Siedziałem w samochodzie w kompletnych ciemnościach i czekałem. Jo sporo się nasłuchała, bo uważałem ją za ostatnią osobę na świecie, która wpadłaby na tak durny pomysł. Pozwoliła wyjść tej dziewczynie bez obstawy i pojechać do nieznanego faceta! Czy to było nieodpowiedzialne? Mało powiedziane! Nawet mój brat stanął po stronie Cassie. Ostro się wkurzyłem. Po co nam dodatkowe problemy?
Czy Cassie naprawdę nie doceniała własnego życia? Myślała, że skoro udało się jej ujść z życiem po spotkaniu z Naczelnym, to jest nieśmiertelna? Na ogonie mieliśmy nie tylko wampiry, ale również wiedźmy, do diabła! Nie mogłem uwierzyć, że postanowiła wybrać się na randkę, gdy zorganizowano na nią polowanie.
Potarłem dłońmi uda, bo od wyjazdu Cassie minęły trzy godziny, a ona wciąż nie wracała. Miałem naprawdę złe przeczucie. Byłem głodny i wkurzony, ale nie zamierzałem odpuścić.
Kątem oka zauważyłem światła w lusterku. Zsunąłem się na fotelu i dalej obserwowałem drogę. Minął mnie samochód. Wystarczyło, że zerknąłem na tablicę rejestracyjną i odetchnąłem z ulgą. To była Cassie. Dosłownie po chwili wyskoczyła z samochodu i ruszyła w stronę domu. Jej kroki wydawały się... taneczne.
Czyli jednak pieprzona randka.
Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
Do samego końca byłem przekonany, że Cassie chciała coś ukryć, ale znowu się myliłem. Wybrała się tylko na randkę, do diabła, i wcale nie czułem się z tego powodu spokojniejszy.
۞
Jo przygotowała naleśniki na śniadanie, ale zamiast jeść, robiłem dziurę widelcem w jednym z nich. Sam przyglądał mi się uważnie, próbując zachować powagę, bo widziałem, jak drgały mu kąciki ust.
– Jak tam noc, Dean? – rzucił lekko.
Nabijał się ze mnie, sądząc, że doskonale zna powód mojego złego humoru. Gówno prawda.
– Tak jak zawsze – burknąłem.
– Byłam zaskoczona, że postanowiliście tak szybko wrócić. Myślałam, że zostaniecie w Minnesocie jeszcze przez kilka dni. – Jo usiadła przy stole i również uważnie mi się przyjrzała. – Czemu wróciliście? Skończyliście robotę?
– Poniekąd – rzuciłem wymijająco, ubiegając Sama, który już otwierał usta. Zamknął je i posłał mordercze spojrzenie w moim kierunku. – Nie spodobało mi się, że nasza mała wiedźma wychodzi sobie sama z domu – dodałem chłodno.
Jo parsknęła śmiechem.
– No tak, mogłam się tego domyśleć – zadrwiła. – Mówiłam ci już wczoraj, że nie będziesz nam rozkazywał. Uznałam, że Cassie potrzebuje przerwy w tym szaleństwie, dlatego pozwoliłam jej pójść na randkę.
– Na randkę z facetem, którego nawet nie znasz!
– Dean – warknął Sam.
– A ty się nawet nie odzywaj, zdrajco!
– Wątpię, aby Cassie chciała mnie okłamać – powiedziała Jo, zabierając się do jedzenia. – Nie jest tobą, Dean.
Odsunąłem z hukiem talerz od siebie i odchyliłem się niebezpiecznie na krześle. Ta rozmowa podniosła mi ciśnienie. Czy oni naprawdę nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji? Cassie nie miała żadnych umiejętności, nawet cholernej broni! Jak mogłaby się obronić przed jednym wampirem, a co dopiero całym gniazdem?
– Ustalmy coś, Jo – warknąłem. – Dopóki mam ją chronić, nie będziesz kwestionowała moich rozkazów. Cassie ma siedzieć w domu i gówno mnie obchodzi, czy jest zmęczona tym syfem, czy nie.
CZYTASZ
Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDean Winchester jako łowca, poluje na duchy oraz inne istoty paranormalne. Nie rozstaje się ze swoją Dzieciną (Impalą), a w rodzinny interes wkręcił swojego młodszego brata, Sama. Od lat przyjaźni się z Jo, która towarzyszy im czasami w polowaniach...