Przez kilka ostatnich dni Cassie była bardzo nerwowa. Szukała medalionu na własną rękę i nie chciała nikogo słuchać. Jo nie wchodziła jej w drogę. Sam próbował swoich sił, ale nawet jego odprawiła z kwitkiem. Mnie trzymała na dystans. W pewnym sensie ją rozumiałem, bo Jo cały czas nas obserwowała. Mój brat siedział cicho. Bobby też.
Musiałem z nią porozmawiać na osobności i poznać powód jej dziwnego zachowania. Wszedłem do jej kwatery bez pukania i zatrzymałem się w progu. Całe łóżko Cassie było ukryte pod stertami książek. Zmarszczyłem brwi i popatrzyłem na dziewczynę, która siedziała na podłodze, zapatrzona w ekran laptopa. Szukałem odpowiedzi w jej wyrazie twarzy, ale nawet nie raczyła na mnie spojrzeć.
– Co ty wyprawiasz, do diabła? – zapytałem wkurzony.
– Szukam – odpowiedziała zdawkowo.
– Mamy sprawę.
– Jedź z Samem.
Uniosłem brwi.
– Z Samem? – powtórzyłem zaskoczony. – Ustaliliśmy już dawno, że dopóki ta gówniana sprawa z wiedźmami się nie rozwiąże, będziemy razem polować.
– Ty to ustaliłeś – wytknęła mi, wciąż nie odrywając oczu od ekranu laptopa.
Zacisnąłem zęby, bo sytuacja zaczęła mnie przerastać. Nie rozumiałem tego, co się działo. Miałem wrażenie, że brakowało mi pełnego obrazu. Posiadałem jedynie kilka puzzli, które próbowałem dopasować. Potrzebowałem pomocy, ale Cassie nie zamierzała współpracować. Chciała mnie zostawić z tym samego.
Wróciłem wspomnieniami do czasów, kiedy jeszcze było dobrze. Nie zauważyłem niczego nadzwyczajnego. Nie przekroczyłem granicy, ona również tego nie zrobiła, więc co się stało? Dlaczego nagle nasza relacja tak diametralnie się zmieniła?
– A co ty będziesz robić? – zapytałem pod dłuższej chwili.
– Poszukam z Jo więcej informacji o wiedźmach.
– Z Jo? – wydusiłem.
Wreszcie podniosła na mnie wzrok.
– Może za mną nie przepadać, ale siedzimy w tym wspólnie. Czasami trzeba odłożyć na bok prywatne sprawy i współpracować, prawda?
Uniosłem dłonie w obronnym geście.
– Jak tam chcesz – burknąłem, wycofując się w stronę drzwi. – Baw się dobrze.
Nie poczekałem na to, co miała jeszcze do powiedzenia. Wolałem jak najszybciej się ewakuować i przeczekać. Cassie miała trudny okres, czas pędził jak popieprzony, a potwory deptały nam po piętach. Taki zestawienie złamałoby każdego łowcę.
۞
Jo siedziała ze mną w barze, gdzie czekaliśmy na znajomego łowcę, któremu mieliśmy pomóc w śledztwie. Jadłem cheeseburgera, ale myślami byłem przy Cassie, która wciąż siedziała zamknięta w kwaterze i szukała informacji. Tak jak podejrzewałem, Jo nie brała w tym udziału, co przyjąłem z ulgą. Te dwie kobiety nie mogły być w jednym pomieszczeniu, bo atmosfera w ułamku sekundy stawała się tak gęsta, że można ją było kroić nożem. A taka broń w rękach którejkolwiek z nich... to był bardzo zły pomysł.
– To bardzo dziwne, że nie zabrałeś Cassie ze sobą.
– Dla mnie nie – skłamałem. – Wcześniej wielokrotnie polowaliśmy razem. Zapomniałaś?
– Tak, ale to były czasy bez Cassie – wytknęła mi. – Wtedy też nie miałbyś problemu z wyrwaniem kelnerki, która od godziny próbuje uchwycić twoje spojrzenie.
CZYTASZ
Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDean Winchester jako łowca, poluje na duchy oraz inne istoty paranormalne. Nie rozstaje się ze swoją Dzieciną (Impalą), a w rodzinny interes wkręcił swojego młodszego brata, Sama. Od lat przyjaźni się z Jo, która towarzyszy im czasami w polowaniach...