19

202 15 5
                                    

- No dzień dobry ... W końcu postanowiliście zejść na dół.
Widzę, że impreza się udała. Dodała z kpiną w głosie Natasha, widząc w jakim stanie są jej koledzy.
Clint miał na sobie tylko te idiotyczne bokserki w postacie z kreskówek.
Dawno temu Tasha kupiła je Bartonowi na urodziny w ramach żartu.
Jednak jemu najwyraźniej ten prezent bardzo się spodobał. Potraktował go poważnie i naprawdę je nosił. Na stopie miał tylko jedną skarpetkę a jego włosy sterczały w różnych kierunkach.
Kolejnym, którego zobaczyła był Kapitan Ameryka. Miał na sobie błękitną koszule z ubiegłego wieczoru i ciemne spodnie.
Jednak już nie wyglądała tak dobrze, jak ją zapamiętała.
Na środku znajdowała się ogromna brązowa plama, której pochodzenia wolała nie znać.
Widząc zamglone i zdezorientowane spojrzenie mężczyzny, zaczynała wątpić czy w ogóle ją zauważył.
O ramię Rogersa opierał się Falcon, który najwyraźniej w dalszym ciągu miał problem z utrzymaniem równowagi.
Do bólu nogi, który odczuwał od powrotu z Bukaresztu, doszła migrena, która rozsadzała teraz jego głowę.
Ubrany był tylko w jeansy, które sądząc po tym, że sięgały mu sporo przed kostki, nie należały do niego.

W całym pomieszczeniu roznosił się zapach świeżo parzonej kawy.
Natasha już od jakiejś godziny kręciła się po kuchni Tonego.
Zdążyła wziąć prysznic i przygotować dość sporą ilość naleśników, z braku lepszego zajęcia.
Ciągle przed oczami miała twarz Lokiego, od tamtej krótkiej chwili w Bukareszcie, nie widziała go.
A może jej się tylko wydawało, w dalszym ciągu nie dostała żadnej odpowiedzi.

W wieży jak do tej pory, panowała cisza i spokój.
W przeciwieństwie do tego, co działo się ubiegłego wieczoru.
Udało jej się wczoraj podsłuchać, że wściekła Pepper Potts opuściła królestwo Tonego i udała się do swojego apartamentu.
Natasha była pewna, że kobieta liczy teraz na przeprosiny i drogi prezent od Tonego w ramach rekompensaty za swoje wyimaginowane krzywdy.
Jednak czy mężczyzna będzie na tyle głupi, by przeprosić za coś, co zaczęło się nie z jego winy?
Oczywiście, że tak.
Odpowiedź była prosta, Pepper sztukę manipulacji udoskonaliła do perfekcji.
Jednak naiwny Tony tego nie dostrzegał i wpadał w jej pułapki.
Nat od samego początku nie lubiła tej kobiety. Pod tym fałszywym uśmiechem, skrywała się manipulatorka i karierowiczka.
Unikała jej gdy tylko mogła. Niejednokrotnie marzyła, by zetrzeć ten sztuczny uśmiech z jej dwulicowej twarzy.
Była już bardzo blisko, gdy zmuszona była pojechać z nią na zakupy.

Na szczęście o sprzątanie tego całego balaganu, nie trzeba było się martwić.
Wszędzie porozrzucane były puszki, butelki, pudełka po pizzy i inne puste opakowania.
Skoro świt za sprawą Happego, do wieży Starka przyjechała zaufana i znana już wcześniej ekipa sprzątająca.
Tony słynął ze swojego zamiłowania do imprez, jednak Ci ludzie dostawali bardzo duże pieniądze za pełną dyskrecję i profesjonalizm.
Jak dotąd w pełni wywiązywali się ze swoich obowiązków.

Później do kuchni wszedł Bruce.
Gdy tylko zobaczył rudowłosa Rosjankę, przyglądająca mu się badawczo, posłał jej niepewny uśmiech.
Było mu bardzo głupio, ponieważ nie potrafił dopilnować swoich kolegów.
On prezentował się najlepiej z całej trójki, przynajmniej był kompletnie ubrany i nie widać było po nim oznak kaca.
Za nimi w towarzystwie Wandy i Visiona, wszedł podekscytowany Peter.
Był głodny ale też bardzo szczęśliwy.
Ubiegłego wieczoru, w końcu poczuł się jak pełnoprawny członek drużyny Avengers.
Spełniło się jedno z jego największych marzeń, w końcu mógł spędzić z nimi trochę czasu.
Jednak w pewnym momencie, poczuł się zbyt swobodnie i pewnie.
Więc gdy poprosił o nalanie drinka, to pijany Clint gotowy był spełnić jego prośbę.
Jednak Wanda, która obserwowała wszystko z boku, w porę zareagowała.
Poparcie znalazła w Marii, która również uważała że Peter jest za młody na alkohol.
Ostatecznie chłopak musiał zadowolić się szklanką soku.

Maria opuściła wieżę gdy tylko Thor udał się z powrotem do Asgardu.
W dalszym ciągu miał tam swoje obowiązki i nie mógł poświęcić im zbyt dużo swojego czasu.
Jednak oni byli mu wdzięczni za to, że postanowił do nich dołączyć chociaż na chwilę.
Był jednym z nich i zawsze będzie mile widziany w Wieży.

- Ktoś umarł? Dlaczego macie takie posępne miny?
Piękny dzień nastał, trzeba się cieszyć.
Do kuchni w swoim dobrze znanym stylu, wszedł zaspany Tony.
Sińce i worki pod oczami ukrył za swoimi ciemnymi okularami, które tak bardzo lubił nosić.
Na sobie miał ciemną koszulkę i sprane jeansy, najwidoczniej jako jedyny z obecnych tu mężczyzn wziął prysznic.
Natasha wyczuła w jego głosie fałsz, jednak nie miała zamiaru tego komentować.
Nie wiedziałam czy ktoś oprócz niej, wiedział co zaszło po między nim a Pepper.
To była sprawa, w która nie miała zamiaru wnikać.
- Czy ja wyczuwam kawę i Naleśniki?
Romanoff ... Naprawdę potrafisz trafić do serca mężczyzny, jestem pod wrażeniem.
- Zamknij się Stark ... bo nie dostaniesz nawet jednego.
- Nie denerwuj jej Tony, bo zaraz my też nic nie dostaniemy.
Do rozmowy wtrącił się Clint, który też nabrał ochoty na jedzenie.
- No dobrze już ... Siadajcie ... Wystarczy dla wszystkich.

 Wystarczy dla wszystkich

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Avengers - Natasha & Loki - Siła przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz