Obudził mnie pulsujący ból w głowie. Próbowałam podnieść powieki, co okazało się bardzo trudne. Ledwo otworzyłam oczy, a od razu poraziło mnie światło żarówki. Padało wprost na moją twarz. Obróciłam się w stronę ściany i zmarszczyłam brwi. Szybko uniosłam się na łokciu, a głowa znowu dała boleśnie o sobie znać.
Bardzo powoli usiadłam na materacu i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nigdy tu nie byłam. Zresztą, pokój wyglądał jak piwnica, albo jakiś bunkier. Zerknęłam na ogromne, masywne drzwi i oblał mnie strach. W rogu zauważyłam niewielkie lustro na ścianie, więc podeszłam do niego na trzęsących nogach. Na prawym policzku miałam ogromnego siniaka. Dotknęłam go palcem i aż zawyłam z bólu. Otworzyłam szeroko oczy, wbijając wzrok w nadgarstek.
– Co jest? – mruknęłam przerażona.
Spojrzałam szybko w dół, unosząc dłonie. Czerwone, długie pasy owijały moje nadgarstki. Roztarłam skórę palcami, ale nie znikły.
Gwałtownie odwróciłam się w stronę drzwi, a dopiero później usłyszałam dźwięk otwieranego zamka.
„Jakim cudem?" – przeszło mi przez głowę.
Na progu stanął Dean. Przyjrzał mi się uważnie, a potem uniósł dłonie i wszedł do środka.
– Spokojnie, Cassie – powiedział wolno. – Nie skrzywdzę cię.
– Co jest grane? Gdzie ja jestem?
– Wynikły... drobne komplikacje.
Uśmiechnął się dziwnie, odwracając wzrok.
– Nic nie pamiętam. – Przyłożyłam do siebie nadgarstki, znów przyglądając się czerwonym liniom. – Skąd się wzięły?
Dean uniósł brwi.
– Nic nie pamiętasz?
Pokręciłam głową.
– Kompletnie nic? – dopytuje. – Zawiozłem cię do Bobbiego, aby sprawdzić kilka rzeczy. Pamiętasz?
Przez głowę przeleciało mi prawie przezroczyste wspomnienie, jak Sam oprowadzał mnie po jakimś domu. Pokazywał liczne książki o duchach, aniołach, demonach, wampirach, wilkołakach i stu innych potworach. Posadzili mnie na krześle. Przypomniałam sobie smutne spojrzenie Deana, gdy związywał mi ręce. Słyszałam głos wymawiający dziwne słowa, a potem...
Upadłam na kolana, łapiąc się za głowę, bo ból był okropny. Wrzasnęłam, próbując dać upust cierpieniu. „Nie dostaniecie jej!" – krzyczał obcy głos, rozsadzając mi czaszkę. Jak przez mgłę widziałam Deana. Rzucił mi się na pomoc. Ledwo mnie dotknął, a sekundę później jego ciało uderzyło o ścianę.
Przerażona otworzyłam oczy. Łzy kapały na betonową podłogę.
– Cassie!
Dean kucnął i złapał mnie za ramiona. Pomógł mi wstać, chociaż nogi odmówiły posłuszeństwa. Zapłakana, dotknęłam dłońmi jego twarzy.
– Przepraszam – szepnęłam cicho. – Ja... Nie wiem... Przepraszam, Dean.
Niespodziewanie przytuliłam się do niego, całkowicie zapominając o wielu przykrych sprawach. Czekałam, aż mnie odepchnie, ale jego ręce owinęły się ciasno wokół mojej talii. Poczułam coś dziwnego w żołądku. „Co się ze mną dzieje?" – przeszło mi przez głowę. Zaczęłam panikować, więc ukryłam twarz w koszuli Deana. Ale to nie był dobry pomysł. Bodźce zaatakowały mnie z różnych stron. Jego dotyk, zapach, bliskość.
– Mam tylko parę siniaków. Od nich się nie umiera.
Wyczułam nutkę rozbawienia w jego głosie. Przygryzłam wargę, zastanawiając się, czy coś między nami uległo zmianie. Odsunęłam się na niewielką odległość, aby wciąż być w jego ramionach. Dean miał poważny wyraz twarzy, chociaż drżały mu kąciki ust.
CZYTASZ
Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]
Fiksi PenggemarDean Winchester jako łowca, poluje na duchy oraz inne istoty paranormalne. Nie rozstaje się ze swoją Dzieciną (Impalą), a w rodzinny interes wkręcił swojego młodszego brata, Sama. Od lat przyjaźni się z Jo, która towarzyszy im czasami w polowaniach...