Naprawdę nie chciałem się z nią kłócić. Jo zabrała mnie daleko poza miasto i tak długo suszyła mi głowę, aż wreszcie obiecałem jej, że będę milszy. Obiecałem nawet, że nie zabiję Ketcha, chociaż absolutnie nie rozumiałem związku. Cassie go nie chciała. Jo musiała zrobić mi też awanturę o ten przeklęty pocałunek. Przypomniała, że nie miałem Cassie na swojej liście i chciała koniecznie wiedzieć, co się zmieniło. Problem tkwił w tym, że nie zmieniłem zdania – Cassie nie nadawała się na przelotny romans. Już sam fakt, że Jo by mnie zastrzeliła za zranienie przyjaciółki, sprawiał, że nie chciałem nawet o tym myśleć. Nie potrzebowałem dziewczyny, a ona wyglądała na taką, co chciałaby chłopaka.
– Ketch zostaje na noc – powiedziała Cassie, uważnie mnie obserwując.
– Wiem.
Uniosła brew.
– I to nie jest dla ciebie żaden problem?
Jedyny problem widział w tym, że to był pomysł Cassie. To ona poprosiła Sama.
– Jest, ale spokojnie. Obiecałem Jo, że dzisiaj nikogo nie zastrzelę.
Cassie uśmiechnęła się delikatnie.
– Jo potrafi być przekonywująca.
– Chyba miałaś na myśli jej strzelbę – sprostowałem, podchodząc bliżej łóżka. – Mogę?
– Skoro zapytałeś...
Usiadłem tak, żeby zachować bezpieczny dystans. Musiałem mieć jasno w głowie podczas kłótni, a byłem wręcz pewien, że do niej dojdzie. Cassie zachowywała się inaczej, co nakręcało moją złość. Dziwnym trafem... lubiłem być wtedy blisko niej.
– Powiesz mi, co dokładnie się dzisiaj wydarzyło?
Usłyszałem głośne westchnięcie.
– Użyłam starej magii – powtórzyła. – Chciałam porozmawiać o tym z Ketchem.
– Rozmawialiście, więc czego się dowiedziałaś?
Czułem na sobie wzrok Cassie, więc również na nią spojrzałem.
– Uważaj – ostrzegła.
– Nie zrobiłem nic złego. Grzecznie zapytałem i oczekuję równie grzecznej odpowiedzi.
Przewróciła oczami.
– Chyba muszę zapytać Jo o korepetycje z obsługiwania ciebie.
Nie skomentowałem tego, chociaż jej wypowiedź aż prosiła się o niewybredny komentarz. Cassie po chwili zrozumiała, co palnęła i zarumieniła się.
– Nie chodziło mi o TAKĄ obsługę.
– Nie ma pojęcia o obsłudze, bo nigdy nie uprawialiśmy seksu.
– Dean – jęknęła Cassie, a jej policzki poczerwieniały jeszcze bardziej.
Chciałem kontynuować, ale zrozumiałem, że po tym wszystkim, co się stało, Cassie potrzebowała czegoś innego. Ketch, chociaż cholerny dupek z niego, miał rację.
– Nie byłem za tym, żeby dawać ci spokój, ale Sam i Jo stwierdzili, że potrzebujesz odpoczynku, aby poukładać sobie kilka rzeczy – powiedziałem, odwracając jej uwagę od tematu seksu. – Gdybym mógł, to zasypałbym cię pytaniami od razu. Przecież mnie znasz.
– Tak, wiem.
– Co ci Ketch powiedział?
Westchnęła cicho i posmutniała.
– Aitana zmusiła mnie, żebym jeszcze raz przeżywała śmierć Ignis. – Wsunęła dłonie między uda i lekko się zgarbiła. – Leżałam w tej zimnej kałuży i płonęłam – dodała ciszej.
CZYTASZ
Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]
FanficDean Winchester jako łowca, poluje na duchy oraz inne istoty paranormalne. Nie rozstaje się ze swoją Dzieciną (Impalą), a w rodzinny interes wkręcił swojego młodszego brata, Sama. Od lat przyjaźni się z Jo, która towarzyszy im czasami w polowaniach...