Patrzenie na Cassie flirtującą z barmanem nie sprawiało mi absolutnie żadnej radości. Wielokrotnie chciałem wymiksować się z rozmowy z Samem i Jo, aby dołączyć do dziewczyny przy barze i odwrócić jej uwagę od tego idioty. Nie podobał mi się sposób, w jaki na nią patrzył ani dotykał. Nie słyszałem, co do niej mówił, ale mowa ciała Cassie była dość wymowna. Myślałem, że gustowała w mężczyznach pokroju Ketcha. Barman był jego przeciwieństwem.
Poczułem na sobie wzrok Jo, więc udawałem zainteresowanego tarczą. Cassie wygrała z nami wszystkimi. Nie miała żadnego problemu z celowaniem. Zachowywała się tak, jakby robiła to całe swoje życie, a dobrze wiedzieliśmy, że przez większość tego swojego cudownego życia potykała się o własne nogi. Zmiana była mocno zauważalna, ale skoro był w to zamieszany medalion, to musiałem odpuścić pytania, które miałem na końcu języka. Alison powiedziała mi wystarczająco, abym zaczął go sobie wyobrażać jak jakiś starożytny, przepotężny artefakt. Sam fakt, że potwory zabijały się o niego, mówił wszystko.
– Przecież widziałam, że znowu się na nią gapiłeś – ofuknęła mnie Jo.
Uniosłem brwi i popatrzyłem na nią, udając zaskoczonego.
– Ja?
Zmrużyła oczy.
– Nie graj idioty.
– On sam nie wie czego chce – odezwał się Sam.
– Dwóch na jednego. Pięknie – mruknąłem, podnosząc butelkę do ust. Upiłem kilka łyków piwa i powiodłem spojrzeniem po całym barze. – Może powinniśmy się już zbierać?
– Cassie jeszcze nie skończyła rozmawiać z barmanem – wytknęła mi Jo.
Wywróciłem oczami.
– Nie będziemy czekać, aż nasza słodka wielbicielka włochatych sweterków zdobędzie serce jakiegoś idioty. Miała wystarczająco dużo czasu, aby okręcić go sobie wokół palca. – Na krótką chwilę spojrzałem w kierunku baru. – I jestem przekonany, że koleś jadłby jej z ręki.
Sam zakrztusił się, więc chciałem poklepać go po plecach, ale kiedy zauważyłem, że zrobił to z powodu śmiechu, to miałem ochotę rozbić mu butelkę na głowie.
– Twoje zainteresowanie życiem uczuciowym Cassie coraz mniej mi się podoba – stwierdziła Jo. Przesunęła swoje krzesło tak, aby nie mógł dalej gapić się na jej przyjaciółkę. Posłała mi wymowne spojrzenie i uśmiechnęła się złośliwie. – Skrętu karku dostaniesz.
– Jesteście zabawni – burknąłem ze sztucznym uśmiechem. – Nie obchodzi mnie Cassie.
– Za często to powtarzasz.
Jo miała rację, dlatego przekląłem w duchu. Mógłbym bardziej uważać na swoje słowa i zachowanie, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Byłoby lepiej, gdyby Harvelle i jej strzelba trzymały się ode mnie z daleka – najbardziej od dolnej części mojego ciała.
– Możemy skupić się na naszym głównym problemie? – zapytałem, chcąc zmienić temat. – Musimy znaleźć medalion i uśpić jego moc, ale najlepiej byłoby zrobić to na odległość, aby nikt nie ucierpiał.
– Nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale żałuję, że Ignis odeszła. – Jo westchnęła. – Teraz byłaby cholernie pomocna. Nie musiałabym się martwić, że pewnego dnia medalion zabije moją najlepszą przyjaciółkę.
– Cassie nie miała wyboru – powiedział Sam z posępną miną. – Ignis i tak zrobiła bardzo dużo, aby ją ochronić. Nawet jej moc miała pewne ograniczenia.
CZYTASZ
Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDean Winchester jako łowca, poluje na duchy oraz inne istoty paranormalne. Nie rozstaje się ze swoją Dzieciną (Impalą), a w rodzinny interes wkręcił swojego młodszego brata, Sama. Od lat przyjaźni się z Jo, która towarzyszy im czasami w polowaniach...