– Wszystko w porządku, Willy?
Na dźwięk swojego imienia Will podniósł wzrok znad pustej filiżanki kawy i spojrzał pytającym wzrokiem na Valentinę.
Jego dziewczyna była szczupłą brunetką, o gęstych, długich włosach i niebieskich oczach. Matka natura obdarzyła ją wyjątkową urodą. Wszystko w niej było idealne: od cery, przez talię, po długie, szczupłe nogi. Will twierdził, że mogłaby umówić się z kimkolwiek by chciała, dlatego nigdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego spotyka się właśnie z nim.
Historia ich miłości była rodem wyjęta ze słabego serialu dla nastolatek. Obaj byli co do tego zgodni, jednak w niczym im to nie przeszkadzało. Raz dyrekcja wpadła na świetny i oryginalny (przynajmniej w ich mniemaniu, bo uczniowie raczej nie podzielali ich zdania) pomysł, żeby zorganizować bal, na który dziewczyny będą miały zaprosić chłopców, a nie odwrotnie, jak to zazwyczaj bywa. Większość uczniów raczej nie przejmowała się tym zaleceniem, ale Valentina zaprosiła Willa. Potem on wziął ją na randkę i z biegiem czasu zakochali się w sobie. A przynajmniej wtedy wydawało mu się, że są zakochani. Teraz dochodził do wniosku, że to było tylko zwykłe zauroczenie.
— Wybacz, co mówiłaś? — spytał ze skruchą w głosie. — Zamyśliłem się.
— O to mi właśnie chodzi. Wcale mnie nie słuchasz i wyglądasz jakoś tak... niemrawo. Martwię się o ciebie.
Dziewczyna spojrzała na niego z troską w oczach, a Will poczuł się nagle naprawdę źle. Ostatnio miał wrażenie, że się od siebie oddalali. Nie czuł już do niej tego, co kiedyś, poświęcał jej zdecydowanie za mało czasu. Zasługiwała na kogoś lepszego niż on. Kogoś, kto mając do wyboru podręczniki albo randkę, bez wahania wybierze randkę. Nie tak jak on.
Problem w tym, że nie miał odwagi jej o tym powiedzieć. Jak tchórz wierzył, że może ona też zauważy, że to już nie to samo co kiedyś i sama z nim zerwie. Ale na nic takiego się nie zanosiło. Miał dość kłamstw, ale nie był jeszcze gotowy powiedzieć jej tego w twarz.
— To nic takiego, Tina. Po prostu nie wyspałem się, bo...
— Bo znowu uczyłeś się całą noc — weszła mu w słowo dziewczyna. — Nawet nie próbuj zaprzeczać. Nie potrafisz kłamać. Nie uważasz, że trochę jednak przesadzasz? Ja rozumiem, że zależy ci na tym wszystkim, ale życie to nie tylko nauka.
Will chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna gwałtownie wstała od stolika, zdjęła torebkę z oparcia krzesła i przewiesiła ją przez ramię.
— Tina, ja...
— Chodź — weszła mu w słowo. — Odprowadzę cię do domu. Powinieneś się przespać.
♥ ♥ ♥
W poniedziałek Nico obudził się o piątej rano, co zdziwiło go tak bardzo, że przez chwilę myślał, że po prostu zepsuł mu się telefon. Jednak czarny zegar na ścianie również wskazywał dziesięć po piątej, co potwierdziło jego obawy. Naprawdę była cholerna piąta rano. Lekcję zaczynały się o siódmej trzydzieści, miał jeszcze masę czasu. Gdyby był pilnym uczeniem, pewnie skorzystałby z okazji (bo nie liczył raczej, że uda mu się znów zasnąć) i powtórzył na sprawdzian z historii, ale jak powszechnie wiadomo określenie "pilny uczeń" zdecydowanie nie pasowało do Nico. Dlatego wziął z szafki nocnej słuchawki, podłączył do telefonu, odpalił Spotify i chwilę potem relaksował się do dźwięków "The Black Parade". Jednak po paru minutach pomyślał, że może warto byłoby powtórzyć coś przed dzisiejszymi korepetycjami, żeby znów nie skompromitować się przed Willem. Podniósł się do siadu i spojrzał na leżące na biurku notatki. Nie, nie zrobi tego, nie będzie uczył się biologii z własnej woli. Chociaż z drugiej strony i tak nie ma nic lepszego do roboty. Przeniósł wzrok z notatek na telefon, a potem z powrotem na zeszyty. Podniósł się z łóżka, wciąż nie wierząc, że naprawdę to robi. Cholerny Will Solace.
♥ ♥ ♥
Nico przyszedł do biblioteki już dwadzieścia minut przed umówionym czasem i nawet nie potrafił wyjaśnić dlaczego. Może po prostu liczył, że Will też będzie wcześniej. Ale Willa nie było, a on musiał znosić podejrzliwe spojrzenia bibliotekarki, która od czasu, gdy przez pół roku nie oddawał wypożyczonej książki, nie darzyła go sympatią. Dlatego nawet nie patrzył na książki na półkach, żeby nie narobić sobie więcej kłopotów. Siedział pochylony nad podręcznikiem do biologii, starając się zrozumieć choć jedno zapisane w nim zdanie, co wcale nie było takie łatwe.
— Widzę, że już mnie nie potrzebujesz. — Usłyszał znajomy głos i podniósł wzrok znad książki.
Stał przed nim Will z szerokim uśmiechem na ustach, ubrany w żółtą bluzę. Nico pomyślał, że przez ten jaskrawy kolor i złote loki, można było pomylić go ze słońcem, które nie wiadomo co robi na Ziemi.
— Nie rozumiem ani słowa z tego, co tu napisali — powiedział szczerze Nico.
— To bardzo dobrze, to znaczy, że nie jestem jeszcze kompletnie bezużyteczny. — Odsunął krzesło i usiadł naprzeciw Nico. — Co tam mieliśmy robić dzisiaj? Węglowodany?
Nico pokiwał głową.
— Cóż, węglowodany mogą poczekać. Nie podoba mi się, że mam cię uczyć, a wcale cię nie znam. Ale to da się łatwo zmienić. Jadłeś już obiad?
— Nie.
Takiego obrotu spraw nie spodziewał się ani przez chwilę. Po prostu nie wyobrażał sobie, że ktoś taki jak Will chciał spędzać z nim swój wolny czas. Ludzie na ogół raczej go unikali, może z wyjątkiem Jasona i Percy'ego, ale oni się nie liczyli.
— Świetnie. W takim razie zabieram cię na pizzę. I nie przyjmuję odmowy.
— Nie wydaje mi się, że oto chodziło Ceres — powiedział Nico, ale już wstał od stołu i zebrał swoje książki.
Wizja popołudnia na pizzy (i to z Willem!) była zdecydowanie bardziej zachęcająca niż siedzenie nad książkami. Nawet jeśli przez to jego szanse na zaliczenie semestru malały.
— Będę opowiadał ci o węglowodanach w pizzy. — Will wyszczerzył się w uśmiechu i ruszył w stronę wyjścia z biblioteki.
Nico bez zastanowienia podążył za nim.
꧁━━━━━━━━━━━━━━━━━━━꧂
god kväll!
tak na osłodzenie końca ferii, macie wreszcie rozdział
no i poznajcie dziewczynę willa!
valentina diáz pojawiła się w "ukrytej wyroczni" i jednym z opowiadań bodajże z "tajnych akt obozu herosów", ale była bardziej postacią epizodyczną, dlatego czuję się uprawiona do stworzenia jej charakteru
ale tak jak już pisałam; niedługo zerwą, więc nie przywiązujcie się do niejnie będę wam nic obiecywać, ale postaram się napisać nowy rozdział w przeciągu tygodnia, już jest nawet zaczęty, więc może nawet szybciej pójdzie
to byłoby chyba no tyle
trzymajcie się ciepło, kochani ♡
CZYTASZ
ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo au
Fanfiction❝ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ ᶜᵒᶰᵛᵉʳˢᵃᵗᶤᵒᶰˢ ʷᶤᵗʰ ʸᵒᵘ ᵍᵒᵗ ᵐᵉ ʰᵃᶰᵍᶤᶰᵍ ᵒᶰ ᵈᵒʷᶰ ᵗᵒ ᵉᵃʳᵗʰ ᶠʳᵒᵐ ᵃˡˡ ᵗʰᵉ ʷᵃᶤᵗᶤᶰᵍ ᵗᵃᵏᵉ ᵐᵉ ˢᵒᵐᵉʷʰᵉʳᵉ ᵇᵉʸᵒᶰᵈ❞ gdzie nico ma problemy z biologią, więc pani ceres postanawia przydzielić mu niepokojąco uroczego korepetytora czyli kolejne hi...