Około godziny siedemnastej wróciła jego mama. Już w progu dobiegł go jej krzyk.
- Co do cholery stało się ze ścianą?! – Nikodem się skrzywił i gwałtownie odrzucił pluszaka zrywając się z kanapy.
- Wiesz... Ja ci to wytłumaczę...
Nie wytłumaczył. Właściwie nie w sposób, który jego mama uznałaby za racjonalny i wiarygodny. Widząc jednak jego zmieszanie i gorączkowe plątanie się w zeznaniach postanowiła odpuścić z zastrzeżeniem, że ma umyć wszystkie okna w mieszkaniu do końca tygodnia.
Nikodem zgodził się, z ponurą miną przyjmując swój los. Nie miał specjalnie wyboru.
Druga tego dnia bura spadła na niego kiedy mama dowiedziała się, że uciekł ze szkoły.
- Co ty sobie wyobrażasz? Że będziesz tak wagarował kiedy ci się chcę i jak ci się chce?! Nie obchodzi mnie że jest koniec roku! Masz chodzić do szkoły do końca, bo po coś to w końcu wymyślili! I nawet nie waż się nic mówić! Nie dość, że zrobiłeś chlew w mieszkaniu to w dodatku kompletnie ignorujesz swoje obowiązki! Nie pomagasz mi w domu! Myślisz, że pieniądze rosną na drzewach, a ja mam mnóstwo energii żeby wrócić z pracy i jeszcze po tobie sprzątać?! Do cholery jasnej, Nikodem masz siedemnaście lat! Zachowuj się w końcu odpowiedzialnie!
Nikodem nie zgadzał się z mamą, ale zasznurował usta i o mało nie pokruszył zębów ze złości.
- A Michałowi jakoś nie kazałaś sprzątać – wypalił zanim zdążył pomyśleć.
Elżbieta warknęła z irytacją i ucisnęła nasadę nosa. Jej bordowe paznokcie wbiły się w delikatną skórę.
- Mie mam pojęcia kim jest ten cały Michał – zaczęła powoli tłumiąc w sobie kolejny wybuch gniewu. Jej czarna elegancka sukienka zafalowała kiedy wzięła nerwowy, drżący oddech. – I nie chcę o tym słyszeć – zastrzegła widząc jak Nikodem uchyla usta żeby się kłócić.
Więc Nikodem zgarnął pluszaka, zeszyt i zabunkrował się w pokoju.
Głowa bolała go od natłoku informacji i myśli, które skłębiły się w niej jak stado wściekłych ptaków, które desperacko próbują się wydostać z klatki jaką była jego czaszka. Warknął do siebie nie potrafiąc pozbyć się tych wszystkich negatywnych emocji, które nagromadziły mu się w sercu.
W jednej chwili był smutny, w następnej był na skraju załamania. Potem następował zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i znów był wściekły. Ogarniała go furia, której nie potrafił opanować ale ograniczała się ona tylko do wyrzucania z siebie nieprzyjemnych słów z prędkością karabinu maszynowego.
Przemknął się do pokoju Michała. Aloes mrugnął do niego zawadiacko, kiedy go lekko pogłaskał po mięsistych liściach. Zrobiło mu się odrobinę lepiej. Starannie zamknął szafę, żeby nie widzieć dziwnego znaku Welesa, potem poukładał ponownie książki na półkach. Zastanowiła go jedna rzecz.
- Mamo? – zapytał nieśmiało. Ta zerknęła na niego srogim wzrokiem znad sterty papierów – Czyj jest ten pokój? – wskazał na sypialnie Michała.
- Nikodem, nawet nie mnie denerwuj – zastrzegła, na nowo budując złość.
Nikodem wypuścił drżący wdech. No tak, teraz z nią nie pogada.
Dotknął lekko ziemi w kwiatkach. Była sucha, dlatego wziął niebieską koneweczkę i nalał do niej wody żeby wrócić i podlać kwiaty. Bardzo uważał żeby mama nie przyuważyła go przez łuk prowadzący do salonu połączonego z kuchnią.
![](https://img.wattpad.com/cover/246238797-288-k658882.jpg)
CZYTASZ
Czarodziej z Krakowa
ParanormalNikodem kończy pierwszy rok szkoły średniej. Wraz z rozpoczynającymi się wakacjami jego brat nagle znika bez śladu. A co gorsza tylko Nikodem pamięta o jego istnieniu! Chłopak za wszelką cenę chce znaleźć Michała, jednak jedyne co odnajduje to nowe...