ᶤ''ᵐ ᵈᵒᶤᶰ' ᶤᵗ ᵃˡᵒᶰᵉ ᶰᵒʷ; rozdział czwarty

1.4K 100 37
                                    

Nico nigdzie nie czuł się tak źle, jak we własnym domu. Może i brzmiało to trochę absurdalnie, ale taka była prawda. Ledwo przekraczał jego próg, a już miał zepsuty humor.

Mieszkał w dużym (zdaniem Nico zdecydowanie za dużym) domku jednorodzinnym, wykonanym z ciemnoszarych cegieł i otoczonym rozległym ogrodem. Jednak nawet ten ogród, mimo ogromnych ilości pięknych kwiatów i krzewów, nie był w stanie odgonić od tego miejsca przygnębiającej atmosfery.

Chłopak zawsze wahał się chwilę, zanim wchodził do środka. I tym razem nie było inaczej. Najciszej jak potrafił, otworzył drzwi. Nie chciał, żeby jego ojciec zorientował się, że wrócił. Od razu zaczęłyby się niewygodne pytania: „Dlaczego tak późno?" „Gdzie znowu byłeś?" „Jak tam w szkole?". Najgorsze było to, że Nico zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę ojca mało to obchodzi. Pytał, bo czuł, że powinien, nie dlatego, że się o niego martwił.

Hadesa di Angelo nie można było nazwać sympatycznym człowiekiem. Był on chudym, dość wysokim mężczyzną, o bladej cerze i ostrych rysach twarzy. Lubował się w garniturach i ciężkich, czarnych płaszczach. Już jako małe dziecko Nico miał wrażenie, że wygląda ponuro. W dodatku prawie nigdy się nie uśmiechał i nieważne o czym mówił, Nico zawsze słyszał w jego głosie cień pretensji. Ale nie dziwiło go to specjalnie. Hades miał do niego żal, za sam fakt, że się urodził.

Matka Nico zmarła przy porodzie. Od początku ciąża nie przebiegała tak, jak powinna. Chociaż już raz rodziła i wszystko było w porządku, to tym razem lekarze zwiastowali najgorsze. Jednak Maria ich nie słuchała, twierdziła, że będzie dobrze, że na pewno da radę. Nie dała.

Nico miał wrażenie, że ojciec nigdy mu tego nie wybaczy.

Wolnym krokiem skierował się w stronę schodów. Słyszał grający w salonie telewizor, więc zgadywał, że to tam znajduje się Hades. To dobrze, może go nie zauważy. Teraz najważniejsze, to ominąć...

– Nico?! – Usłyszał wysoki, kobiecy głos dobiegający z kuchni.

Persefona.

Najchętniej zignorowałby macochę i pobiegł do swojego pokoju, ale zdawał sobie sprawę, że to nie skończyłoby się dla niego najlepiej. Postarał się więc przybrać jak najbardziej neutralny ton i odkrzyknął:

– Tak, to ja!

– Przyjdziesz coś zjeść?!

– Nie, dzięki! Jadłem u Jasona!

Mimo sześciu lat, jakie upłynęły od ślubu jego ojca z Persefoną, Nico wciąż nie potrafił określić jakie żywi wobec niej uczucia. Ale miał wrażenie, że ona ma do niego podobny stosunek. Nie byli specjalnie blisko, ale też nie można było powiedzieć, że się nienawidzą. Po prostu żyli razem w jednym domu i starali się jakoś funkcjonować. Persefona czasem pytała się Nico jak się czuje, robiła mu jedzenie, gdy o to prosił, a on pomagał jej w obowiązkach domowych. Nic specjalnego. Jednak odczuwał do niej większą sympatię niż do ojca.

Tylko jej doskonały słuch okropnie go denerwował, bo dźwięk ich rozmowy sprawił, że w przedpokoju pojawił się Hades.

– Późno wróciłeś – stwierdził swoim niskim, głębokim głosem. – Gdzie byłeś?

– U Jasona. Wybacz, ale jestem już zmęczony, a powinienem się jeszcze pouczyć, więc pójdę już do siebie... – wymamrotał i wycofał się w stronę schodów.

Usłyszał, jak ojciec mruczy pod nosem coś o jego okropnym zachowaniu, ale zignorował te uwagi. Przez szesnaście lat swojego życia zdążył się już do nich przyzwyczaić.

Gdy dotarł do swojego pokoju, zamknął drzwi na klucz, rzucił w kąt plecak i opadł na łóżko. Nie kłamał ojcu, naprawdę czuł się zmęczony. Ale z całą pewnością nie zamierzał się jeszcze uczyć. Osiem godzin w szkole stanowczo mu wystarczyło.

Zamknął oczy i myślami wrócił do Willa. Nie potrafił wytłumaczyć dlaczego, ale czuł do niego dziwny rodzaj sympatii. Rozmawiał z nim niecałą godzinę (chociaż ciężko to było nawet nazwać rozmową, bo przecież on sam raczej tylko słuchał, a Will mówił), a miał wrażenie, jakby znali się od lat. W jego towarzystwie czuł się jakoś tak... komfortowo. Chociaż to słowo też nie do końca odzwierciedlało jego odczucia. Bardzo chciał znów go zobaczyć, usłyszeć jego ciepły głos.

Cholera jasna, Nico, opanuj się.

Brunet podniósł się z łóżka i sięgnął do plecaka. Wyjął z niego pogięte kartki z notatkami z korepetycji. Odnalazł na jednej z nich zapisany koślawym pismem numer telefonu Willa. Chwilę przyglądał się ciągowi cyfr, po czym powoli przepisał je do swojej komórki. Przez dłuższy czas wpatrywał się w ekran, zastanawiając się, co właściwie powinien mu napisać. Wbrew pozorom to nie było wcale łatwe, szczególnie dla kogoś, kto nie posiadał właściwie żadnego talentu do komunikacji międzyludzkiej. W końcu wystukał krótką i wiadomość: Hej, tu Nico. Chciałem spytać, kiedy miałbyś czas na kolejne zajęcia? Nacisnął przycisk wyślij. Nie był do końca zadowolony, ale co innego miał napisać? Hej, tu Nico, pewnie już zapomniałeś, że istnieję, ale bardzo chciałbym znowu cię spotkać, a biologia jest nudna, chodźmy lepiej do kina. Nico uderzył głową w poduszkę. Nie potrafił zrozumieć, co się z nim działo. Takie zachowanie nie było w jego stylu. Nico di Angelo nie tracił głowy dla każdego przystojnego chłopaka, którego spotkał.

Jednak gdy usłyszał dźwięk powiadomienia, gwałtownie podniósł głowę i sięgnął po telefon. To był Will. Odblokował telefon i odczytał wiadomość: Hej! Pasuje ci poniedziałek o 16?

Szczerze mówiąc tak średnio mu pasował, bo był jednym z tych szczęśliwców, którzy w poniedziałki kończyli przed trzynastą. Ale raz mógł się poświęcić. A dla kogoś takiego jak Will nawet więcej niż raz. Szybko więc wystukał krótką odpowiedź: Jasne.

꧁━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━꧂

buongiorno!

przepraszam za ten rozdział
nie dość, że czekaliście na niego dwa tygodnie, to jeszcze jest krótki i słaby

i'm sorry, poprawię się, obiecuję

przy okazji chciałam wam wszystkim życzyć wspaniałego roku! pamiętajcie, że to jaki będzie zależy też od was
mimo że ten był dla większości okropny, nie będę temu zaprzeczać, to myślę, że ja będę go wspominać naprawdę dobrze i mam nadzieję, że wy też

możecie pomyśleć o jednej rzeczy, która się wam udała w tym roku i się ze mną podzielić

a jeśli nie potraficie takiej znaleźć, to możecie napisać o czymś miłym co czeka was w przyszłym

i jeśli obchodzicie sylwestra, to bawicie się dobrze!

love you all 🎉

ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz