Leżenie w szpitalnym łóżku było okropne. Nie mogłam się podnosić, bo od razu miałam zawroty głowy. Pielęgniarki często mnie doglądały i kręciły nosem, gdy chciałam coś sama zrobić. Owszem, pozwalały na drobne rzeczy, ale musiałam być bardzo powolna, a to niczego nie ułatwiało. Moja niezdarność wszystko psuła, nawet zwykłe podniesienie kubka do ust.
Jo odwiedzała mnie codziennie. Sam był ze trzy czy cztery razy, a Dean – tylko raz. O raz za dużo. Podał się za mojego brata, próbując wmówić, że naprawdę się o mnie martwi. Gdyby tak było, uratowałby mnie tamtego dnia. Otworzyłby te pieprzone drzwi i wziął w ramiona.
Ale tak się nie stało.
Nie potrafiłam mu tego wybaczyć. Wiedziałam, że mnie nie lubi i miał mocne argumenty, aby być przeciwny mojemu uczestnictwu w polowaniach. Nie chciał, żebym została łowcą. Zgadzałam się z nim, ale to dla niego nie miało absolutnie żadnego znaczenia. Obiłam mu samochód, a przecież Dziecinę kochał nad życie.
Spojrzałam na kolorowe siniaki i westchnęłam cicho.
Uznał, że nie jestem warta...
Zamrugałam powiekami, aby odgonić łzy. Postanowiłam zejść mu z drogi i postawić się Jo. Nie nadawałam się na łowcę. I mówiły to wszystkie znaki na niebie.
۞
– Nie musisz przy mnie siedzieć – mruknęłam, patrząc na Jo.
Od godziny chodziła po sali, machając rękami. Nudziła się, co bardzo rzucało się w oczy.
– Nie zostawię cię samej.
– Nic mi nie będzie.
– Za każdym razem, gdy cię zostawiam, dzieją się bardzo złe rzeczy. Wtedy, w gnieździe... Powinnam była cię ochronić. Myślałam, że jak będziesz siedzieć w samochodzie, to... Ale i tak cię dorwali!
– A ty odcięłaś im głowy – przypomniałam, lekko się krzywiąc. – I tak umarli, więc o co ci chodzi?
– Nie zabiłam wszystkich! Gdybym była bardziej uważna i nauczyła się prosić o pomoc... Nie byłoby cię tutaj...
Odwróciłam wzrok.
– To nie były te same wampiry.
– Cassie, słońce, nie znasz się...
Spojrzałam na nią z przyganą
– To nie były te same wampiry – powtórzyłam chłodno. – Ich Naczelny mnie rozpoznał.
– Co? – zapytała blondynka, siadając na brzegu łóżka. – Że co?!
– Wiem, że powinnam ci od razu o tym powiedzieć, ale musiałam poukładać sobie w głowie pewne sprawy... Przepraszam.
Jo miała otwarte usta i ciężko oddychała. Wiedziałam, że wybuchnie – prędzej czy później.
– Mówiłaś Deanowi?
Pokręciłam głową.
– Nic?! Cassie!
– Nie uratował mnie.
– Obie wiemy, że ktoś go ubiegł.
Prychnęłam.
– Nie chcę o tym rozmawiać.
– Powiesz mi wreszcie, kto cię uratował?
– Nie.
– Cassie!
– Nawet nie znam jego imienia! Wiem tylko, że jest łowcą i nie lubi Deana.
– Dlaczego cię uratował?
CZYTASZ
Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDean Winchester jako łowca, poluje na duchy oraz inne istoty paranormalne. Nie rozstaje się ze swoją Dzieciną (Impalą), a w rodzinny interes wkręcił swojego młodszego brata, Sama. Od lat przyjaźni się z Jo, która towarzyszy im czasami w polowaniach...