ᵈᵒʷᶰ ᵗᵒ ᵉᵃʳᵗʰ ᶠʳᵒᵐ ᵃˡˡ ᵗʰᵉ ʷᵃᶤᵗᶤᶰᵍ; rozdział trzynasty

1.4K 110 107
                                    

Dla Nico dzień zakończenia roku szkolnego był bezkonkurencyjnie najlepszym dniem w całym roku. Wizja następnych miesięcy bez tego miejsca była wspaniała. I chociaż jego wakacje zapowiadały się raczej nudno, to Nico absolutnie się tym nie przejmował.

Percy i Jason proponowali mu wyjazd nad jezioro z nimi, Thalią i ich innymi znajomymi, ale Nico odmówił. Po pierwsze nie lubił pływać, a nad jeziorem prawdopodobnie zostałby do tego zmuszony, po drugiej nienawidził przebywać w towarzystwie dużych grup ludzi, a po trzecie po prostu mu się nie chciało. Jason wydawał się trochę zawiedziony, ale chyba wiedział, dlaczego chłopak nie chciał tam jechać. Przyjaźnili się już wystarczająco długo, żeby zrozumieć, jak działa Nico.

Wyjechali już pierwszego dnia wakacji i miało ich nie być cały miesiąc. Nico spodziewał się więc, że spędzi całe dnie zamknięty w swoim pokoju, oglądając jakieś seriale. I rzeczywiście pierwszy tydzień, tak mu minął.

Dlatego zdziwił się, gdy w poranek dziewiątego dnia błogiej wolności dźwięk wibracji jego telefonu wyrwał go ze snu. Jason o tej porze był raczej zajęty opalaniem się na plaży, a kto inny niby miałby ochotę do niego dzwonić? Wziął do ręki komórkę i spojrzał na wyświetlacz. 

Nie wiedział, czemu jego serce zaczęło nagle bić szybciej.

- Halo?

- Hej – usłyszał ciepły głos Willa. – Nie przeszkadzam?

- Bardzo przeszkadzasz. Zakłócasz moje rytuały przywołania szatana.

- To sarkazm?

- A jak myślisz?

- Nie wiem. Wydaje mi się, że jesteś tym typem osoby, które naprawdę mogłaby robić takie rzeczy w wolnym czasie.

Nico uśmiechnął się mimowolnie.

- Dziękuję za komplement.

- Przyjemność po mojej stronie.

- No dobra, czego właściwie chcesz, Solace?

- Więc... - Nico słyszał jakąś niepewność w jego głosie. – Pomyślałem, że może moglibyśmy gdzieś razem wyjść popołudniu. Jak nie masz ochoty, to nie ma problemu, zrozumiem, po prostu chciałbym... nie wiem, pewnie masz lepsze rzeczy do roboty, a ja niepotrzebnie...

- Pójdę – przerwał mu Nico.

- Naprawdę?

- Masz problemy ze słuchem?

- Nie spodziewałem się, że się zgodzisz.

- Lubię zaskakiwać ludzi. Kiedy chcesz się spotkać? I gdzie?

- Kończę pracę o siedemnastej. Mógłbyś wtedy tam przyjść, nie opłaca mi się jechać do domu. Wyślę ci adres.

- Okej.

- To... do zobaczenia?

- Do zobaczenia.

Nico rozłączył się i rzucił telefon na łóżko.

Dlaczego właściwie się na to zgodził? Zazwyczaj nikt nie był w stanie z taką łatwością wyciągnąć go z domu.

Ale Will był wyjątkiem.

Nico, odkąd dowiedział się, że Will jest biseksualny, nie był w stanie odgonić od siebie myśli, że może ma u niego jakieś szansę. Nawet jeśli były minimalne, to istniały.

Nie było to dla niego łatwe, ale chyba powoli zaczynał godzić się z tym, że Will mu się podoba. Nie było to to samo, co czuł do Percy'ego, ale naprawdę go lubił. Tak bardziej niż po przyjacielsku. Wciąż go to przerażało, ale taka była prawda. Nie mógł wiecznie od niej uciekać.

ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz