Od rana Suzi krzątała się po mieszkaniu, miała jakąś zobojętnioną minę, czyżby wczorajszy rej jej się nie podobał? Kakyoin i Jojo znowu zasnęli na kanapie, siedzieli blisko siebie. Głowa Noriakiego leżała na ramieniu Jojo, a głowa bruneta odchylona była lekko do tyłu. Suzi spojrzała na nich, ten widok ją rozczulił. Przykryła ich kocykiem i powróciła do swoich spraw. Trochę ponad godzinę później obudzili się. Kakyoin spojrzał na przyjaciela zaspanym wzrokiem, Jojo uczynił podobnie. Po chwili zorientowali się że trzymali się za ręce przez sen. Nie wiedząc dlaczego tak się stało, oderwali się od siebie i odwrócili się w przeciwnych kierunkach.
- Cześć chłopcy.- zawołała radośnie Suzi gdy zobaczyła że już nie śpią.- Zapraszam na śniadanie.
- Jak było wczoraj na tym rejsie?- zapytał Jojo siadając do stołu.
- Ogółem bardzo fajnie.- odpowiedziała.- Ale twój dziadek tak balował że w krzyżu mu coś strzeliło.
- Uuu....- mruknął Noriaki.- Ale czy to coś poważnego?
- Lekki uraz.- odparła.- Czasami to Joseph się zachowuje jakby miał znowu 20 lat.
- Znając go to nawet jak kopnie w kalendarz będzie się tak czuł.- dodał Jotaro.
- Zabiorę go dzisiaj do jakiegoś lekarza. Jak na razie leży w łóżku.- po chwili przyszedł Joseph, lekko przygarbionym i powolnym krokiem, trzymał się za lędźwie.- O wilku mowa.
- Warto trochę pocierpieć, zabawa była świetna.- uśmiechnął się starzec.- Jotaro, jak będziesz w moim wieku to będziesz mi zazdrościł że mimo lat nadal jestem taki rześki.
- Ty to już powinieneś w fotelu w kapciach siedzieć, a nie na imprezach tańczyć.- burknął Jojo.
- Na to będzie jeszcze czas.- odparł dumnie.- Jak będę prawnuki bawić!- poklepał wnuka po plecach.
- Nie doczekasz się.- odpowiedział popijając herbatę.
Suzi zabrała męża do lekarza, a dwójka przyjaciół wybrała się n plaże by się trochę poruszać. Kakyoin nie mógł wykonywać ciężki i wyczerpujących ćwiczeń, ponieważ miał słabe płuca i mogło by się to skończyć bardzo nie fajnie. Więc siedział sobie na kocyku i trochę się porozciągał. Za to Jotaro już lubił się zmęczyć. Zaczął od mocnej rozgrzewki. Następnie przebiegł się w te i z powrotem po brzegu, po paru seriach usiadł obok przyjaciela i wziął parę głębokich wdechów. Wypił naraz całą butelkę wody i oprał głowę o Kakyoina.
- Zmęczony?- zapytał patrząc na zarumienioną ze zmęczenia twarz Jojo.
- No...- wydyszał.- Przerwa i za chwile znowu. Pomożesz mi?
- Jak mam ci niby pomóc?- podniósł jedną brew.
- Zobaczysz.- odparł i wypił jeszcze jedną butelkę wody. Po przerwie, Jotaro wziął Kakyoina na plecy i biegał z nim tak przez parę minut.- Ale.. Jesteś leciutki...- wydukał ciężko dysząc. Nagle Jotaro zboczył z prostej trasy i zaczął biec w stronę morza, Kakyoin zdziwił się co on robi. Chyba nie to czego się spodziewał. A jednak.... Wbiegł do wody zanurzając się aż do obojczyków.
- O ty!- krzyknął oburzony Noriaki i pochlapał przyjaciela wodą.- Nie byłem gotowy do pływania, w ubraniach jestem!
- Ja też.- odparł z wrednym uśmiechem.- Z cukru nie jesteś, nie rozpuścisz się.
- Wracam na brzeg.- oznajmił napuszony. Kakyoin zawinął się w ręcznik, chciał wrócić do domu żeby się przebrać, ale Jotaro mu na to nie pozwolił, tylko on miał klucze, więc muszą iść razem albo wcale.
- No już się tak nie sraj, jesteś na plaży, nic dziwnego że jesteś mokry.- powiedział Jotaro leżąc na piasku obok przyjaciela.
- Nie lubię siedzieć w mokrych ubraniach...- mruknął.
- Dam ci moją koszulkę.- oznajmił, koszulka Jotaro była dla Noriakiego za duża ale wolał tak niż siedzieć z odkrytą klatką piersiową.
Posiedzieli tak przez chwile aż Jojo zdecydował że wracają do domu. Kakyoin zauważył że Jotaro jest dla niego jakiś dzisiaj zbyt „wredny". Gdy wrócili zastali w domu dziadków Jojo, najwidoczniej wrócili już od lekarza. Tak jak Suzi się spodziewała, nie było to nic poważnego, ale Joseph musi zażywać więcej wapnia bo ma już słabe kości.
- Przydałby mi się masaż...- stwierdził Joseph.
- Dobry, pomysł możemy wybrać się do spa.- uznała Suzi.- A wy chłopcy co dzisiaj macie w planach?
- Byliśmy już dzisiaj na plaży trochę poćwiczyć.- odpowiedział Jotaro.- Prawdopodobnie spędzimy resztę dnia w domu.
- No dobrze, to zamówcie sobie coś do jedzenia.- poradziła Suzi.- Chodź Józek, spa na nas czeka!- zawołała radośnie.
Jotaro uznał że nie będą zamawiać jedzenia tylko sam coś przygotuje. Kakyoin w tym czasie zamierzał pograć sobie na konsoli. Chcąc podłączyć ją do telewizora w salonie zauważył jakąś kasetę zatytułowaną "Szkolne przestawienie. Jotaro w roli głównej!". Zaciekawiony tym znaleziskiem poszedł zapytać się przyjaciela co to za nagranie. Jotaro na widok tego zdenerwował się i chciał odebrać ją Kakyoinowi.
- Dawaj!- syknął, Noriaki nie zamierzał posłuchać przyjaciela i pobiegł do salonu ją włączyć.- Nie słyszałeś, dawaj!- wybiegł za nim.
- Jestem ciekawy co tam jest.- odpowiedział z szyderczym uśmiechem.- Czyżby kolejne wspomnienia małego Jotaro?
- Oddaj to. To nagranie jest strasznie upokarzające.- zarumienił się lekko i nadal usiłował zabrać od niego kasetę.
- To powiedz mi chociaż co na niej jest?- zapytał.
- Ja! Jak śpiewam w szkole z okazji dnia babci i dziadka.- odpowiedział marszcząc czoło.
- W takim razie nie mogę sobie tego darować.- odrzekł i uruchomił nagranie. Twarz Jotaro momentalnie zrobiła się czerwona, zasłonił się czapką i wrócił do kuchni.
Na nagraniu, mały Jotaro, stał na środku wielkie sceny i śpiewał jak to bardzo kocha swoich dziadków. Kakyoin aż się wzruszył, to było takie słodkie. Malutki Jojo, bez czapeczki z radosnym uśmiechem na ustach. Już wtedy miał ładny głos, co prawda bardziej piszczący ale nie taki jak typowe dziecko który się drze.
- Jakie to słodkie...- zanucił Noriaki, po czym Jotaro wrócił do salonu i odłączył mu telewizor od prądu.- No wiesz....- oburzył się.
- To zemsta?- zapytał patrząc wrogo na przyjaciela.
- Możliwe.- uśmiechnął się wrednie.- Za to że wbiegłeś ze mną do wody jak byłem w ubraniach.- po tych słowach Jotaro opryskał twarz Noriakiego śmietaną deserową w spreju.- What?!- pisnął ścierając śmietanę z twarzy.
- Do twarzy ci.- parsknął śmiechem, Kakyoin oburzony pobiegł do kuchni po drugi dozownik ze śmietaną i strzelił w Jotaro.- Oż ty...- warknął. Gonili się po całym mieszkaniu, Noriaki ciągle został dogoniony bo nie umiał już tak szybko biegać. I też nie mógł ze względu na trudności z oddychaniem. Gdy skończyła im się amunicja zaczęli się „bić" na kanapie. Jotaro przytrzymywał ręce Kakyoina i patrzył na niego z powagą, lecz ta cała sytuacja sprawiała że jego kąciki usta same się podnosiły. Noriaki próbował się uwolnić, lecz Jojo był silniejszy.- Masz już dość?- zapytał.
- No dobra wygrałeś...- przewrócił oczami, ale na jego twarzy również malował się uśmiech. Usiedli na kanapie i rozejrzeli się wkoło.- Trzeba by teraz posprzątać tą śmietanę...- stwierdził i spojrzał na Jotaro. Ich spojrzenia się spotkały i nagle... Roześmiali się.- Ej...- przerwał nagle.- A ty nie miałeś robić obiadu?
Joseph i Suzi wrócili ze spa. Zastali Jotaro i Kakyoina czyszczących całe mieszkanie. Dwójka przyjaciół liczyła że zdążą posprzątać przed ich powrotem, bo nie bardzo wiedzieli jak to wszystko wyjaśnić. Mogli zacząć od kanapy, ponieważ to ona była najbardziej ubrudzona. Dziakowie Jojo patrzyli na nich pytająco.
- My się tylko bawiliśmy.- odparł obojętnym tonem Jotaro i kontynuował czyszczenie.
CZYTASZ
On ponad wszystko (JotaKak)
RomanceJotaro czuje się bez silny w starciu ze śmierci, zalany łzami klęczy przed salą operacyjną i błaga niebiosa o cud. Może tylko tyle, a najgorszy jest w tym wszystkim czas...