Rozdział 5: Zachowujesz się jak... Jak dzikus!

1.8K 93 3
                                    


Byłem tak zły, nie tyle co na siebie, jak na Harrego. Oczywiście - zaciągnął mnie do tego cholernego lekarza. Ten jednak nagadał mu niestworzonych rzeczy i Harry wziął sobie za punkt honoru, aby mnie utuczyć i sprawdzić, aby waga wróciła jeszcze sprzed ciąży. Pani doktor była zbyt mądra i wytoczyła tak ogromne argumenty, które trafiły prosto w serce alfy. Z niedowagą mogłem mieć wielkie problemy, aby zajść ponownie w ciążę. I to sprawiło, że Harry dokarmiał mnie wszystkim, czym tylko mógł.

Kolejnym zdrajcą okazał się Niall. Powiedział Harremu, co lubiłem jeść, a czego nie. To sprawiało, że byłem bardziej zdenerwowany, a gorączka, która miała być najpóźniej za półtora dnia, wcale nie pomagała. Bałem się powiedzieć Harremu, że było tak blisko do gorączki. Nie wiedziałem, co się ze mną stało. Był moim alfą i powinienem mu to powiedzieć. Przede wszystkim chodziło o opiekę nad dziećmi. Strażnicy pilnowali ich tylko podczas snu. Nick nadal budził się z płaczem, było to coraz rzadziej, ale nadal było. Harry nie chciał odpuścić tego, a ja musiałem ulec.

Tego dnia musiałem przyznać Stylesowi. Czułem coraz większy uścisk w podbrzszu, a zapach robił się bardziej intensywny. Jedynym minusem ukrywania tej informacji było, że musiałem używać bardzo intensywnych perfum, które skutecznie masowały zapach. Spałem z nim w jednym łóżku - musiał to wyczuć podczas którejś nocy. Na pewno. Nie chciał na mnie naciskać, ale czułem jego zapach. Ruja Harrego też się zbliżała, i to wielkimi krokami. 

Siedziałem przed pałacem, na schodach. Oczywiście byłem pod czujnym okiem straży i jadłem owoce, które przyniosła mi jedna ze służek. Każdy z "moich" strażników czy ktokolwiek był poinformowany, że muszą pilnować mnie z posiłkami. Już nie denerwowałem się tym, że nie miałem przy sobie dzieci. Miały swoją drzemkę popołudniową, a ja czekałem za Harrym, który pojechał na jakieś ważne spotkanie. Na nim właśnie miał przedstawić mnie z imienia i nazwiska radzie i rządowi. Nikt nie miał prawa powiedzieć tego do mediów. Ta informacja musiała poczekać. Na dniach miałem też spotkać się z matką bruneta. Okropnie się stresowałem i bałem. Była królowa... Czułem od niej wielki respekt. Nie byłbym w stanie na nią spojrzeć bez pokłonu.

Zobaczyłem nadjeżdżający samochód i niemal podskoczyłem na swoim miejscu. Zerwałem się do góry i poślizgnąłem się na schodach. Jeden ze strażników zareagował bardzo szybko. Przytrzymał mnie, a ja podziękowałem i uśmiechnąłem się szeroko. Już teraz mogłem wyczuć złość Harrego.

— Louis?! To, że świeci słońce to nie znaczy, że możesz siedzieć na betonowych schodach w październiku! — powiedział na wstępnie, zanim w ogóle wyszedł ze samochodu. Przewróciłem oczami na to, jak ściągał płaszcz. Kiedy znalazł się obok mnie - narzucił mi go na ramiona. Był ciężki, praktycznie do ziemi, ale bardzo ciepły. — Co ja mówiłem wam na temat pilnowania Louisa?!

— Wasza wysokość...

— Na litość boską, Harold! To ja wytoczyłem im wojnę, że chcę tutaj posiedzieć i poczekać na ciebie! Żaden z nich nie chciał mi pozwolić, ale powiedziałem, że naskarżę tobie, jak mnie tu nie wezmą! — powiedziałem, niemal krzyknąłem. — Zachowujesz się jak... Jak dzikus! Louis to, Louisa tamto! Louis ma własne zdanie!

Ruszyłem do przodu, zostawiając tam Stylesa. Ponownie poślizgnąłem się na schodach, ale ten sam strażnik złapał mnie i zaprowadził na samą górę. Podziękowałem, tak jak zwykle i szybkim krokiem ruszyłem w stronę schodów. Byłem zbyt zdenerwowany i czułem ciepło na całym ciele.

— Louis! Musimy porozmawiać! — krzyknął za mną, a ja przyspieszyłem kroku. — Pojdę powiedzieć, aby przygotowali coś do zjedzenia dla ciebie!

— Mam owoce!

— I będziesz miał do nich czekoladę, skarbie!

Przewróciłem oczami i pognałem do naszej sypialni. W środku, zrzuciłem jego płaszcz i odłożyłem miseczkę na stolik. Usiadłem na łóżku i czekałem. Harremu ni zajęło długo, aby tutaj przyjść. Uśmiechnął się do mnie, a potem usiadł obok.

— I jak? Jak to przyjęli? Co mówili? Mów, Harry!

— Cóż... Chcą wywiadu z tobą, ale powiedziałem, że wszystko po ślubie. Nie spieszymy się, ale zrobimy to jak najszybciej. Do końca następnego roku.

Otworzyłem szeroko oczy, mrugając, aby wyjść z pierwszego roku. To mogłem przełknąć.

— Co dalej? Czy mówili coś więcej?

— Zapytali się o dziedzica. Powiedziałem zgodnie z prawdą. Wszystko. Powiedziałem, jak bardzo zepsułem wszystko, a ty w obawie przed opinią publiczną, zdecydowałeś się schodzić swoją prywatność, a potem dzieci. Tak, powiedziałem dzieci i dodałem, że to bliźniaki. Na razie tyle im wystarczy. Nie podawałem twojego imienia i nazwiska. Za niedługo pewnie i tak zobaczą nas razem, gdziekolwiek. 

— Harry... Ty znałeś tylko moje imię i skąd pochodzę. Nic więcej o mnie nie wiedziałeś — powiedziałem i usłyszałem jego prychnięcie.

— Gdybym tylko od początku znał twoje nazwisko, odnalazłbym cię od razu. Ekipa, która cię szukała miała tylko twój opis i imię, i w jakich okolicznościach oraz gdzie się spotkaliśmy. Nie mamy nawet wspólnego zdjęcia — powiedział i ponownie parsknął śmiechem. — Rozumiem, że dzieci też są Tomlison?

— Oczywiście. Nie mogłem dać im nazwiska Styles. Zbudziłoby to zbyt duże podejrzenia.

— Rozumiem. Wszystkie formalności, po ślubie, słońce. Załatwimy to wszystko.

Pokiwałem głową, czując coraz większą gorąc. To zbliżało się nieubłaganie. Musiałem powiedzieć mu teraz albo przyjdzie to niespodziewanie.

— Hazz?

— Co się stało? 

— Mam... Mam — przerwałem, czując nieprzyjemny uścisk w dole brzucha. — Najpóźniej do dzisiejszego wieczora dostanę gorączkę. Idź, proszę, i załatw opiekę dla bliźniaków. Proszę.

Chwilę myślał, a później zerwał się ze swojego miejsca i ruszył do drzwi. Nie oglądał się za siebie. Czułem, że jego zapach był mocniejszy.

Przygryzłem wargę, myśląc o mojej pierwszej, wspólnej gorączce i rui. To było tak cudowne. Chciałem przeżyć z nim kolejną gorączkę. Moja omega pragnęła kolejnego dziecka, podwójnego połączenia i cudownej przyjemności, którą miał mi dać Harry.

Nie umiałem się z tym sprzeciwiać, ale próbowałem wyrzucić z głowy myśl o dziecku. Jednak skutecznie zapach bruneta przeszkadzał mi w tym całkowicie. I zostałem bezbronny, nie mogąc przestać o tym myśleć. Pragnąłem tego.

Beside you (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz