ᶤ'ᵐ ᵈᵒᶤᶰ' ᶤᵗ ᵃˡᵒᶰᵉ ᶰᵒʷ; rozdział dwudziesty piąty

1.3K 70 89
                                    

Nico zupełnie nie rozumiał, co było do świętowania w rozpoczęciu nowego roku. Hura, przeżyliśmy kolejny rok na tym marnym świecie? Jesteśmy o rok bliżej do śmierci? Czeka nas kolejny rok bólu i cierpienia bez głębszego sensu?

Po cholerę to wszystko?

Ale mimo tego siedział teraz w kuchni w bogatym domu Piper McLean i objadał się chipsami, bo lepszego zajęcia nie potrafił sobie znaleźć.

Oczywiście to Will namówił go, żeby w ogóle tu przyjść. W ostatnim czasie jakoś niespodziewanie zaprzyjaźnił się z Piper i nie potrafił odmówić jej uczestniczenia w tej imprezie. A Nico nie potrafił odmówić mu.

Piper, jak się okazało, miała dużo znajomych i bardzo duży dom. Nico wiedział, że w Nowy Rok trudno było liczyć na kameralną imprezę. Na szczęście Piper upewniła się, że Valentina na pewno nie ma pojęcia o tym, że coś organizuje, więc przynajmniej nie musiał martwić się o zdrowie psychiczne Willa.

Ale Will ogólnie wydawał się bawić całkiem dobrze. Nie pił, bo nigdy tego nie robił, ale nie potrzebował alkoholu, żeby ludzie go lubili. Nico, szczerze mówiąc, czuł się trochę zazdrosny, szczególnie że nie widział go już od jakiś dwudziestu minut. Nie, żeby próbował go szukać. W kuchni było ciszej i spokojniej. No i były chipsy. I alkohol w lodówce, chociaż Nico i tak ograniczył się do jednej puszki. Nie lubił być pijany, a wizja stracenia nad sobą kontroli wydawała się mu co najmniej straszna. Ale przyda mu się odrobina procentów we krwi, jeśli zamierzał zrobić to, co planował.

Jego cudowną oazę spokoju zaburzył jednak Percy, który niemal wbiegł do kuchni i cudem uniknął zderzenia z lodówką. Spojrzał na niego wyraźnie rozkojarzony.

- Całowałem się z Annabeth – oznajmił takim tonem, jakby sam w to nie wierzył.

- No w końcu – odparł Nico, przypatrując się mu z rozbawieniem. - Gratuluję czy coś. Tak się przestraszyłeś kontaktu z kobietą, że musiałeś uciekać?

- Co? Nie. Chciała wody z lodówki. Zrobiło się jej słabo.

- Aż tak bardzo nie potrafisz całować?

- Jesteś okropny.

- Dziękuję.

Nico sprzed dwóch lat na pewno byłyby w szoku, że będzie mógł rozmawiać z Percym o całowaniu bez jąkania się i zarumienionych policzkach. Kiedyś wydawało mu się, że nigdy się z niego nie wyleczy. Zabawne. Teraz wizja całowania się z Percym wydawała mu się co najmniej odpychająca.

- Mam zapytać Willa, jak świetnie tobie poszło za pierwszym razem? – spytał zirytowany Percy, otwierając lodówkę i wyjmując z niej butelkę wody.

- Och, śmiało. Na pewno powie ci, że byłem genialny.

- Jesteś w związku od czterech miesięcy, a zachowujesz się, jakbyś był jakimś ekspertem.

- To o cztery miesiące dłużej niż ty, Jackson.

- Gdzie jest mój stary Nico, który rumienił się nawet na wzmiankę o jakimś chłopaku?

- Umarł, Will go zabił. Idziesz ratować swoją dziewczynę czy pozwolisz jej zemdleć w samotności?

- Ona nie jest jeszcze moją dziewczyną.

- To tym bardziej powinieneś do niej iść i to wreszcie zmienić, jestem pewien, że ona też już jest zmęczona twoją nieporadnością.

Percy tylko pokręcił głową z niedowierzaniem i wybiegł z kuchni.

- Tylko nie zabij się po drodze! – zawołał jeszcze Nico, ale wątpił, że chłopak go usłyszał.

Tak naprawdę to szczerze cieszył się, że Percy w końcu sobie kogoś znalazł. A Annabeth wydawała się ideałem dziewczyny.

ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz