10

329 18 5
                                    

Następnego dnia Fury już z samego rana, zwołał pilne zebranie.
Przez całą noc nie zmrużył oka, nie mógł dać Lokiemu satysfakcji, że tak na niego wpłynął.

Tony jak można było przewidzieć, przyjął wszystko nie do końca poważnie.
Jak zwykle był zbyt pewny siebie.
Wydawało mu się, że jako Iron Man jest niezwyciężony, jednak nic tak naprawdę, nie dawało mu pełnej ochrony.
Każda misja niosła za sobą ryzyko i choćby korzystał z najdoskonalszych wynalazków, nie miał pewności czy na pewno spełnią one swoje zadanie.
To był szczyt głupoty, w chwili, kiedy to wszyscy powinni zdawać sobię sprawę z zagrożenia i być gotowym na atak,
on po powrocie do wieży, upił się wraz z Clintem, mając gdzieś jego rozkazy.

Fury nie mógł zrozumieć bezmyślności obu mężczyzn, jak mogli być tak nieodpowiedzialni i zignorować tak jawne zagrożenie.
A gdyby tak Loki postanowił zaatakować? Co wtedy?
Po Starku można było spodziewać się, pokazu tak skrajnej głupoty.
Jednak Clint był jednym z jego najlepszych agentów, nigdy nie ignorował zagrożenia.
Zwłaszcza, że obawiał się o Czarną Wdowę, Loki już raz pokazał, że zna ich słabości i nie cofnie się przed niczym.
Mężczyzna już dawno zauważył, że ta dwójka znaczyła dla siebie dużo więcej, byli jak rodzeństwo.
Barton i Stark mają na siebie zdecydowanie zły wpływ, jak tak dalej pójdzie, to Clint skończy jako współlokator Tonego a wtedy to już będzie całkowicie odmieniony.
Nick bał się, że alkohol stał się dla Clinta ucieczką od problemów, jak wiadomo było to złudne i chwilowe, nigdy nie prowadziło do czegoś dobrego ...
Sposób życia Iron Mana nigdy nie był przez niego po chwalany, to że miał pieniądze, nie oznaczało że nie obowiązują go reguły.

Fury był wściekły, do tego stopnia, że gdy tylko ta dwójka pojawiła się na zebraniu, kazał podłączyć im kroplówki by wypłukać z organizmu resztki alkoholu.
Chciał by było to dla nich nauczka a następnym razem zastanowią się dwa razy.
Byli zespołem musieli postępować rozsądnie, byli za siebie wzajemnie odpowiedzialni.

Bruce resztę wieczoru spędził w swoim mieszkaniu.
Za dużo wrażeń jak na jeden dzień jednak grunt, że nie doszło do tragedii.
Musiał wyciszyć się za wszelką cenę, spokój wewnętrzny udawało mu się osiągnąć tylko dzięki medytacji, to ona pomagała mu zapanować nad jego zielonym obliczem.
Chodź nie było to łatwe, udało mu się utrzymać Hulka wewnątrz siebie.
Tak dobrze zapowiadający się wieczór, zamienił się w pełen strachu i niepewności.
On jako pierwszy zauważył Lokiego, pytanie od jak dawna ich obserwował.
Co wpłynęło na jego decyzję, by akurat teraz ujawnić się przed nimi?
Jakie tym razem plany miał Loki?

Steve siedział zamyślony, nie słuchał tego co mówi Fury, był w swoim świecie.
- Kapitanie co Pana tak rozproszyło?
Czyżby ta blond włosa dziennikarka, z którą rozmawiał pan znaczną część wieczoru.
Muszę przyznać, że ma Pan dobry gust jak na staruszka, naprawdę było na czym oko zawiesić. Dodał kąśliwe Tony.
Nie czuł się dzisiaj zbyt dobrze, bolało go nawet oddychanie, dożylny koktajl od Furego, jeszcze bardziej pogorszył jego samopoczucie.
- Nie wiem o czym mówisz Stark, my tylko rozmawialiśmy. Sara pragnęła dowiedzieć się czegoś więcej o moim dawnym życiu.
Ja tylko starałem się być miły, dziewczyna naprawdę potrafi słuchać a jej pytania były sprecyzowane.
- Sara ... A więc jesteście już po imieniu, jak dobrze wiedzieć.
- A ten wspólny taniec to niby była dalsza część wywiadu, ta cała Sara chciała sprawdzić jak twarde są pana mięśnie Kapitanie?
Steve speszył się odrobinę, nie miał zbyt dużego doświadczenia z kobietami a Sara wydawała się być naprawdę miła.
- Obiecałem jej tylko, że odpowiem jeszcze na kilka pytań.
- A więc randka .... Wiedziałem, dodał z głupkowatym uśmiechem i wyraźną satysfakcją w głosie.
- Nie ... To nie randka, po prostu nie dokończyliśmy wywiadu.
- A więc mam rozumieć, że nasz Kapitan zdobył numer telefonu do ponętnej blondynki.
- No ... No ... To ja rozumiem, czas odmrozić co nie co, za długo tkwił pan w lodzie.
Czas poznać uroki życia, obiecuje że będzie warto. Dodał puszczając oczko Kapitanowi.
Gdybyś potrzebował porady w kwestii kobiet, zawsze służę pomocą.
- Uspokój się Stark, jak zwykle twoje żarty nie bawią nikogo, skup się na tym co ważne a głupoty zostaw sobie na później.
Miliarder jak to miał w zwyczaju, zirytował Furego, oczywiście doskonale się przy tym bawiąc, przynajmniej zrewanżował mu się za kroplówkę.

Natasha podobnie jak Fury, nie zmrużyła dzisiaj oka, lecz nie dała poznać tego po sobie.
Cała noc analizowała wczorajszy wieczór.
Musiała dać ujście swoim emocjom, więc gdy tylko zaczęło świtać postanowiła pobiegać, taki wysiłek był tym czego najbardziej potrzebowała.
Później po szybkim prysznicu i mocnej kawie, mogła stawić się w bazie razem z resztą drużyny.
Tym razem jako pierwszy przybył Steve, lecz ona zaraz po nim.
Była milcząca uważnie analizowała wszystko to, co zostało powiedziane.
Jak zwykle przewracała tylko oczami na głupie komentarze Starka, był jak dziecko.
Współczuła tylko Kapitanowi Ameryce, że stał się obiektem jego drwin, ona od razu by sobie z nim poradziła.
Jednak Steve był zbyt łagodny i nie potrafił się mu odgryźć.
Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji, pozostała zimna i obojętna.
Czekała tylko aż skończy się zebranie, zaraz po nim była umówiona na sparing z Clintem.
Tak dawno razem nie ćwiczyli, już nie mogła się doczekać, pragnęła dzisiaj komuś dokopać.
Jednak to nie twarz Clinta, chciała dzisiaj skutecznie obić ...

Thor nie mógł już dłużej wytrzymać na Ziemi, poprzedniego wieczoru wrócił do Asgardu.
Zastanawiał się, czy nie powinien na samym początku powiedzieć o wszystkim Ojcu.
Jednak Król miał na głowie wiele innych problemów związanych z ich królestwem, dopóki nie był niczego pewien, postanowił nie martwić go bez podstawnie.
Jak najszybciej musiał porozmawiać z bratem.

- Loki wstawaj! Nie udawaj, że śpisz ... Dosyć mam twoich sztuczek.
- Coś się stało bracie? Co spowodowało twoje wzburzenie? Loki za wszelką cenę grał niewiniątko, Thor nie mógł poznać prawdy.
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi!
Byłeś wczoraj w Midgardzie, znowu knujesz przeciwko moim przyjaciołom, nie pozwolę Ci, ich skrzywdzić.
Czyżbyś nie nauczył się jeszcze na swoich błędach?
Ile jeszcze niewinnych ludzi ma cierpieć przez Ciebie?
- Jak możesz posądzać mnie o takie rzeczy?
Przecież jestem tu uwięziony i pozbawiony mocy.
Nie byłbym wstanie uwolnić się z tej bransoletki, jestem tu zupełnie nie szkodliwy, tak jak chciałeś.
Loki wyśsilił się na smutek w głosie, pragnął dotrzeć do sumienia Thora.
Jego brat był łatwowierny i dobroduszny, tak łatwo było go omotać.
Co Loki oczywiście postanowił wykorzystać.
- Skoro tak twierdzisz, to jak wytłumaczysz, że moi przyjaciele Cię wczoraj widzieli?
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ktoś najwyraźniej podszywa się pode mnie i próbuje mi zaszkodzić.
Przysięgam, że cały wczorajszy wieczór spędziłem w tym pokoju.
Siedząc bez czynnie jak co wieczór, jako mój dobry brat powinieneś przynieść mi kilka książek, nudzę się tu ...
Thor popatrzył uważnie na Lokiego, pragnął rozszyfrować czy ten mówi prawdę.
Coś podpowiadało mu, że jego brat jest z nim szczery.
- Ja ... wierzę Ci bracie, jednak moi przyjaciele nie będą wobec ciebie tak ufni.
Wyrządziłeś im tak wiele zła, nigdy Ci tego nie zapomną.
Loki nie odezwał się więcej, zrobił zbolałą minę, a następnie pogrążył się w zamyśleniu.
Doszedł do wniosku, że z Thorem pójdzie mu łatwiej niż zakładał na samym początku.

Doszedł do wniosku, że z Thorem pójdzie mu łatwiej niż zakładał na samym początku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Avengers - Natasha & Loki - Siła przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz