Nico zawsze wydawało się, że będąc w związku, człowiek zachowuje się inaczej. Jednak między nim a Willem tak naprawdę nic się nie zmieniło. Może poza tym, że zdarzało im się całować, a Nico nie spinał się już za każdym razem, gdy czuł na sobie jego dotyk. I mimo że wciąż trochę wstydził się mówić otwarcie, że są razem (co Will jak najbardziej rozumiał i akceptował), to bardzo podobało mu się to wszystko.
Następne dwa tygodnie minęły tak szybko, że nawet nie zorientował się, kiedy to się stało. Jednak jego telefon wyraźnie wyświetlał tę okropną datę, o której istnieniu najchętniej by zapomniał; trzydziesty pierwszy sierpnia.
Problem nie leżał w tym, że był to ostatni dzień wakacji (chociaż to nie polepszało sytuacji). Trzydziesty pierwszy sierpnia odebrał mu siostrę.
Nico leżał na łóżku, wpatrując się pustym wzrokiem w sufit. Była już prawie dwudziesta trzecia, a on od rana wstał tylko raz, żeby skorzystać z łazienki i napić się wody. Nie czuł się nawet głodny. W te dni zawsze tak było. Towarzyszyło mu tylko poczucie pustki, tęsknoty i bólu.
Tym razem jednak coś się różniło. Zazwyczaj nie potrafił myśleć o niczym innym niż o Biance, a reszta świata nie miała dla niego żadnego znaczenia. Ale teraz była jeszcze jedna rzecz, o której nie mógł zapomnieć.
Widział, że Will w przeciągu dnia dwa razy dzwonił do niego i napisał kilka wiadomości, jednak nie był w stanie na nie odpowiedzieć.
W tej chwili czuł się jednak tak samotny i przytłoczony, że potrzebował kogoś, kto go zrozumie. Potrzebował Willa. Jego spokojnego głosu, delikatnego dotyku, poczucia bezpieczeństwa, jakie mu dawał.
Więc chociaż zdawał sobie sprawę, jak późno już było, wziął telefon i wybrał numer chłopaka.
- Nico! - przywitał go z ulgą głos Willa. - Bałem się, że coś ci się stało. Wszystko w porządku?
- Tak - odparł szybko Nico, zaraz jednak zreflektował się, że nie miał przecież kłamać. - Nie. Nie wiem. Will, ja wiem, że jest środek nocy, ale czy... czy mógłbyś po mnie przyjechać? Chciałbym... potrzebuję z tobą porozmawiać. Nie przez telefon.
- Jasne. Zaraz będę.
Nico odetchnął z ulgą i rozłączył się. Z trudem podniósł się z łóżka i spojrzał na siebie w lustrze. Wyglądał okropnie. Szybko wziął z szafy pierwsze lepsze dżinsy i czarną bluzę. W łazience przebrał się i obmył twarz wodą. Wciąż się sobie nie podobał, ale nie miał ani czasu, ani siły dłużej się tym przejmować. Założył glany i najciszej jak potrafił, wyszedł z domu. Oparł się plecami o płot i wbił wzrok w jezdnię, wypatrując żółtego samochodu swojego chłopaka.
Parę minut później Will zatrzymał się pod jego domem. Nico bez wahania wsiadł do auta, ale bał się spojrzeć na chłopaka.
- Dokąd chcesz pojechać? - spytał go Will zmartwionym głosem.
- Daleko stąd - wymamrotał Nico.
- Okej.
Jechali w ciszy. Nico nie czuł się jeszcze gotowy, by cokolwiek mówić, a Will zdawał się to rozumieć i nie zadawał pytań. Nico był mu za to niewyobrażalnie wdzięczny.
Nie miał pojęcia, gdzie Will zamierzał go zabrać, ale nie obchodziło go to. Chciał po prostu uciec od tych czterech ścian, które więziły go cały dzień. Od tych okropnych wspomnień.
Po niemal półgodzinnej jeździe Will w końcu zaparkował, a Nico z ulgą wysiadł z samochodu i rozejrzał się wokół. Znajdowali się na łące przy lesie, z dala od jezdni, domów, sklepów, czy jakichkolwiek innych oznak cywilizacji.
CZYTASZ
ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo au
Fanfiction❝ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ ᶜᵒᶰᵛᵉʳˢᵃᵗᶤᵒᶰˢ ʷᶤᵗʰ ʸᵒᵘ ᵍᵒᵗ ᵐᵉ ʰᵃᶰᵍᶤᶰᵍ ᵒᶰ ᵈᵒʷᶰ ᵗᵒ ᵉᵃʳᵗʰ ᶠʳᵒᵐ ᵃˡˡ ᵗʰᵉ ʷᵃᶤᵗᶤᶰᵍ ᵗᵃᵏᵉ ᵐᵉ ˢᵒᵐᵉʷʰᵉʳᵉ ᵇᵉʸᵒᶰᵈ❞ gdzie nico ma problemy z biologią, więc pani ceres postanawia przydzielić mu niepokojąco uroczego korepetytora czyli kolejne hi...