- Słucham?!
- Nic ci więcej nie powiem! Nie ma szans! – Olek wykonał gest zasuwania ust na wyimaginowany zamek i zaplótł ramiona na piersi. Jego barki optycznie się powiększyły.
- Olek! – krzyknął z pretensją Nikodem, któremu momentalnie zrobiło się gorąco. Temperatura na zewnątrz miała z tym niewiele wspólnego.
- Daj sobie spokój. I tak się wygadałem. Więcej się nie dowiesz. Jak chcesz to zapytaj go sam.
- Oj, nie omieszkam – mruknął Nikodem, wbijając uparcie wzrok przed siebie.
Przed długą chwilę panowała cisza poprzecinana jedynie odgłosami tętniącego życiem Krakowa.
Nikodem nie miał zamiaru jej przerywać chociaż w pewnym momencie zrobiło mu się niekomfortowo. Zarówno z powodu ciszy panującej między nimi jak i z powodu zdobycia nowej, dosyć niespodziewanej informacji. Zwłaszcza ta druga sprawiała, że jego policzki czerwieniały a oddech robił się urywany i nierówny.
Podobał się Erykowi. Co za szaleństwo! Niby nic takiego, ale hej! Po pierwsze: nie miał pojęcia że Eryk jest homo (lub bi, kto go tam wie?), po drugie: nie dogadywali się jak cholera i ciągle na siebie krzyczeli i się obrażali, po trzecie: na ich pierwszym spotkaniu Eryk go pobił!
Było mu niesamowicie nieznośnie z tą informacją i przez długą chwilę się zastanawiał czy nie zachowywać się jakby nigdy jej nie uzyskał. Zaraz jednak się skarcił mentalnie ponieważ takie zachowanie było dziecinne.
Z drugiej strony, ten dupek na niego leciał! I co konkretnie oznaczało to całe „lecenie"? Nikodem podobał się Erykowi wizualnie? Nie było by to znów takie nieprawdopodobne, Nikodem nieskromnie uważał się za całkiem atrakcyjnego. Jeżeli miał dobry dzień i chciało mu się układać włosy tak by nie wyglądały jak płowy snopek siana.
Lubił też swoje oczy. Miały ładny czekoladowy odcień. Nie taki jak kawa bez mleka ani jak cappuccino. Były koloru ciemnej czekolady. Tej takiej z wysoką zawartością kakao. Tak przynajmniej mu kiedyś powiedziała Julka.
W swoim mniemaniu miał też trochę zbyt zadarty nos, a piegi na nim się znajdujące regularnie liczył. Ostatnio było ich dwadzieścia na samym nosie. Na policzkach i nosie było ich dokładnie czterdzieści siedem.
Więc wracając do tematu... Eryk mógł na niego lecieć wizualnie i Nikodema nie zdziwiło by to za bardzo. Może nie bardziej niż ustawa przewiduje. Dziewczynom się podobał, więc zakładał że kilku facetom również. Ot, rachunek prawdopodobieństwa.
Bardziej by go zdziwiło, co więcej nieco przeraziło, gdyby Eryk leciał na niego tak po prostu. Za jego charakter na przykład. Chociaż te wiadomość z marszu wykluczał ponieważ kłócił się z nim jak pies z kotem.
Nikodem też często porównywał się z Michałem. Jakoś tak mu to weszło w nawyk. Obiektywnie (lub tak sobie wmawiał) uważał, że Michał był dużo atrakcyjniejszy od niego. Pod względem fizycznym, ponieważ kwestię charakteru było ciężko rozważyć...
Uzmysłowił sobie, że słowa rusałki nie mijały się zbytnio z prawdą. Nikodem był światłem, a Michał mrokiem, ciemnością. Przynajmniej pod względem fizycznym. Tak dla porównania, Nikodem miał jasne, blond włosy przywodzące na myśl kłosy zboża a Michała włosy miały odcień ciemnej kawy. Lub czekolady. Były po prostu ciemne.
W kwestii koloru oczu się nieco różnili. Tęczówki Michała miały odcień błękitny, częściej wręcz szary, natomiast oczy Nikodema były ciemne.
Pod względem koloru skóry też się różnili. Michał był blady, czasem wyglądało to wręcz chorobliwie, jakby rzadko wychodził z domu. Skóra Nikodema miała natomiast złocisty blask. Była jasna, ale nie na tyle żeby uznać to za niezdrowe. Latem nabierała apetycznego złoto-brązowego koloru. Takie było z niego dziecko słońca.
CZYTASZ
Czarodziej z Krakowa
ParanormaleNikodem kończy pierwszy rok szkoły średniej. Wraz z rozpoczynającymi się wakacjami jego brat nagle znika bez śladu. A co gorsza tylko Nikodem pamięta o jego istnieniu! Chłopak za wszelką cenę chce znaleźć Michała, jednak jedyne co odnajduje to nowe...