Pov. Ethan.
Poniedziałek... Cały weekend nie miałem kontaktu z Certer'em. Nawet nie wiem czy chcę mieć z kim kontakt. Ale zbyt mi na nim zależy... Muszę dać mu się wytłumaczyć. Mama dużo ze mną rozmawiała na ten temat. Zresztą Aisza tak samo. I poskutkowało.
Wszedłem do klasy i niechętnie usiadłem obok Carter'a. Lekcja zaczyna się za 10 minut. A sali jestem tylko ja i zamyślony Carter.
- H-hej, Ethan. - odezwał się cicho, kiedy mnie zauważyła.
- Hej. - odpowiedziałem chłodno, nie patrząc na niego.
- Nienawidzisz mnie, prawda?
- Kto tak powiedział?
- Twoje zachowanie?
- Nie nienawidzę cię, Carter. Po prostu jestem wkurwiony.
- Chciałem tylko schować grę. Teczka wypadła i wyleciały z niej rysunki. Nie chciałem ich przeglądać, ale ciekawość wzięła górę. Poza tym zauważyłem jeden, bardzo interesujący rysunek, który bardzo przykuł moją uwagę. Ten, na którym dwójka chłopaków siedzi na starym drzewie oglądając zachód słońca, a dookoła jest polana... Przepraszam, wiem, że nie powinienem...
- Dziękuj tylko i wyłącznie mojej mamie i siostrze, za to, że teraz z tobą rozmawiam i ci wybaczam. Zbyt mi na tobie zależy, by tracić cię przez przeglądanie rysunków z czarnej teczki. Jeśli będziesz chciał pooglądać co tam jest, po prostu spytaj. Nie mówię, że na pewno się zgodzę, ale zawsze jest szansa.
- Dziękuję. Naprawdę przepraszam.
- Już nie przepraszaj. W niczym ci to nie pomoże. - przytuliłem go.
- Kocham cię... - powiedział cicho, wtulając się we mnie.
- Ja ciebie też, Carter. Ja ciebie też...
- Powiedziałem Casandrze, że jesteśmy razem... - odsunął się ode mnie. - Ucieszyła się i zaprasza nas do znajomych na 'uczcenie naszego związku' dziś wieczorem.
- Mamy odwołane dwie pierwsze lekcje, no nie?
- No mamy.
- No to możemy się wybrać. A do których?
- Grace i Eren...
- Bez wątpienie musimy jechać. - oboje się zaśmiałyśmy, po czym zadzwonił dzwonek. Wszyscy zeszli się do klasy. Potem wszedł nauczyciel i zaczął gadać o pierwszej wojnie światowej.
***
- Hej, Ethan! - zawołał ktoś za mną. Odwróciłem się i zobaczyłem Liam'a...
- Co?
- Możemy porozmawiać? - spytał.
- A mamy o czym?
- Aisza..
- Chodź. - westchnąłem i poszliśmy do szatni. - O co chodzi?
- Nie lubię ciebie, tu nie lubisz mnie, ale nie uważasz, że powinniśmy przynajmniej udawać, że się tolerujemy? Dla Aiszy.
- Dla Aiszy. Coś jeszcze?
- Nie. - odpowiedział, a ja wyszedłem kierując się na stołówkę.
- Coś się stało? - spytał Carter, kiedy usiadłem obok niego.
- Nie.
***
- Więc, za co pijemy? - spytała Grace, usoszac kieliszek z wódką.
- Za związek Carter'a i Ethan'a. - odpowiedziała uśmiechnęła Casandra.
- O w mordę... - wymamrotał Eren.
- Za związek Carter'a i Ethan'a! - powiedziała Grace, po czym wszyscy na raz wypiliśmy zawartość kieliszków i popiliśmy sokiem.
- Ile jesteście razem? - spytał Eren.
- A, bo ja to wiem. Szczęśliwy czasu nie liczy, no nie? - powiedziałem, po czym oboje z Carter'em się zaśmialiśmy.
Potem rozmawialiśmy na luźne tamty. Niby są dużo starsi od nas, ale bardzo dobrze się dogadujemy. Zawsze mamy o czym porozmawiać. Czasami nie wiem czy to ja i Certer jesteśmy tak dojrzali, czy oni tak dziecinni. W każdym razie, lubię ich towarzyski.
- Dobra, nam już starczy. - powiedziałem, kiedy Eren otwierał kolejną butelkę wódki. - Jeszcze trochę i Carter będzie totalnie schlany. - spojrzałem na chłopaka siedzącego obok mnie. Pijany uśmiech, przyćmione oczy... Śmiał się dosłownie że wszystkiego. Biedaczek ma słabą głowę. Grace, jeszcze się trzymała. Cas, nie wypiła dużo, bo jakoś musimy wrócić do domu. A o Erenie nie wspomne... Ledwo na nogach się trzyma.
- N-no jeszcze po kie-kieliszeczku. - powiedział niewyraźnie Eren.
- Ethan ma rację. Im już starczy. - odezwała się Casandra. - Zawiozę ich do domu i wrócę. Mają jutro szkołę.
- Obyśmy się szybko zobaczyli. Udanego związku! - pożegnaliśmy Grace i Eren'a, po czym poszliśmy do samochodu.
- Jak będziecie wchodzić to po cichu. Pamiętajcie. - powiedziałam Casandra.
- Wiadomo. - powiedział Carter.
Szybko znaleźliśmy się w domu. Bardzo cicho i ostrożnie poszliśmy do pokoju Carter'a. Była prawie 3 w nocy, więc jego rodzice spali. Tylko się przebraliśmy i poszliśmy spać.
CZYTASZ
Przyjaciel mojego Brata.
Romance- ... teraz was nie potrzebuje!- Krzyknęłam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. *** Następnego dnia smacznie sobie spałam kiedy obudził mnie mój telefon. - Halo? - powiedziałam zaspanym głosem - Dzień Dobry czy rozmawiam z Panna Mią White?- Zapyt...