ᵍᵉᵗ ᵐᵉ ᵗᵒ ᵗʰᵉ ᶰᵉˣᵗ ˡᵉᵛᵉˡ; rozdział dziewiętnasty

1.2K 79 70
                                    

- Ha! Znowu wygrałem! – wykrzyknął radośnie Austin.

Nico siedział u Willa już czwartą godzinę, z czego dwie ostatnie spędził na graniu z Austinem. Chociaż październik dopiero co się zaczął, pogoda była zdecydowanie bardziej listopadowa; na dworze było już zupełnie ciemno, wiał silny wiatr i lał deszcz, ale Nico absolutnie to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie; traktował te warunki jako świetny pretekst, żeby nie wracać jeszcze do domu.

- Rewanż – oznajmił Nico, wywracając oczami.

- To będzie już siódmy – wtrącił się Will.

- I co z tego?

- Myślałem, że przyszedłeś do mnie, a nie do Austina – odparł chłopak rozbawionym głosem.

- Och, przestań. Powinieneś mnie wspierać.

- Ależ wspieram cię całym sercem, słońce.

Nagle rozległ się grzmot, na którego dźwięk Nico niemal podskoczył.

- Boisz się burzy? – spytał Will.

- Oczywiście, że nie – zaprzeczył Nico gwałtownie, chociaż nie była to do końca prawda.

- Ja się boję – oznajmił Austin i wyłączył telewizor. – Idę do mamy.

- A rewanż? – jęknął Nico. – Nie możemy tak tego zostawić...

- I tak byś przegrał – stwierdził chłopiec i pobiegł szukać mamy.

- Twój brat jest bezczelny – westchnął Nico, opierając głowę o ramię Willa.

- Cóż, miał trochę racji...

- I ty twierdzisz, że mnie wspierasz?

Błysnęło i chwilę później znowu rozległ się dźwięk grzmotu, tym razem głośniejszy.

- Chyba powinienem się zbierać – powiedział Nico, spoglądając na okno. - Już po dwudziestej.

- Nie wiem, czy wychodzenie z domu w taką pogodę jest bezpieczne.

- Poradzę sobie. Przecież nie mam innego wyjścia.

- Mógłbyś zostać na noc... – zaproponował trochę niepewnie Will.

- Naprawdę? – spytał Nico, czując, że jego policzki nabierają czerwonej barwy.

- Znaczy, muszę jeszcze spytać rodziców, ale raczej nie powinni mieć nic przeciwko.

- Ojciec się wkurzy, jeśli zorientuje się, że nie wróciłem... - zawahał się Nico.

Był rozdarty. Z jednej strony bardzo chciał zostać u Willa, nawet jeśli miałoby to być nieco niezręczne. Z drugiej jednak bał się reakcji ojca i Persefony. Próbował sobie wmówić, że może w ogóle nie zauważą, że go nie ma. Szczerze, to nie zdziwiłoby go to za bardzo. Po co miałby tam wracać, skoro tu było mu lepiej...?

- Mogę też odwieźć cię do domu – dodał Will, widząc wahanie chłopaka.

- Ale to przecież niebezpieczne – powiedział Nico z lekka ironią w głosie.

- Bardzo niebezpieczne – Will posłał mu szeroki uśmiech.

- Chyba nie powinniśmy tak ryzykować.

- Zdecydowanie nie.

- To idź porozmawiać z rodzicami.

Will radośnie poderwał się z kanapy i ruszył w stronę kuchni. Tak jak się spodziewał, zastał tam obojga rodziców. Naomi siedziała przy stole, czytając jakąś książkę, a Lester pochłonięty był przygotowywaniem kolacji.

ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz