Rozdział 42

169 21 2
                                    

Piwo nie miało smaku, nawet pieprzony cheeseburger go nie miał. Odsunąłem od siebie talerz i zagapiłam się w okno. Zmierzchało. Zerknąłem na Jo, która od godziny wpatrywała się w ekran telefonu, czekając na znak od Cassie. Wiedziałem, że była z tym dupkiem i nie miałem zamiaru zastanawiać się, w jaki sposób ją pocieszał. Nie potrafiłem się powstrzymać i sam po kryjomu napisałem do niej wiadomość, ale nie odpisała. Pokarała mnie milczeniem, którego nienawidziłem.

Omiotłem spojrzeniem bar. Siedzieliśmy w samym rogu i najwyraźniej sprawialiśmy kiepskie wrażenie, bo stoliki przed nami były puste. Klienci wybrali drugą stronę pomieszczenia, gdzie było więcej światła i mniej przerażająco. Miało to swoje plusy, bo nie musieliśmy uważać na słowa.

– Powinniśmy pomyśleć nad nowym planem – zasugerował Sam, sprowadzając mnie na ziemię. – Jo, napisz do Cassie, że chcielibyśmy z nią porozmawiać o Williamie.

– Strata czasu – mruknąłem, starając się brzmieć obojętnie. – Jest zbyt zajęta

– Co się z tobą dzieje, Dean?

– Nic.

– Pytam poważnie. – Sam nie zamierzał odpuścić. – Zachowałeś się dzisiaj jak skończony dupek.

– To prawda – potwierdziła Jo. – Potraktowałeś Cassie jak małą dziewczynkę i uwierz mi, gdyby nie okoliczności, to strzeliłabym ci w łeb.

Wzruszyłem niedbale ramionami.

– Groźby bez pokrycia.

Kątem oka zauważyłem, że Sam i Jo wymienili wymowne spojrzenia.

– Zawsze możesz ją przeprosić – zasugerował mój brat.

– Jasne – zakpiłem. – I co jeszcze?

– Posłuchaj...

– Nie było was tam. Nie macie zielonego pojęcia, co ta dziewczyna odwaliła. Znała Williama i zamiast siedzieć cicho, grzecznie udając, że niczego nie pamięta, postanowiła wyzwać go od kutasów. Tak po prostu. I pewnie uznałbym to za słabe zagranie, gdyby nie mina Williama. – Pokręciłem głową. – Patrzył na nią w taki sposób... Dostał rozkazy od Nicholasa, dlatego nawet jej nie tknął, ale wiem, że chciał. – Prychnąłem. – Oj, bardzo chciał.

– Potwory nie przepadają za Chloe – przypomniał Sam. – Nie powinno cię też dziwić zachowanie Cassie. Sam widziałeś, jak wyrwała się do niego. Znowu płonęła. – Obrócił butelkę w dłoniach. – Koleś musiał jej ostro zajść za skórę.

Zacisnąłem zęby, przypominając sobie o słowach Williama. Odruchowo zacisnąłem pięści, czym ściągnąłem uwagę Jo.

– Jej tu nawet nie ma. Nie musisz się na nią wkurzać – rzuciła sfrustrowana.

– Ten cały William posilał się Cassie. Twierdził, że była jego ulubionym daniem – wycedziłem.

Przy stole zapadła cisza. Sam przeczesał dłonią włosy i odchylił się na krześle. Jo otworzyła usta i zamrugała.

– Czyli lista się wydłuża – szepnęła. – Myślałam, że tylko Nicholas ją zna. Nie sądziłam, że Chloe tak głęboko zapadła w pamięć również innym wampirom.

– Zapadła w pamięć wszystkim potworom, jakie chodzą po tym paskudnym świecie – skomentowałem kąśliwie. – Powinna trzymać się od nich z daleka, skoro nie jest już tak silna jak kiedyś, ale jednak woli udawać bohaterkę i stawiać krzyżyk na niewinnych ludziach.

Jo westchnęła głośno.

– Napiszę do niej jeszcze jedną wiadomość. – Skupiła wzrok na komórce. – Szkoda, że nie chcesz podać mi numeru Arthura. Może i jest przerażającym świrem, ale coś czuję, że akurat ode mnie odebrałby telefon.

Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz