11

317 19 4
                                    

Natasha czekała na to od dawna, w końcu mogła sobie ulżyć i dać upust narastającym w niej emocjom.
Na sali rozległ się głośny krzyk.
- Cholera Romanoff chyba złamałaś mi nos, mogłabyś podchodzić do tego, trochę mniej brutalnie.
To tylko trening a ty ... najwyraźniej próbujesz mnie zabić.
Jutro mam zebranie zarządu, muszę wyglądać jak człowiek.

Po jednej sesji sparingowej z Clintem, przyszła kolej na Tonego, z czego była niezmiernie zadowolona.
Od tak dawna pragnęła mu dołożyć a teraz miała ku temu doskonałą okazję.
- Nie jęcz Stark, kosmici nie będą z Tobą łagodni, chcesz bym pozwoliła Ci wygrać? Zapomnij ...
Agentka z nie małą satysfakcją, dołożyła właśnie mężczyźnie.
Stark próbował złapać oddech, przy pomocy koszulki wycierał pot z twarzy.
- Ostra ... Lubię takie ...  Jeżeli będę miał jutro siniaka na pół twarzy, to radzę Ci spać z otwartymi oczami.
-  Czyżbyś próbował zastraszyć Czarna Wdowę?  Nie boje się twoich wynalazków.
- A powinnaś  ... Wielu z nich jeszcze nie widziałaś, byłabyś zaskoczona tym jak pomysłowy naprawdę jestem.
- No i raczej na tym poprzestanę.
- Żałuj... nigdy w pełni nie zrozumiesz mojego geniuszu.
- Skromny jak zawsze.
Natasha przewróciła oczami, jego samoocena jak zwykle, była zbyt wysoka.
- Koniec tych ploteczek, czas posłać Pająka do jego sieci, tym razem nie licz, że dam Ci wygrać.
Mężczyzna przyjął pozycję, nie mógł i tym razem przegrać, jego męska duma mu na to nie pozwalała.
- Już nie żyjesz Tony ... Skopie Ci dupę, pożałujesz tego.

Trochę dalej od nich, Steve walczył razem z Clintem, ich walka była bardzo wyrównana.
Nie byli oni tak brutalni w swoich poczynaniach, jak Natasha.
Blokowali swoje uderzenia i nie pozwalali się zaskoczyć.
W chwili gdy Clint stracił równowagę a następnie spadł na matę, był ogromnie zaskoczony, gdy nad sobą zamiast twarzy Kapitana Ameryki zobaczył Marie Hill.

Kobieta słysząc o odbywającym się treningu, postanowiła do nich dołączyć, też pragnęła pozostać w jak najlepszej formie.
Co jakiś czas przechodzili testy, które sprawdzały ich wytrzymałość.
Jako agenci musieli udoskonalać swoje zdolności i być gotowi na wszystko.
A nic bardziej nie sprawdziło jej umiejętności, jak trening z Avengers.
Tak więc, Steve założył rękawice i skupił się na wymierzaniu ciosów w worek a Clint zyskał nową partnerkę, z którą nie było mu wygrać tak łatwo, jak na początku zakładał.

Później oczywiście mężczyźni, czekali z błyskiem w oczach na walkę obu pań.
Pragnęli popatrzeć na nie w akcji, było to dla nich niczym prezent w Boże Narodzenie.
To było coś ... dwie piękne walczące ze sobą kobiety, ich krew w żyłach płynęła jeszcze szybciej, zrobili im miejsce a następnie oddalili się pod ścianę.
- Wyobraźcie je sobie teraz w kisielu lub w bikini, to było by coś.
- Kompletnie zwariowałeś Tony ... Gdyby tylko Natasha to usłyszała, byłbyś trupem.
- Oj no co? Pomarzyć nie można?
Barton ty nawet to, potrafisz zepsuć.
-  W inne nie wnikam ... Nawet nie chce widzieć. Chodzi o te, w których jest moja półnaga przyjaciółka. Odgryzł się Clint.
- Przesadzasz ... Sam chciałbyś to zobaczyć.

Byli zaskoczeni gdy okazało się, że Hill również preferuje, dość twarda walkę.
Była silną i zdecydowaną kobietą a nie jak na początku zakładali, tylko pionkiem w grze Furego.
Gdy po raz pierwszy ujrzeli ją u boku szefa, uznali że jest tylko ładna twarzą, nic po za tym.
Jednak ona udowodniła im, że są w błędzie, z czasem bardzo ją polubili i co raz częściej brała udział w ich misjach.

Bruce wolał trzymać się z boku.
Przez pierwsze kilka minut, siedział z laptopem na kolanach w rogu sali treningowej.
Kątem oka obserwował poczynania kolegów, zazdrościł im tego, jednak nie mógł do nich dołączyć, nie czuł się jeszcze zbyt pewny.
Głęboko w nim tkwiła nadzieja, że z czasem uda mu się zrozumieć potwora, ukrytego w swoim wnętrzu a następnie nauczy się w pełni nad nim panować.
Pragnął znaleźć balans pomiędzy swoimi dwoma naturami, zdawał sobie sprawę z tego, iż nie będzie to proste.
Wiele miał jeszcze do pokonania, by to osiągnąć musiał odzyskać kontrolę.
W chwilach gdy wychodził z niego Hulk, pragnął panować nad jego czynami, nauczyć go odróżniać dobro od zła.
Jednak dzisiaj najlepszym rozwiązaniem będzie, gdy popracuje samotnie w biurze.
Wolał w miarę możliwości trzymać się jak najdalej od przemocy, Hulk zdecydowanie zbyt mocno ją kochał.
A on nie był jeszcze gotowy ...

Po długim wyczerpującym treningu i jeszcze kilku zmianach partnerów, postanowili zamówić coś do jedzenia.
Następnie wrócić do swoich domów by  odpocząć i wziąć długi, upragniony prysznic.
To było dobre zmęczenie, którego wszyscy naprawdę potrzebowali.

Natasza leżała odwrócona w stronę ściany, bardzo potrzebowała snu, jednak na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Dzisiejszy dzień był bardzo satysfakcjonujący, w końcu dokopała Tonemu, od tak dawna o tym marzyła.
Noc była bardzo gorąca, trudno jej było zasnąć.
Miała na sobie tylko cienką koszulkę a i tak ledwo wytrzymywała.
Zimny prysznic pomógł jej tylko na chwilę, teraz znowu czuła, że jej ciało oblewa pot.

Jednak po chwili poczuła coś, powiew zimnego powietrza, tylko jedna osoba potrafiła poruszać się równie bezszelestnie jak ona.
Postanowiła odezwać się, nie tak łatwo było ją zaskoczyć.
- Czego chcesz?
Romanoff odwróciła się w jego kierunku, pragnęła zmierzyć się z nim, twarzą w twarz.
- Jak zwykle czujna, dodał z typowym dla siebie uśmieszkiem i ... piękna.
Zmierzył wzrokiem jej pół nagie ciało, widział kropelki potu zbierające się przy dekolcie.
- Nie mam nastroju na twoje chore gry.
- To żadna gra, przyszedłem porozmawiać.
- Nie mamy o czym rozmawiać, wyjdź z mojego pokoju.
- Nie wyjdę, dopóki ze mną nie porozmawiasz.
- Powiedziałam już, że nie mamy o czym ...
- Mamy ... doskonale o tym wiesz.
- Czyli, teraz uważasz, że należą mi się wyjaśnienia? Chyba trochę za późno, nie sądzisz?
Natasha udawała spokojną i opanowaną lecz w środku, cała gotowała się z wściekłości.
Jednak nie chciała dać Lokiemu satysfakcji, nie mógł zobaczyć do jakiego stanu doprowadziła ją, jego wizyta.
- Ledwo udało mi się przechytrzyć straż i wymknąć z Asgardu, chyba możesz poświęcić mi chwilę?
Czy naprawdę musisz być tak uparta?
Nie tak łatwo było się tu dostać, nie ufają mi, sprawdzają bardzo często.
Mężczyzna też zaczynał tracić cierpliwość, Czarna Wdowa była bardzo trudnym przeciwnikiem, nie tak łatwo było ją przekonać do swoich racji.
- Powiedziałam już ... opuść mój pokój, nie mamy o czym rozmawiać ...
Wróć tam, skąd przyszedłeś ...
Loki widział, że z nią nie wygra,
Natasha była bardzo uparta, nie łatwo było zmienić jej decyzję, gdy twardo stała przy swoim.
Teraz mierzyła go zimnym, nieustępliwym spojrzeniem, jednak on się go nie bał.
- W takim razie ... Nic tu po mnie.
Żegnaj Natasha...
Loki mówiąc to patrzył jej prosto w oczy, po czym zniknął.
Dziewczyna jeszcze przez długi czas miała go przed oczami, nie potrafiła odwrócić wzroku od tamtego miejsca.
Jedyne co świadczyło o tym, że Loki naprawdę tu był, to chłód jaki za sobą zostawił.
Dzięki niemu temperatura w jej pokoju znacząco zmalała i nareszcie mogła zasnąć.

 Dzięki niemu temperatura w jej pokoju znacząco zmalała i nareszcie mogła zasnąć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Avengers - Natasha & Loki - Siła przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz