Rozdział 20

351 22 18
                                    

Wszedłem do domu dziewczyn, trzymając w dłoniach kartonowe pudełko, które wziąłem od kuriera. Chłopaczkowi bardzo się śpieszyło, więc jak tylko zobaczył, że zmierzamy do tych samych drzwi, to od razu wcisnął mi przesyłkę, uśmiechnął się przepraszająco i pobiegł do samochodu. Próbowałem przeczytać, co było napisane na pudełko. Jakaś dziwna, dziewczęca nazwa sklepu. Wątpiłem, aby Cassie zamówiła sobie bieliznę, ale moja wyobraźnia była innego zdania, dlatego zaczęła podsuwać mi dość wymowne obrazy.

W kuchni krzątała się Cassie. Znów wyglądała na bardzo pewną siebie. Kroiła warzywa, mrucząc coś pod nosem – chyba śpiewała. Miała spięte włosy, więc spojrzałem na jej odsłoniętą szyję. Mógłbym do niej podejść i dotknąć ustami skóry. Odnaleźć najwrażliwsze miejsce, a potem je wycałować. Zamrugałem i w jednej chwili wróciłem do rzeczywistości. Poczułem na sobie spojrzenie brata, ale nawet na niego nie zerknąłem.

– Coś do ciebie przyszło – powiedziałem, kładąc pudełko na stole.

Cassie oderwała się od krojenia, spojrzała na mnie zdumiona i podeszła szybko do przesyłki. Obejrzała ją z każdej strony, a potem odłożyła.

– Sprawdzę później.

Uniosłem brwi, bo spodziewałem się innej reakcji.

– Zamówiłaś sobie coś? – zapytałem, bo naprawdę byłem ciekawy, czy mój męski instynkt mnie nie zawiódł.

– Sukienkę.

Sam popatrzył na mnie znacząco, z ledwością powstrzymując się od śmiechu. Zacisnął mocno usta i udawał, że wszystko było w porządku.

Cisza była uciążliwa. Co chwilę zerkałem w kierunku Cassie, ale ona w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. Przygotowywała obiad w całkowitym milczeniu.

– Nie patrzcie mi na dłonie, bo zaraz się potnę – mruknęła.

– Poczekamy w salonie – rzuciłem, będąc już w połowie drogi do kanapy.

۞

Pochłaniałem cheeseburgera, nie potrafiąc się nadziwić, że w tak zapyziałej dziurze jedzenie było naprawdę niczego sobie. Otarłem dłonią usta i spojrzałem na Sama, który wyglądał na niezadowolonego.

– No co? – burknąłem, aż się poplułem. Mój brat pokręcił głową ze zrezygnowanym wyrazem twarzy, jakby dokładnie wiedział, że podczas jedzenia byłem niezdatny do użytku. – Mówiłem, że jestem głodny, ale spoko... Powoli wracam do rzeczywistości. Daj mi zjeść jeszcze trochę, a będę mógł posłuchać o tej wiedźmie.

– Wiesz, że to poważna sprawa? – zapytał i nie czekając na odpowiedź, mówił dalej: – Cassie w każdej chwili może nie wytrzymać. Jeśli jej dusza odejdzie, ta istota przejmie kontrolę nad jej ciałem. Musimy działać szybko. Jeszcze dzisiaj trzeba odwiedzić Caroline. Prawdopodobnie nas się spodziewa, bo jej prababka potrafiła przewidywać przyszłość, ale... Sama Caroline nie posiada żadnej mocy. Ma tylko geny i księgi.

Zmarszczyłem brwi, bo coś mi się nie zgadzało.

– Skoro nie ma nic wspólnego ze swoimi „siostrami", to dlaczego szuka medalionu?

Sam odpalił tablet i zaczął szybko stukać palcami. Wyglądał na zdeterminowanego, gdy tak szukał informacji. Wiedziałem, że pewnie mógłby wyrecytować wszystko z pamięci, ale nigdy nie był przemądrzały, dlatego szanowano go bardziej niż mnie.

– Trochę poszperałem i podobno kilka lat temu w jednym z lasów na południu miał się odbyć jakiś transfer mocy... czy coś takiego. Źródła niewiele mówią na ten temat, bo podczas rytuału wybuchł pożar. Wiele czarownic zginęło, chociaż podobno nie było tam żadnego łowcy, jakby...

Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz