Nico di Angelo skłamałby, mówiąc, że lubi biologię. Nie ważne, że nauczycielka była niezwykle życzliwą kobietą i starała się ze wszystkich sił. To po prostu nie wchodziło mu do głowy. Może to też wina tego, że bardzo często w ogóle nie zjawiał się na jej lekcjach. Ale kto normalny nie zrywa się z ostatniej godziny w piątek?
Teraz ponosił konsekwencje swojego lenistwa, bo pani Ceres mimo dobrych chęci nie mogła postawić mu dobrej oceny na koniec semestru. A Nico naprawdę nie chciał powtarzać tej męczarni kolejny rok.
Dlatego właśnie, zamiast w autobusie do domu, siedział w sali biologicznej, wpatrując się w podłogę z wyrazem skruchy na twarzy. Pani Ceres przyglądała się mu z politowaniem.
– Słuchaj, Nico, mi naprawdę nie zależy na tym, żeby nie przepuścić cię do następnej klasy – zaczęła spokojnie.
– Wiem – wymamrotał chłopak, podnosząc wzrok na nauczycielkę.
– Ale żeby zdać musiałbyś napisać test z całości materiału, wszystkiego od początku roku. Nie sądzę, żebyś w tym momencie dał radę to zrobić. Myślisz, że dałbyś?
– Nie.
Nico dobrze wiedział, że było to niemożliwe. Nawet nie wierzył, że ma jakieś szanse. Jego wiedza kończyła się na rozpoznawaniu odgłosów zwierząt.
– Więc wpadł mi do głowy jeden pomysł. Najwyraźniej sposób, w jaki ja uczę, do ciebie nie dociera. Pomyślałam, że może poproszę jednego z moich uczniów, żeby... powiedzmy, udzielał ci korepetycji. Jest jeden chłopak w jedenastej klasie, który naprawdę świetnie się uczy. Jestem pewna, że chętnie ci pomoże. Co ty na to?
Nie wiedział co on na to. Szczerze mówiąc wizja siebie, siedzącego po lekcjach w bibliotece i starającego się zrozumieć tłumaczenia tematów przez jakiegoś kujona ze starszej klasy, nie bardzo mu się uśmiechała. Nico nie lubił wchodzić w interakcję z nieznajomymi, jeśli nie było to konieczne. To nie tak, że nie lubił wszystkich ludzi. Po prostu takich, których darzył sympatią, było niewielu. I nie sądził, że jego korepetytor wejdzie do tego zacnego grona.
Ale z drugiej strony; jakie miał wyjście?
– W porządku – odparł w końcu. – Myślę, że to najlepsze co mogę zrobić.
– Świetnie – biolożka uśmiechnęła się lekko. – Porozmawiam jutro z Willem, ale jestem pewna, że się zgodzi. Przyjdź tutaj jutro po lekcjach, dobrze?
Nico pokiwał głową i wziął swój plecak z ziemi.
– Dziękuję pani. Do widzenia.
꧁━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━꧂
bonjour!
jak się macie?zapytacie pewnie;
dlaczego to robię?
nie mam pojęcia, nudzi mi się na zdalnychostrzegam was od razu, że to nie jest jakieś super ambitne dzieło, piszę dla przyjemności i na pewno popełniam błędy (także dajcie znać jak jakieś zauważycie)
to jest prolog, dlatego jest taki krótki, następny rozdział ma już ponad tysiąc słów i będzie will, więc nie martwcie się
jeśli chodzi o częstotliwości rozdziałów, to nic wam nie obiecuję
napisanie i sprawdzenie jednego zajmuje mi przynajmniej cztery godziny, a wiecie jeszcze jest szkoła i te sprawy
ale postaram się publikować przynajmniej jednen tygodniowoalso przydałby się ktoś kto miałby czas i chęci mi te rozdziały sprawdzić przed publikacją, byłabym bardzo wdzięczna
a no i jeszcze powinnam pewnie zaznaczyć, że to książka nie ma wiele wspólnego z tekstem "cherry flavoured", ale ta piosenka ma jej mood i też przy niej zaczęłam to w ogóle pisać
poza tym jest śliczna, jak całe "chip chrome and the mono-tones", słuchajcie the neighbourhood, są cudownikocham was
au revoir!
CZYTASZ
ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo au
Fanfiction❝ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ ᶜᵒᶰᵛᵉʳˢᵃᵗᶤᵒᶰˢ ʷᶤᵗʰ ʸᵒᵘ ᵍᵒᵗ ᵐᵉ ʰᵃᶰᵍᶤᶰᵍ ᵒᶰ ᵈᵒʷᶰ ᵗᵒ ᵉᵃʳᵗʰ ᶠʳᵒᵐ ᵃˡˡ ᵗʰᵉ ʷᵃᶤᵗᶤᶰᵍ ᵗᵃᵏᵉ ᵐᵉ ˢᵒᵐᵉʷʰᵉʳᵉ ᵇᵉʸᵒᶰᵈ❞ gdzie nico ma problemy z biologią, więc pani ceres postanawia przydzielić mu niepokojąco uroczego korepetytora czyli kolejne hi...