ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒʳᵉᵈ ᶜᵒᶰᵛᵉʳˢᵃᵗᶤᵒᶰˢ; rozdział trzydziesty

1.1K 62 92
                                    

Nico trudno było uwierzyć, że to on odbija się w lustrze. Nigdy chyba jeszcze nie czuł się tak... przystojny? Atrakcyjny? Nie był nawet pewien, jak ująć to w słowa.

Od lat nie miał na sobie garnituru, bo jakoś żadna okazja nie wydawała mu się wystarczająco ważna, żeby go zakładać. Nie spodziewał się, że będzie wyglądał w nim tak dobrze.

Poza tym wyjątkowo postarał się doprowadzić swoje włosy do stanu, w którym będzie mógł nazwać je ułożonymi i chyba nawet to mu się udało. Poświęcił też więcej czasu niż zazwyczaj na kreski na oczach, upewniając się, że na pewno są proste i równe. Nawet przejechał rzęsy tuszem, chociaż zazwyczaj tego nie robił, bo przy zmywaniu często podrażniał sobie oczy.

Patrzył na siebie i czuł się dobrze. Dziwnie było myśleć, że jeszcze rok temu tak bardzo nie lubił tego, jak wyglądał. Nie potrafił stwierdzić czy naprawdę przeszedł taki glow up, czy to po prostu świadomość, że się komuś podoba, dodała mu pewności siebie. Może oba.

Odsunął się od lustra i ostrożnie usiadł na łóżku, uważając, aby przypadkiem nie pognieść garnituru. Wziął do ręki telefon. Była za dwadzieścia siedemnasta, więc Will powinien przyjechać po niego za jakieś piętnaście minut. Umówili się spotkać razem u Percy'ego, żeby zrobić sobie te tradycyjne zdjęcia. Nico zupełnie na tym nie zależało, ale Percy nalegał, a Will, chociaż nic nie powiedział, to też chyba chciał zrobić wszystko tak, jak na tych przerysowanych filmach, a jemu nie potrafił przecież odmówić).

Nagle drzwi do jego pokoju gwałtownie się otworzyły i jego oczom ukazała się Hazel w eleganckiej, błyszczącej, fioletowej sukni.

- Gdzie ty się wybierasz? – spytał, marszcząc brwi.

- O to samo mogłabym spytać się ciebie – odparła dziewczyna, taksując go wzrokiem.

- Ja byłem pierwszy.

- Mamy w szkole bal charytatywny. Połączony z koncertem. I przedstawieniem. To trochę skomplikowane. Teraz twoja kolej.

- Idę na bal maturalny Willa.

- Ale super! – Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

Nico tylko wzruszył ramionami.

- Czego chcesz? – zapytał, zmieniając temat.

- A, tak. Potrzebuję twojego eyelinera.

- Po co?

- A po co ty go używasz? Żeby dobrze wyglądać.

- Masz trzynaście lat.

- W tym roku czternaście. Zresztą co z tego? To tylko jeden wieczór, chciałabym ładnie wyglądać. Mama pożyczyła mi cienie i mascarę, ale nie ma niczego do kresek, a bez kresek przecież to nie wygląda dobrze.

- Wyglądasz ślicznie.

- Dzięki, ale nie.

Nico westchnął ciężko. Dlaczego ona zawsze musiała być taka uparta?

- Dobra, siadaj tu – wskazał na łóżko i wstał, żeby poszukać kosmetyku.

- Dlaczego?

- Przecież nie pozwolę ci samej z niego korzystać, był drogi. Zresztą za pierwszym razem i tak nie wyszłyby ci prosto i potem zmarnowałabyś połowę. Ja ci narysuję. Tylko nie ruszaj się.

Usiadł po turecku obok siostry i ostrożnie narysował jej obie kreski. Jak ta to, że nigdy wcześniej nie robił tego komuś innemu niż sobie, był całkiem zadowolony z efektów. Chociaż nadal był zdania, że Hazel tego nie potrzebowała.

ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz