Rozdział 16: Wyprostowałem się jak struna, kiedy Harry użył głosu alfy.

1.2K 71 0
                                    


Po wizycie udałem się od razu do mamy. Dzisiaj, pocztą, miały przyjść papiery, które musiała wypełnić. Chciała się zabezpieczyć i chodziło tylko o dobro dzieci. Miałem nadzieję, że będzie na moim ślubie. Musiałem porozmawiać z lekarzem, aby podał mi realne szanse. Chorowała na białaczkę dopiero od dziewięciu miesięcy. Kompletnie nie wiedziałem nic o tej chorobie i nie wiedziałem, czego mogłem się spodziewać. Chciałem poznać rzeczywiste rokowania

Harry szedł za mną. Nie chciał zostawić mnie samego. Nie wiedział, co mogłem usłyszeć od doktora. Zacisnąłem usta, kiedy lekarz wychodził akurat z pokoju mojej matki.


— Panie doktorze! — Krzyknąłem i przyspieszyłem kroku. Po chwili znalazłem się przy nim i wziąłem głęboki wdech. — Chcę z panem porozmawiać. Nie miałem jeszcze okazji. Louis Tomlinson, syn Jay.

Kiwnął głową i spojrzał na Harry'ego. Niewiarygodnie mocno się speszył i dygnął przed nim. Przewróciłem oczami i zaczynałem się na nowo denerwować.

— Możemy porozmawiać? Chciałbym poznać rzeczywiste rokowania i jak choroba przebiega.

— Jest ciężko — powiedział i westchnął. — Białaczka postępuję bardzo mocno. Próbujemy to wyleczyć chemią, ale...

— Ale co?

— Mało czasu. Jest mi bardzo przykro. Ostania ciąża bardzo pokomplikowała sprawę. Brak alfy przy omedze w ciąży bardzo przyspieszył ten proces. Twoja mama ma świadomość, że jej alfa zostawił ją przez tę chorobę i nie walczy. Mówiła mi, że po odejściu pierwszej alfy pozbierała się dopiero dwa lata temu. Jestem z nią od początku. Walczyła. Teraz kiedy ma pewność, że wybaczyłeś jej, to co zrobiła, zadbasz o rodzeństwo... Chce stąd odejść. To kwestia kilku tygodni może pół roku. Musisz porozmawiać z mamą. Ma dla kogo walczyć. Ma cię, ma jeszcze młodsze dzieci. Ma wnuki. Powinna walczyć, ale powoli odmawia nawet chemii.

Poczułem, jak Harry łapie mnie, a przed oczami pojawiły się mroczki. Poczułem pieczenie pod powiekami. Wyrwałem się brunetowi i obróciłem się w stronę pokoju matki. Ruszyłem tam szybkim krokiem. Buzowała we mnie niewiarygodna złość na nią. Dlaczego odmawiała pomocy? Dlaczego nie chciała walczyć z tym gównem? Przedłużyłaby swoje życie o kilkanaście miesięcy. Nie wiedziałem jej dwa lata, a teraz, ponownie, po kilku miesiącach odejdzie. Już jej nie zobaczę.

— Louis!

Otworzyłem z hukiem drzwi i spojrzałem na nią wściekły. Matka bruneta chwyciła Nicka i Ashley za ręce. Pokierowała się do wyjścia. Byłem jej wdzięczny. Przeszedłem przez cały pokój dwa razy. Z tej frustracji, chwyciłem swoje włosy i pociągnąłem za nie. Chciałem zabrać od niej cały ten cholerny ból, cierpienie i wszystkie inne zmartwienia, ale nie mogłem. Nie było magicznego zaklęcia, magicznej tabletki, która zabrałaby od niej białaczkę.

— Co ty sobie myślisz?! — zapytałem i spojrzałem na nią. — Dlaczego chcesz przyspieszyć ten cholerny proces, odmawiając nawet chemii?! Postawię wszystkich, kurwa mać, na nogi, na całym cholernym świecie, aby znaleźć ci najlepszego lekarza! Znajdę ci najlepszą opiekę medyczną! Dam ci wszystko, co chcesz, ale błagam, walcz z tym gównem! Masz dla kogo. Proszę. Błagam. Nie chcę cię tracić.

Uklęknąłem przy łóżku i chwyciłem jej dłoń. Była coraz zimniejsza.

— Proszę. Naprawdę błagam, abyś z tym walczyła — wyksztusiłem z siebie i starłem łzy. — Zmuszę cię do tego, jeśli jeszcze raz odmówisz chemii.

— Nie rozumiesz, że...

— Nie rozumiem, kurwa! Nie rozumiem! — krzyknąłem, przerywając jej. — Dlaczego ty nie rozumiesz, że są osoby, które chcą, abyś walczyła! To tak boli, jak n-nie chcesz.

— Louis, wstań, proszę. Musisz wstać.

Harry podstawił mnie do pionu, ale nie miałem siły, aby sam stać. Chwyciłem się jego koszuli i zamrugałem, aby spojrzeć na matkę. Leżała niewzruszona. Zachciało mi się jeszcze bardziej płakać.

— Zostawiła mnie druga alfa, synku. Trzeciej nie znajdę — powiedziała cicho. — Chcę, abyś uszanował moją decyzję.

— Ja... Ni-

— Louis.

Wyprostowałem się jak struna, kiedy Harry użył głosu alfy. Ucichłem i przybliżyłem się do niego.

— Musisz zrozumieć, Boo, że są rzeczy, które... Które są ważniejsze niż...

— Własne dzieci.

Ponownie wyrwałem się Harremu i wyszedłem. Nie obchodziło mnie to, czy Harry szedł za mną, czy nie. Byłem zrozpaczony. Moja własna matka dobrowolnie kładła się na łożu śmierci i nie słuchała nikogo. Nawet lekarza.

Zaszyłem się w bibliotece. Tutaj była cisza, przyjemnie pachniało książkami i mogłem pomyśleć. Nie mogłem jej zmusić, aby przyjmowała chemii. Była dorosła.

Usiadłem w kącie, pomiędzy regałami. Czułem potworną złość na tego dupka, który ją zostawił. Rozszarpałbym go; zrobiłbym mu najgorsze rzeczy. Mój ojciec po prostu zmarł, a ten uciekł jak tchórz. To było najgorsze. Zostawić ją w ciąży oraz z chorobą. Tak mógł zrobić tylko najgorszy skurwiel na świecie.

Musiałem znaleźć tę alfę. Zacisnąłem dłonie w pięści. Tak, musiałem znaleźć tę alfę.

Beside you (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz