ᶤ ᶠᵉᵉˡ ˡᶤᵏᵉ ᵃ ᵍʰᵒˢᵗ ᶰᵒʷ; rozdział dziesiąty

1.4K 99 56
                                    

W niedzielę wieczorem Nico poważnie zastanawiał się, czy nie odwołać zaplanowanych na kolejny dzień korepetycji. Najchętniej w ogóle nie szedłby w poniedziałek do szkoły, a wizja dodatkowej godziny jeszcze bardziej go dobijała. Nawet jeśli oznaczała spotkanie Willa.

Ostatecznie jednak tego nie zrobił i aktualnie kierował swoje kroki do biblioteki. Mimo wszystko chciał zdać tę biologię.

– Hej! – przywitał go Will.

Blondyn stał przy drzwiach biblioteki, opierając się plecami o ścianę. Ubrany był w luźną, żółtą koszulkę z krótkim rękawem i jasne dżinsy. Złote loki opadały mu lekko na oczy, a na ustach jak zwykle malował się szeroki uśmiech. Wyglądał całkiem ładnie. Ale Nico to przecież wcale nie obchodziło.

– Cześć – odparł brunet bez większego entuzjazmu. – Nie wchodzisz do środka?

– Obawiam się, że musimy znaleźć sobie dzisiaj nowe miejsce. Aktualnie trwa tam spotkanie klubu książki i wbrew pozorom są dosyć głośni. Myślałem, żeby spróbować na boisku, ale jest chyba trochę za gorąco, więc może wpadłbyś do mnie? Mieszkam dosyć daleko, ale za dziesięć minut jest autobus, więc za pół godziny już będziemy. Co ty na to?

Nico czuł, że powinien odmówić. Postanowił przecież ograniczyć kontakty z Willem do absolutnego minimum. Jednak nie było to takie proste, jak mu się wydawało. Szczególnie kiedy Will patrzył na niego w ten sposób.

– W porządku – powiedział w końcu.

– To chodźmy! – zawołał radośnie Will.

Szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia ze szkoły, a Nico podążył za nim. Czuł, że może później żałować tej decyzji, ale obawiał się, że nie było już odwrotu.

– Moje rodzeństwo chyba jest już w domu, ale nie powinni nam przeszkadzać – zagadał Will. – To nie jest dla ciebie problem, nie?

– Raczej nie – potwierdził Nico, jednak bez większego przekonania. – Dużo ich masz?

– Dwójkę. Siostrę i brata.

– Starsi czy młodsi?

Nie za bardzo go to interesowało, ale chciał jakoś ciągnąć rozmowę. A rodzeństwo to dobry temat do dyskusji.

– Młodsi. Dziewięć i czternaście lat. A ty masz jakieś?

– Siostrę. Młodszą o trzy lata – odparł krótko.

– Chętnie ją kiedyś poznam. – Will posłał mu uśmiech.

– Może kiedyś się uda.

Nico niechętnie opowiadał komukolwiek o swojej rodzinie. Zawsze starł się jak najszybciej uciąć temat i już do niego nie wracać. Nawet, gdy rozmawiał z Jasonem. Tym bardziej więc nie miał zamiaru zwierzać się z tego Willowi.

– O której przyjeżdża ten autobus? – spytał szybko.

– Za dwie minuty – odparł blondyn. – Przynajmniej teoretycznie. Tak naprawdę może równie dobrze przyjechać za dwanaście. Ale bądźmy dobrej myśli.

Nico pokiwał głową. Czekanie godzinami na autobus nie było mu obce. Oparł się o ścianę przystanku i wbił wzrok w jezdnię.

– Na jaki numer właściwie czekamy? – spytał po chwili.

– Trzysta trzydzieści jeden.

– W życiu nim nie jechałem. Skąd mogę wiedzieć czy nie wywieziesz mnie na jakieś odludzie i tam zostawisz dzikim zwierzętom na pożarcie?

ᶜʰᵉʳʳʸ ᶠˡᵃᵛᵒᵘʳᵉᵈ; solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz