ˢˡᵒʷ ᵈᵃᶰᶜᶤᶰ' ʷᶤᵗʰ ᵗʰᵉ ᵈᵉᵛᶤˡ; rozdział dwudziesty pierwszy

997 76 53
                                    

Nico, odkąd wrócił ze szkoły, siedział skulony na łóżku i próbował wymyślić, jak właściwie powinien wyjść z szafy. Po prostu powiedzieć „hej tato, jestem gejem" czy może przygotować bardziej skomplikowaną, długą przemowę? Nigdy nie był dobry w takie rzeczy.

Ale wiedział, że zrobi to dzisiaj.

Will wielokrotnie podkreślał, że nie musi tego robić, jeśli nie czuje się gotowy, ale Nico obawiał się, że nigdy nie będzie gotowy. A był mu chyba coś winny po tym, jak chłopak opowiedział mu, przez co musiał przechodzić.

- Nico, zejdziesz coś zjeść? – rozległ się głos Persefony.

Nico wziął głęboki oddech.

- Tak, już idę! – odkrzyknął.

Wziął do ręki leżący przy łóżku plecak. Spakował tam parę ubrań i ważnych dla niego rzeczy. Tak na wszelki wypadek. Położył go przy korytarzu, w miejscu, w którym nie rzucał się w oczy i skierował się do salonu.

Przy stole siedziały już Persefona, Hazel i jego ojciec. Nico bez słowa usiadł koło siostry i wbił wzrok w stojącą przed nim sałatkę grecką. Nie powiedział Hazel, co zamierza zaraz zrobić, bo bał się, że to tylko zwiększy i tak już napiętą atmosferę. Dziewczyna zauważyła jednak, że coś jest nie tak i trąciła go lekko ramieniem.

- Wszystko w porządku? – szepnęła, gdy Persefona zaczęła opowiadać coś o swoim dniu w pracy.

- Zaraz się okaże – mruknął Nico i zmusił się, by spojrzeć na ojca.

Wyglądał jak zawsze poważnie i groźnie. Co najgorszego mógłby mu zrobić? Tylko wyrzucić z domu czy wcześniej może też nawyzywać i pobić?

- Nie smakuje ci, Nico? – zapytała Persefona, widząc, że nie ruszył jeszcze swojej porcji.

- Jest coś, o czym chcę wam powiedzieć – przerwał jej Nico, ignorując pytanie.

Hazel spojrzała na niego zaniepokojonym wzrokiem, jednak Hades zupełnie nie zmienił wyrazu twarzy.

- Tak? – powiedział, nie podnosząc wzroku znad sałatki.

- Możesz chociaż na mnie spojrzeć? To ważne. – Nico z trudem opanowywał drżenie głosu.

Ojciec uniósł głowę i spojrzał Nico w oczy. Chłopak nienawidził tego wzroku. Hades patrzył na niego tylko wtedy, gdy był zły. Ale teraz potrzebował nawiązać z nim jakiś kontakt, wiedzieć, że go słucha.

- Przepraszam, że znowu cię zawiodę – zaczął. – Nie lubię tego robić, ale po tylu latach pewnie się już przyzwyczaiłeś, a ja nie mogę dłużej tego ukrywać. Ja...

Nie potrafił pozbyć się myśli, że jeśli to zrobi, nie będzie odwrotu. Bał się. Cholernie się bał. Ojciec i tak go nie kochał, teraz będzie na dodatek się nim brzydził. To nie może skończyć się dobrze.

Robisz to dla Willa. I dla siebie.

- Jestem gejem – dokończył i wstrzymał oddech, starając się wyczytać cokolwiek z oczu ojca.

- Och – wyrwało się Persefonie, ale Nico mało obchodziło, co ona o tym myśli. Znaczy, po cichu liczył, że może pomoże mu uspokoić ojca, ale nigdy nie była dla niego specjalnie ważna, więc jej opinia nie zraniłaby go.

Obchodził go ojciec, który milczał, wciąż wpatrując się w niego tym chłodnym wzrokiem.

- Możecie nas zostawić? – odezwał się wreszcie do Persefony i Hazel, chociaż wszyscy wiedzieli, że to nie była prośba.

- Hadesie, on nie...

- Wyjdźcie – powtórzył Hades, zdecydowanie ostrzejszym tonem.

Hazel posłała Nico przerażone spojrzenie, ale chłopak w żaden sposób nie zareagował. Dlaczego on chciał zostać z nim sam? Nico wierzył, że obecność żony i córki, trochę go pohamuje, jeśli zostaną sami, on może zrobić wszystko.

ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz