Wziął szybki, urywany oddech.
– Nikodem! Jesteś tam?! – usłyszał głos Olka i miał ochotę się rozpłakać z ulgi.
Nieznajomy zwęził oczy i czujnie nasłuchiwał, wciąż trzymając ręce chłopaka w stalowym uścisku. Miał lodowate dłonie.
– Wiem, że tam jesteś! Musimy porozmawiać! – dobiegło go po raz kolejny. Wciąż obydwaj stali w tym samym miejscu, a Nikodem bał się drgnąć chociaż o centymetr. Wielkimi oczami wpatrywał się w napastnika, który bezszelestnie wyciągnął z tylnej kieszeni czarny sznur. Nikodem zbladł.
– Nikoś, no otwórz – Olek rzadko zwracał się do niego pieszczotliwie – Wiem, że jesteś załamany tym że Michał zniknął i wybacz, że w szkole cię okłamałem. Ale to naprawdę poważna sprawa, której nie chcę ci streszczać z klatki! Właściwie to wcale jej nie chcę streszczać tylko ci wszystko wytłumaczyć!
To był moment. Moment, w którym ręce porywacza na chwilę zastygły, a oczy rozszerzyły się w wyrazie szoku, kiedy zorientował się, że coś jest cholernie nie tak.
Ale ten jeden moment szoku wystarczył Nikodemowi w którego żyłach natychmiastowo pojawiła się adrenalina. Nie miał pojęcia, skąd poczuł ten przypływ odwagi, ale w jednej chwili wyrwał ręce z uścisku i z całej siły popchnął chłopaka w klatkę piersiową tak, że ten zatoczył się kilka kroków w tył potykając się o kanapę.
Nikodem nie czekał aż nieznajomy się otrząśnie z szoku. Jednym mocnym szarpnięciem zerwał taśmę z ust i krzyknął.
– Pomocy! – w następnej chwili leżał na podłodze w którą uderzył tak mocno, że pociemniało mu przed oczami. Ostatnia część jego zawołania wyszła z niego wraz z uciekającym oddechem. Potem szybko miał przyciśnięty czubek sztyletu pod brodę tak, że wystarczył niewielki ruch szczęki, a ostrze by przebiło skórę.
Ale Olkowi to wystarczyło. Gwałtownie szarpnął za klamkę i, ku jego zaskoczeniu, drzwi się uchyliły. Wpadł niczym burza do środka, a drzwi trzasnęły najpierw o ścianę by potem ponownie się zamknąć.
Nikodemowi żółć podeszła do gardła kiedy dostał mocnego kopniaka w żołądek, a nieznajomy szybko się poderwał z podłogi przygotowując na odparcie ewentualnego ataku.
Ciężkie kroki Olka odbiły się od ścian mieszkania. Nikodem ledwo zdołał się podnieść do siadu, a już widział jak nieznajomy zastyga w bezruchu a wraz z nim kolega Michała. Przez chwilę obaj sondowali się wzrokiem, a Nikodem oparł się ciężko o ścianę żeby spróbować się dźwignąć na nogi.
– Odejdź, Ogarze, to nie stanie ci się krzywda – zawarczał groźnie Olek, wyraźnie zwracając się do nieznajomego. Ten przyjął pozycję bojową z uniesionym sztyletem do góry.
– Zbyt często wchodzisz mi w drogę, Salamandro – odpowiedział chłopak.
– On nie jest tym kogo szukasz – spróbował Olek po raz kolejny, wystawiając ręce przed siebie w jakby obronnym geście.
Przemawiał stanowczo i spokojnie, jakby nie bał się, że lada moment nieznajomy może mu wbić sztylet w brzuch i wypatroszyć jak rybę.
Przez chwilę, trwającą kilka uderzeń serc, nieznajomy nie odpowiadał. Zwęził oczy i przenikliwie patrzył na Olka którego ręce wciąż były wzniesione. Nikodem ułożył dłoń na brzuchu i skrzywił się paskudnie z bólu.
– Nie. Nie jest – powiedział w końcu nieznajomy płynnym ruchem się prostując i chowając ostrze gdzieś między poły swojego ubrania tak naturalnie jakby robił to całe życie.
CZYTASZ
Czarodziej z Krakowa
ParanormalNikodem kończy pierwszy rok szkoły średniej. Wraz z rozpoczynającymi się wakacjami jego brat nagle znika bez śladu. A co gorsza tylko Nikodem pamięta o jego istnieniu! Chłopak za wszelką cenę chce znaleźć Michała, jednak jedyne co odnajduje to nowe...