Natasha już nie wytrzymywała, jeżeli jeszcze raz Tony Stark opowie, jeden z tych swoich mało śmiesznych żartów o kobietach, przysięga że osobiście z dzika satysfakcją odetnie mu dzisiaj język.
Oczami wyobraźni widziała, jak roztrzaskuje mu tą niewyparzoną gębę o stolik.
Obok był też długopis, ile złych rzeczy można zrobić za pomocą długopisu, w głowie układała już listę tortur.
Gdyby tylko Tony wiedział o czym myśli Rosjanka, patrząc na niego tym zimnym wzrokiem ...
Od razu wiedziałby, że najmądrzejszym rozwiązaniem było by się teraz zamknąć.
Jednak od niczego nie świadomy kontynuował swoją bezsensowną paplaninę.
Nat nie rozumiała jak ktoś tak inteligentny jak on, geniusz z którym mało kto może się równać, może wygadywać takie głupoty i robić z siebie błazna.
Ale taki już był, to jego sposób na ukrycie tego co w środku.Od godziny była na skraju wytrzymałości.
Po tym wszystkim, co zostało dzisiaj powiedziane, ledwo panowała nad sobą.
Chciała już wyjść z tego spotkania.
Znowu bolała ją głowa z niewyspania, targały nią różne emocje, jednak nie mogła pozwolić, by kto kolwiek to dostrzegł.Fury z samego rana ściągnął wszystkich do swojej siedziby, oczywiście przybyła jako pierwsza, jak zwykle najbardziej ceniła sobie profesjonalizm.
W przeciwieństwie do reszty zespołu nie uznawała spóźnień.
Zaraz po niej przybył Steve, z kubkiem kawy w ręku, było oczywiste że przeżył dzisiaj brutalną pobudkę, jego włosy były w widocznym nieładzie.
Sądząc po jego podkrążonych oczach nie tylko ona miała kłopoty ze snem, jednak nie zamierzała z nim o tym rozmawiać. Nie lubiła ingerować w sprawy innych, bardziej niż to było konieczne, obce jej było współczucie i troska.Chwilę po Steve przybył Bruce, w trochę lepszym stanie niż jego poprzednik, sądząc po jego wyglądzie pracował do późna i jeszcze nie miał okazji się zdrzemnąć.
Natasha nic nie mogła poradzić, specjalizowała się w czytaniu ludzi, do tego też była przeszkolona.
Ocena jej kolegów z drużyny przyszła jej samoistnie, spoglądała na nich swoim badawczym wzrokiem, jednak oni nie przejmowali się tym zbytnio.
Nie łatwo było ją rozgryźć i zrozumieć więc nawet nie próbowali, tylko pogrążyli się w swobodnej rozmowie.
Dopóki nie zbierze się cała drużyna Fury nie zacznie spotkania, nie lubił się powtarzać a chciał porozmawiać ze wszystkimi jednocześnie.Po upływie nie całej godziny, do sali wbiegł zdyszany Clint, tu nie trzeba było być ekspertem żeby zauważyć jak spędził poprzedni wieczór.
Jej przyjaciel najwyraźniej miał kaca giganta a na jego koszulce znajdowała się duża brązowa plama.
Najprawdopodobnie to alkohol który spożywał dzień wczesniej, jak widać nawet nie zdążył się przebrać.Gdy Fury zwołuje zebranie, wszyscy agenci bez wyjątków muszą na nim być.
Clint wybiegł z domu w takim pośpiechu, że zapewne nie zauważył też czerwonej plamy, która znajdowała się też na jego policzku.
Znając jego zamiłowanie do nie zdrowej żywności, pochłonął wczoraj pizzę, siedząc z piwem przed telewizorem.
Był to dla niego typowy sposób na spędzenie wolnego wieczoru.
Nie zdziwiła by się gdyby towarzyszył mu w tym Tony, on też uwielbiał alkohol i błogie lenistwo.No i w tym momencie otworzyły się drzwi a w nich pojawił się Stark, z typowym, dla siebie uśmiechem na który Natasha tylko przewróciła oczami.
- Tęskniliście? Czyżbym coś przegapił?
Nie mówcie, że zaczęliście beze mnie
Fury nie postarałeś się tym razem.
Gdzie panienki i alkohol, bez tego to nie impreza.
- Stark przestań błaznować i usiądź na swoim miejscu, już wystarczająco opóźniłeś nasze spotkanie.
- Przepraszam najmocniej ale zatrzymały mnie sprawy o których ty chyba, możesz już tylko pomarzyć, zsunął z nosa okulary i puścił oczko do i tak wściekłego już szefa.
Może przynieść ci kilka tabletek, ulepszyłem ostatnio recepturę, dzięki nim wytrzymasz nawet noc z nastolatką.
- Skąd Stark o tym wiesz, co? Czyżbyś też ich już potrzebował?
Na kąśliwa uwagę szefa Natasha jak i reszta uśmiechnęli się pod nosem.
Nikt tak jak Nick, nie potrafił sprowadzić miliardera na ziemię.
Stark planował powiedzieć coś jeszcze, jednak Fury nie był w nastroju, żeby grać w te jego głupie gierki.
- Stark przestań błaznować i skup się, nie zebrałem was tutaj tak wcześnie, żeby rozmawiać o głupotach.
Sądząc po zjadliwości Tonego i ciemnych okularach na oczach, nie tylko Clint miał dzisiaj kaca.
To spostrzeżenie poprawiło nieco humor Natashy.
- Wczoraj był u mnie Thor, powiedział że jego brat jest uwięziony w pałacu i pilnują go straże.- Ten dupek powinien zgnić w lochach za to wszystko co zrobił, nie zasłużył na litość.
Powiedział wściekły Clint, nie rozumiał jak mogli potraktować tak łagodnie tego zbrodniarza, po tym wszystkim co zrobił, po tym jak prawie zniszczył ich planetę. Powinno go spotkać wszystko co najgorsze.
- Oni chyba zwariowali, czy Ci Bogowie są aż tak głupi i zadufani w sobie? Przecież to Loki, on zawsze znajdzie jakaś drogę ucieczki, jest mistrzem manipulacji i kłamstwa.
Nie możemy na to pozwolić, polecę tam i skopie mu ten chudy tyłek.
- Uspokój się Stark, twoja impulsywność w niczym nam nie pomoże ...
Musimy zastanowić się co zrobić, skoro królestwo Thora, podeszło do tego tak lekceważąco.
- Fury ma rację musimy działać rozważnie, musimy mieć plan, nie możemy pozwolić by kierowały nami emocje.
On właśnie tego chcę, wzbudzić w nas strach, wprowadzić zamęt i niepewność, w końcu jest mistrzem manipulacji.
Swoje zdanie wyraził milczący dotąd kapitan, tak jak ich szef uważał, że muszą mieć plan.
Bruce uważał tak jak kapitan, działanie pod wpływem emocji było najgorszym co mogli zrobić, zwłaszcza on. Musiał panować nad sobą i za wszelką cenę zachować spokój, nie mógł pozwolić by przez swoją nieostrożność wyzwolił Hulka, to było najgorsze co mogło stać się w tym momencie.Fury chciał tylko zaznajomić ich z obecną sytuacją, chciał by wiedzieli że zagrożenie całkowicie nie minęło.
Pragnął by pozostali czujni, jednak nie chciał wprowadzać po między nimi zamętu.
Teraz nie pozostało im nic innego jak czekać na rozwój sytuacji.
Znali Lokiego i wiedzieli do czego jest zdolny, był pozbawiony skrupułów i z największą przyjemnością obrócił by ich planetę w pył a na to nie mogli pozwolić.
W końcu byli drużyna Avengers, na ich barkach spoczywała obrona ziemi i nie zamierzali się poddać.
Będą walczyć do ostatniego tchu, ktoś taki jak Loki nie wygra z nimi, choćby miał za sobą całą armię.Natasha w ciszy obserwowała wymianę zdań pomiędzy mężczyznami, ze spokojem analizowała wszystko to co zostało powiedziane.
Znowu czuła to dziwne uczucie, na zmianę było jej zimno i gorąco.
To na pewno awaria klimatyzacji, czuła że jej skórzany kostium przykleił się do jej skóry bardziej niż zwykle, na kręgosłupie i karku zbierały się krople potu.
Miała już dość tej bezsensownej wymiany zdań, nie mogła ich dłużej słuchać, w głowie pulsowało jej co raz bardziej.
Postanowiła, że w końcu musi się porządnie wyspać.
Romanoff nie brała udziału w dyskusji, zachowywali się jak dzieci, wolała mierzyć ich swoim lodowatym spojrzeniem.
Czuła, że karty zostały rozdane a wkrótce, nadejdzie to czego się najbardziej obawiali.
CZYTASZ
Avengers - Natasha & Loki - Siła przeznaczenia
FanfictionDrogi największych wrogów krzyżują się. Coś przyciąga ich do siebie, nie są w stanie oprzeć się temu. Natasha Romanoff, Loki oraz losy drużyny Avengers.