Już z samego rana przyjechała ekipa remontowa, by wstawić nowe drzwi do pokoju Jotaro. Uwinęli się z tym szybko ale Holly poczęstowała ich jeszcze obiadem. Jotaro i Kakyoin wybrali się dzisiaj na miasto więc nie jedli w domu. Noriakiemu brakowało kilka ubrań, ponieważ wszystkie zostawił w domu rodzinnym, w którym i tak nie było ich zbyt dużo. W tamtym domu mieszkał krótko, przecież się przeprowadził z rodzinnego miasta a zaraz po tym wyjechał z Jojo i resztą na misje. Jotaro nie mógł mu ciągle pożyczać koszulek, chociaż bardzo lubił gdy chłopak nosił jego ubrania, były mu za duże i wyglądał w nich tak uroczo. Trochę im zleciało na tych zakupach, ale Kakyoin był z nich zadowolony. Po drodze do domu, Jotaro wstąpił jeszcze do osiedlowego sklepu ponieważ mama go prosiła aby kupił parę rzeczy. Kupił też dla siebie i Noriakiego lody, by milej im się szło w upalny dzień. Słońce dzisiaj bardzo mocno grzało. Jojo ściągnął czapkę by się nią powachlować i spojrzał na swojego chłopaka, nagle zrobiło mu się jeszcze goręcej, gdy widział z jaką pasją Kakyoin liże loda. Połowę włożył do ust i ssał ją z zapałem, zawsze tak jadł lody i nie wiedział że prowokuje tym Jotaro.
- Popływałbym sobie.- odezwał się nagle Noriaki.- W taki upalny dzień, basen to istne wybawienie.
- Mamy basen w domu, tylko trzeba by go nadmuchać i napełnić wodą. Jak chcesz mogę się tym dzisiaj zając.- zaproponował Jojo zakładając czapkę.
- Było by miło.- odparł z uśmiechem.
Wrócili do domu. Jojo zawołał do matki że już są lecz ona nie odpowiedział, gdy zmierzali w głąb domu usłyszeli głos Holly, ciećkała się do kogoś. Zdziwiło ich to trochę. Matka Jotaro siedział w salonie i na rękach trzymała małe dziecko, wyglądało na roczek, może trochę więcej. Chłopcy popatrzyli po sobie ze zdziwieniem, skąd ona je wytrzasnęła?
- O już jesteś.- uśmiechnęła się do nich serdecznie.
- Skąd masz tego kaszojada?- zapytał zniesmaczony Jotaro.
- Moja koleżanka musiała niespodziewania gdzieś pojechać na parę godzin i nie miała z kim zostawić córeczki, tak więc zaoferowałam swoją pomoc.- wyjaśnił.- Tak dawno nie trzymałam na rękach takiego dzidziusia. Choć w sumie nie tak dawno, przecież dopiero Ty byłeś takim rozkosznym dzidziusiem.- zwróciła się do syna, z kuchni dobiegło jakieś cichutkie piszczenie.- O, mleko gotowe. Synku, potrzymasz ją chwile.- wcisnęła mu dziecko do rąk i pobiegła do kuchni.
- Hm...- mruknął pod nosem chłopak, patrzył obojętnie na dziecko i nie rozumiał jak można się do czegoś takiego tak ciećkać. Dziewczynka patrzyła z lekkim przerażeniem na Jotaro.
- Dobrze, mam mleko.- oznajmił Holly i odebrała dziewczynkę z rąk syna, po czym przyłożyła jej butelkę do ust.- Jak ładnie pije z buteleczki.- pochwaliła.- Jotaro to nigdy nie chciał pić z butelki, prawie do drugiego roku życia pił z piersi.- zachichotała, Jojo poczuł się upokorzony.- Dobrze że miałam dużo mleka.
- Uroczo.- wtrącił Kakyoin patrząc na bruneta, Jotaro bez słowa udał się do swojego pokoju.- No Kotek ale to żaden wstyd, nie unoś się tak.- zawołał do chłopaka, lecz z trudem powstrzymywał chichot, pobiegł za nim.
Jotaro kupił również w sklepie wiśnie, by sprawić przyjemność swojemu chłopakowi. Wsypał je do miseczki i położył na stoliku obok łóżka. Oczy Kakyoin zaświeciły się na widok ulubionego owocu. Włożył jedną wisienkę do ust i bawił się nią wykorzystując do tego język. Jotaro zawsze intrygowało jak on to robi, kiedyś sam próbował, albo mu wypadła albo prawie się nią zadławił. Do tego zapewne potrzeba lat ćwiczeń. Jojo patrzył, niby obojętnie, na zwinny języczek swojego chłopaka, i myślał sobie że chciałby być na miejscu tej wiśni teraz. W końcu rzucił się na niego i soczyście pocałował, obierając mu wiśnie z ust.
CZYTASZ
On ponad wszystko (JotaKak)
RomansJotaro czuje się bez silny w starciu ze śmierci, zalany łzami klęczy przed salą operacyjną i błaga niebiosa o cud. Może tylko tyle, a najgorszy jest w tym wszystkim czas...