Jojo jeszcze smacznie spał, Noriaki zrobił im kawę i przyniósł do pokoju. Wślizgnął się z powrotem pod kołdrę, po czym wnikliwie badał ciało bruneta swoimi dłońmi. Masował jego podbrzusze i całował po szyi, Jojo przebudził się i spojrzał przymrużonymi oczami na Kakyoina. Uśmiechnął się lekko i oddał się jego dotykowi. Noriaki włożył dłoń w bokserki Jotaro i łaskotał jego męskość, brunet jęknął.
- Mmmm...- zanucił.- Masz zimne dłonie...
- To daj mi je rozgrzać.- wyszeptał napalony.- Mamy wolny dom, twoja mama wyszła do kręgielni, mamy okazje wreszcie się-
- Znowu tam polazła?- oburzył się i zniszczył romantyczną atmosferę. Wyskoczył z łóżka, przebrał się a następnie udał się do kręgielni, pozostawiając Kakyoina w stanie dzikiego podniecenia.
Jotaro zawitał do kręgielni, oczywiście zastał matkę w obecności Carlo, zanim jednak podszedł obserwował ich z pewnej odległości. Mimo że nic dwuznacznego nie robili, jedynie rozmawiali i grali, lecz Jojo widział w tym niedopuszczalne zachowanie. Nienawidził swojego ojca i miał wobec niego mieszane uczucia, z jednej strony nie chciałby go nigdy więcej widzieć, ale z drugie- chciałby mieć obojgu rodziców przy sobie. Więc mimo wszystko, nie chciał dopuścić aby jego matka zakochała się w innym mężczyźnie. Podszedł do nich i zaczął awanturę. Carlo nie reagował na wyzwiska kierowane do niego, stał i czekał aż chłopka wyrzuci z siebie wszystko co o nim myśli. Holly również nie reagowała, co bardzo Jojo zdziwiło że tak stoją nie wzruszeni. Gdy Jotaro wypuścił już z siebie całe powietrze, Carlo poprosił go aby poszli porozmawiać na zewnątrz. Brunet zgodził się, miał nadzieje że da mu legalnie w mordę. Poszli na tyły kręgielni.
- Jotaro...- zaczął Carlo.- Rozumiem że jesteś zazdrosny o swoją matkę, ale ja naprawdę nie jestem jej kochankiem. Przyznam, na początku chciałem ją poderwać, lecz gdy się dowiedziałem że jest mężatką i ile ma lat, to odpuściłem.
- Wiedziałem że chciałeś ją puknąć.- warknął Jojo.
- Teraz jesteśmy tylko przyjaciółmi oraz uczę ją grać w kręgle.- wyjaśnił.- Sam pochodzę z rozbitej rodziny i wiem że to nie jest nic fajnego. Nie chciałbym być powodem konfliktu twoich rodziców. Twoja mama ci tego nie powiem, bo nie chce cię martwić, ale jest jej strasznie ciężko samej. Kocha cię i poświęciłaby dla ciebie całe swoje szczęście. Nie sprawiaj jej zawodu. Tobie pewnie też jest ciężko, bez ojca... Jeśli będziesz potrzebować, możesz ze mną pogadać...
- Nie dzięki.- odrzekł, zrobiło mu się trochę głupio, skoro Carlo mówił prawdę to rzeczywiście przesadził.- Dobrze że nie kleisz się do mojej matki, uratowałeś tym swój ryj.- wrócił do środka i razem z matką wrócili do domu.
***
Powoli zbliżał się koniec wakacji, więc Kakyoin przystopował trochę z beztroską zabawą i spędzał większość dnia z nosem w książkach. Nie chciał mieć zaległości w wiedzy, szczególnie że przyszły rok szkolny jest jego ostatnim w liceum- matura! A później studia. Razem z Jojo zdecydowali że pójdą na tą samą uczelnie lecz na inne kierunki. Będą też musieli pomyśleć o mieszkaniu, ich wymarzona uczelnia jest poza miastem, ciężko by było tam codziennie dojeżdżać. Jotaro nie myślał o tym, miał teraz wakacje i nie chciał zaprzątać sobie głowy szkołą. Zmienił odrobine swoje podejście w stosunku do swojej matki, nie burzył się już gdy wychodziła do kręgielni. Ufał że oprócz przyjaźni nic więcej ich nie łączy.
Wrócił ze sklepu, miał w zwyczaju kupować jakieś drobne smakołyki dla swojego chłopaka. Wszedł po cichutku do pokoju by nie zakłócić nauki Noriakiemu. Położył miseczkę z cukierkami i oparł się o biurko. Kakyoin jakby nie zwrócił na niego uwagi, miał dużo nauki, skoro chciał być w przyszłości dobrym ginekologiem to nie może zdać matury z biologii na 40%. Jojo zerknął w notatki chłopaka, sporo tego było. Jojo również przystąpi do matury z biologii, lecz chce w przyszłości zajmować się badaniami morza- jego fauny i flory.
CZYTASZ
On ponad wszystko (JotaKak)
RomanceJotaro czuje się bez silny w starciu ze śmierci, zalany łzami klęczy przed salą operacyjną i błaga niebiosa o cud. Może tylko tyle, a najgorszy jest w tym wszystkim czas...