Rozdział 7: I powiedział ten, który brutalnie budził mnie w nocy!

1.7K 89 2
                                    


Pięć dni minęło szybko. Za szybko. Szybciej niż kiedykolwiek myślałem, że mogły minąć. Nadal czułem jego gorące usta na swoim ciele, zimne dłonie, które natychmiast mnie chłodziły. Delikatne ruchy, które uwielbiałem całym sobą. Uczucie knotowania nadal odczuwałem; cudownie wypełnienie, które dawało szansę na kolejne dziecko. Na samą myśl oblewałem się rumieńcem. Szczególnie, że ręka Harrego bardzo często lądowała na moich brzuchu, kiedy spał. Nie byłem nawet oficjalnie przestawiony z imienia i nazwiska! Były jeszcze inne rewelacje. Nieślubne dzieci. Co ludzie mogli pomyśleć o Harrym i o mnie? Z jednej strony, nie chciałem o to dbać. Byłem głupio i szczeniacko zakochany. Na ten moment nie przejmowałem się konsekwencjami ani opiniami innych ludzi. Mieliśmy swoje życie i szliśmy swoim tempem. Wszystko było idealnie, w idealnym tempie. Dlaczego mieliśmy to zmieniać?

Tym razem obudziłem się bez Harrego w łóżku. W powietrzu nadal unosił się zapach mojej gorączki, pomieszany z rują alfy. Cudowne połączenie, nie chciałem nawet otworzyć okna. Nie chciałem, aby inni czuli ten zapach. To było tylko nasze.

Opadłem na poduszki. Było bardzo cicho, nawet zbyt cicho. Styles musiał wyjść dopiero niedawno. Zapach był bardzo intensywny. Rozejrzałem się dokładnie po pomieszczeniu, bo wcześniej nie miałem takiej okazji. Przygryzłem wargę i zarumieniłem się po samą szyję. Widziałem bałagan, wielki bajzel, który zrobiliśmy. Odwróciłem wzrok od rozwalonego stolika. Uśmiech sam pchał mi się na twarz i nie mogłem się powstrzymać. Przypomniało mi się, co takiego tu się stało. Posadził mnie na nim, kiedy kierowaliśmy się w stronę łóżka. A później... Naparł zbyt mocno i zbyt agresywnie zaczął mnie całować. A później to już nie była nasza wina, że dwudziestopięcioletni stolik rozleciał się przez ruchy Harrego. Niemal jęknąłem na to wspomnienie i znów poczułem to same, dzikie podniecenie. Wziąłem głęboki wdech i postanowiłem wreszcie wstać. Dziękowałem wszystkim niebiosom za to, że wilki regenerowały się bardzo, ale to bardzo szybko. Jednak nadal odczuwałem niewielki ból, ale był on do wytrzymania. Ubrałem się w ubrania alfy - oprócz bielizny i skarpetek. Były na mnie zdecydowanie za duże. Nawet szorty musiałem związać mocno, aby nie zjechały mi z bioder. Koszulka i tak zasłaniała połowę spodni, ale nie przejmowałem się tym. Nadal uwielbiałem nosić jego rzeczy.

Pozbierałem szybko porozrzucane ubrania, ręczniki po kąpieli i spojrzałem na ten nieszczęsny stolik. Był bardzo ładny. I stary. Zdecydowanie to była wina jego lat. To wcale nie było tak, że zbyt mocno za sobą tęskniliśmy i to zdecydowanie było zbyt intensywne. Wcale nie! 

— Louis? Już wstałeś? — usłyszałem głos Harrego za sobą.

Podskoczyłem i obróciłem się w stronę drzwi. Styles trzymał tacę z jedzeniem, a moje serce zatrzepotało mocniej i zdecydowanie poczułem przyjemne ciepło. To był taki kochany gest.

— Obudziłem się, bo ciebie nie było w łóżku! — powiedziałem oskarżycielskim tonem i podszedłem do niego. — A gdzie mój buziak na dzień dobry?

— Chciałem zrobić ci niespodziankę i przynieść śniadanie do łóżka... A później chciałem zabrać cię pod prysznic, a na końcu...

— Po dzieci i poznać oficjalnie twoją mamę — dokończyłem za niego z uśmiechem. Skrzywił się. Parsknąłem głośnym śmiechem. — Nie zachowuj się jak niewyżyty szczeniak!

— I powiedział ten, który brutalnie budził mnie w nocy!

— Miałem gorączkę. Powiem ci to samo, jak twoja ruja przyjdzie i nie będzie mojej gorączki.

— Och, cicho bądź — powiedział i obrócił mnie w stronę łóżka. — Do łóżka! Chcę, abyś zjadł w nim swoje śniadanie.

Przytaknąłem i spełniłem jego prośbę. Usiadłem wygodnie na materacu i na moich kolanach wylądowała tacka pełna jedzenia. Aż ślinka pociekła. 

— Jedz, jedz. Musisz uzupełnić te kilogramy, które spaliłeś podczas gorączki — oznajmił, a ja prychnąłem. — No co?

— Nic.

— Widzę, że to "nic" to jest jednak coś. Powiedz mi, proszę.

Westchnąłem i odłożyłem rogalika na talerzyk. Harry spojrzał na mnie zaciekawiony.

— Nic się nie dzieje. Ja... Nie lubię dużo jeść. A ty... To mnie trochę przytłacza.

— Doskonale wiem, że po ciąży zrzuciłeś bardzo szybko, to co przybrałeś. Poza tym, Niall również się o ciebie martwi. Cały czas. Sam mówił, że jesteś zbyt chudy i to mu się nie podoba. Jest twoim przyjacielem. Ma dużo w tym racji. Ja też się o ciebie martwię. 

Prychnąłem po raz kolejny i wgryzłem się w rogal. Wiedziałem, że się o mnie martwili. Niestety denerwowałem się wszystkim, przez co miałem szybkie spalanie. Jadłem wystarczająco dużo, jak dla mnie. Mnie to nie przeszkadzało, a wręcz cieszyło, kiedy w lustrze widziałem mniej ciała. Przełknąłem rogalika i ponownie odłożyłem go na talerz. Powoli docierało do mnie to, że było to złe.

— Być może — powiedziałem po chwili. — Mam... Um, mam na tym punkcie...

— Każdy na kompleksy, kochanie. Nawet ja czy Niall. To całkowicie normalna rzecz. Najważniejszym punktem jest, aby zaakceptować to, a później zdrowo to zwalczać. 

Uśmiechnąłem się szeroko i wziąłem sobie tę radę do serca. Powinienem od samego początku odżywiać się zdrowiej, więcej zielonego, a nie szybkie, niezdrowe posiłki, którymi się czasami karmiłem. Głównie przez brak czasu dla siebie.

 — Nie mogę się denerwować... To mnie strasznie nakręca, mimo że czasami jem naprawdę sporo, szybko to spalam. Myślę o wszystkim i... I to potem samo wychodzi.

— W takim razie, postanowione. Od dziś zdrowe odżywianie oraz zredukowanie stresu i nerwów do zera!

— A czy jest to w ogóle możliwe? — zapytałem, nie wierząc w to.

— Kochanie, na nerwy przyjdzie jeszcze czas. Teraz możesz bezpiecznie tutaj siedzieć i nikim się nie przejmować. Zrobię wszystko, aby było ci dobrze w tym miejscu.

Harry był istnym aniołem, który chodził po ziemi. Nie miałem innego wyjścia, jak tylko się zgodzić. Wiedziałem, że jeśli to postanowił - zrobi wszystko, abym miał zero stresów i niepotrzebnie szarpanych nerwów.

— A co jeśli stanie się coś, przez co będę zdenerwowany? — zapytałem.

— Postaram się, robić wszystko tak, abyś wiedział wszystko z wyprzedzeniem. Jak tylko będzie to możliwe. Na niektóre sprawy nie mam wpływu — powiedział szczerze. — W większości ja trzymam rękę na pulsie. Rada i rząd robią czasami różne świństwa, ale mam nadzieję, że teraz nie przyjdzie im nawet do głów coś zrobić.

— A co jeśli mnie nie polubią i będą robić mi pod górkę? Może nawet postarają się, abym odszedł-

— Jeśli to któryś z nim zrobi, natychmiast zrobię z nimi porządek, skarbie. Jesteś moim przeznaczonym. Nawet jeśli nie jesteśmy jeszcze po ślubie - należy ci się szacunek. Taki sam, jaki ja mam. Jesteśmy na równym poziomie.


Beside you (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz