ᵇᵘᵗ ᶤ ˢᵒˡᵈ ᵐʸ ˢᵒᵘˡ; rozdział ósmy

1.4K 100 65
                                    

- Posłuchaj, to już nie to, co kiedyś, ja... nie czuję już do ciebie tego samego. Nie nadaję się do bycia w związku. To już nie ma sensu. Chyba powinniśmy zerwać, to też dla twojego dobra, nie chcę cię dłużej oszukiwać, ja...

- Kiedy wreszcie przestaniesz gadać do lustra?

Will gwałtownie obrócił się w stronę drzwi. Stała w nich Kayla, z rękami skrzyżowanymi na piersiach i wyrazem zdegustowania na twarzy.

- Wybacz - wymamrotał zawstydzony. - Nie chciałem ci przeszkadzać. Myślałem, że masz słuchawki i...

- Tu nie chodzi o mnie, tylko o ciebie. Twoje odbicie nie pomoże ci z nią zerwać, Will. Musisz w końcu się ogarnąć i powiedzieć jej to w twarz.

- Myślisz, że tego nie chcę?

- To dlaczego gadasz z lustrem, a nie z nią? - Will chciał się jakoś usprawiedliwić, ale Kayla nie dała mu dojść do słowa. - Dalej. Idziemy. Zrywasz z nią teraz albo ja zrobię to za ciebie.

­- Wiesz, to nie jest wcale taki zły...

- Idziemy - powiedziała nieznającym sprzeciwu tonem i, ciągnąc brata za rękę, ruszyła do wyjścia z domu.

♥ ♥ ♥

Kayla kazała mu umówić się z Valentiną w najbliższym parku, po czym zostawiła go przy wejściu, twierdząc, że nie jest mu do niczego potrzebna. Może i miała rację, ale czuł się teraz opuszczony.

- Tina, posłuchaj... - zaczął, ale nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa więcej.

- Tak? - spytała ostrożnie Valentina, wpatrując się w niego z wyczekiwaniem.

Czuł, że musiał to zrobić. Nie tylko za sprawą gróźb Kayli, ale dlatego, że to było... najwłaściwsze. Oszukiwanie Valentiny nie było w porządku. Oszukiwanie siebie samego też nie.

Wziął głęboki oddech i spojrzał dziewczynie w oczy.

- Przepraszam, ale ja nie chcę już dłużej tego ciągnąć. Nie czuję już tego, co czułem kiedyś. Ja... zaniedbałem cię. Przepraszam. Jesteś wspaniała i... zasługujesz na kogoś lepszego. Naprawdę przepraszam.

Valentina patrzyła na niego w milczeniu. Will nie był w stanie wyczytać z jej twarzy żadnych emocji. I to było chyba nawet gorsze niż łzy czy złość.

- W porządku - powiedziała w końcu chłodnym tonem. - Rozumiem. Znaczy właściwie, to nie do końca, ale to nie ma znaczenia.

Wstała z ławki, na której siedzieli i bez słowa pożegnania, odeszła w stronę wyjścia z parku, zostawiając Willa samego z wyrzutami sumienia.

♥ ♥ ♥

- Nie obrazisz się, jeśli skończymy dzisiaj trochę wcześniej?

Nico chciał rzucić jakąś sarkastyczną uwagę, ale się powstrzymał. Will wyglądał dzisiaj na przygnębionego, więc stwierdził, że postara się go nie rozdrażniać.

- Nie ma problemu. Wybierasz się gdzieś?

- Moja przyjaciółka robi dzisiaj wystawę swoich obrazów i chce, żebym z nią tam był. Właściwie to możesz pójść ze mną, jeśli chcesz.

Po spotkaniu z dziewczyną Willa Nico postanowił, że ograniczy swoją znajomość z chłopakiem do tych dwóch godzin korepetycji tygodniowo i zacznie w końcu zachowywać się normalnie. Nie podobało mu się to, co przy nim czuł.

Miał już przecież znajomych. Will Solace nie był mu do niczego potrzebny.

Zgodnie z tym postanowieniem powinien więc mu teraz odmówić. Ale z niezrozumiałej przyczyny nie był w stanie tego zrobić.

ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz