. Nie znoszę tytułów.

— Oczywiście. Matka waszej wysokości kazała sprawdzić, czy wszystko w porządku.

Westchnąłem i starałem się podnieść. Kiedy mi się to nie udało, poprosiłem o pomoc, którą dostałem natychmiast. Zaprowadził i posadził na łóżko.

— Obawiam się, że zaraz będę musiał wrócić do łazienki — powiedziałem, czując kolejne mdłości. — Zawiadomisz Harrego, że źle się czuję? I proszę mu powiedzieć, że jeśli nie może wracać, to ma tam zostać inaczej ukręcę mu głowę. Dam sobie radę. I chciałbym jeszcze zwykłe, kukurydziane chrupki. Zrobisz to dla mnie?

— Oczywiście. Będę za dziesięć minut.

Wyszedł, a ja z jęknięciem położyłem się na poduszki. Przykryłem się kołdrą i zamknąłem oczy. Liczyłem na te chrupki. Byłem strasznie głodny, ale nie mogłem nic przełknąć. Wszystko i tak wylądowałoby w toalecie.

Nie zauważyłem momentu, w który zasnąłem. Zerwałem się dopiero przy kolejnych mdłościach i pobiegłem do łazienki. Znowu wylądowałem przed toaletą. Nie miałem nawet czym wymiotować. Serce zabiło mi dwa razy mocniej, kiedy poczułem dotyk na plecach, a później pod nos ktoś postawił mi kubeczek z wodą. Wypłukałem usta i zmusiłem się, aby umyć zęby z małą pomocą. Dopiero jak otrzeźwiałem, poczułem zapach Harrego. Odetchnąłem z ulgą i pięć minut później ponownie wylądowałem w łóżku, tym razem przytulany przez niego. Było mi niewiarygodnie dobrze.

— Zjesz coś?

— Tak, ale te chrupki... Ca... Calum miał mi przynieść i cię zawiadomić — mruknąłem sennie.

— I zawiadomił. Przybyłem, jak najszybciej mogłem. Byłem na najważniejszych spotkaniach. Resztę mój asystent odwołał. Jak się czujesz?

— Jakby coś mnie przejechało. Czołg albo ciężarówka.

Parsknął śmiechem i podał mi paczkę chrupek. Przyjąłem ją z wdzięcznością.

— Zadzwonię do pani doktor i zawiadomię ją o wymiotach. Może ma jakieś sposoby na to.

Kiwnąłem głową i się starałem przypomnieć, co pomagało mi podczas ciąży z bliźniakami. Jedynie co przychodziło mi do głowy to herbata imbirowa albo cokolwiek z imbirem. Skrzywiłem się, kiedy tylko o tym pomyślałem. Nienawidziłem imbiru, ale pomagał mi tak często nie lądować nad toaletą.

— Imbir mi pomagał w pierwszej ciąży. Trzeba się zaopatrzyć we wszystko, co imbirowe. Nienawidzę imbiru.

— Jeśli ma ci pomóc, to załatwię wszystko. Najedzony? — zapytał, a ja oddałem paczkę. — To teraz śpij, skarbie. Dam ci moją marynarkę i pójdę po dzieci.

— Zostań tutaj, dopóki nie zasnę, proszę!

— Zostanę. Nie musisz się martwić.

Ściągnął z siebie marynarkę i położył ją na kołdrę. Wziąłem ją od razu i przytuliłem. Zakręciło mi się w głowie, ale to i tak było cudowne.

Nietrudno było zasnąć. Byłem najedzony, miałem ciepło, zapach. Miałem obok siebie Harrego. Wszystko było idealne.

Beside you (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz