Rozdział 15 - Odsiecz

30 3 3
                                    

Jak się zorientował, była dopiero szósta rano, ale Nikodem nie miał najmniejszej ochoty ponownie kłaść się spać czy chociażby wylegiwać się w łóżku.

Umył się pod lodowatą wodą, mimo że wciąż czuł duszności z powodu koszmaru. Następnie posprzątał po sobie, a prześcieradło wrzucił do kosza na pranie.

Poszedł do kuchni i zobaczył jak mama siedzi przy stoliku w kuchni i pije kawę. Zerknął na zegarek. Była dziewiąta.

Jakim cudem?

- Hej – przywitał się niepewnie.

- No hej, hej – powiedziała nie odrywając wzroku od telefonu. Pewnie przeglądała jakieś wiadomości.

- Lepiej ci już? Wczoraj padłaś – zapytał i zaglądnął do lodówki w poszukiwaniu śniadania. Nie miał pomysłu na nic ambitniejszego niż jajecznica.

- Padłam? – zapytała ze zmarszczonymi brwiami – To ty wczoraj byłeś nieprzytomny. Krzątałeś się po kuchni jak zombie i gotowałeś makaron.

Nikodem odwrócił się zdziwiony.

- Dla ciebie robiłem makaron – powiedział jej, coraz bardziej zdziwiony.

- Przecież mówiłam, że wychodzę na miasto z koleżankami – uniosła brwi i w końcu na niego spojrzała. Miała podkrążone oczy i szarą skórę. Mimo to, jej oczy skrzyły się młodzieńczo. – Czy ty byłeś pijany? – zapytała podejrzliwie.

- Co? Nie! – zaprotestował szybko Nikodem rozbijając jajka i mieszając je w miseczce. Nienawidził jak białko i żółtko upieką się osobno. Obrzydliwe.

- Zrobiłeś makaron, potem poszedłeś do mnie do pokoju jak się malowałam i zapytałeś czy chcę, to powiedziałam, że nie mam czasu. Poszedłeś z powrotem do kuchni. Potem ja wyszłam, a ty nie wiem co robiłeś – wytłumaczyła mu pobłażliwie.

- Cud, że nie spaliłem kuchni – mruknął, chcąc rozluźnić atmosferę. Jego żart nie podziałał na mamę, która pokręciła głową zrezygnowana.

Czy to możliwe, że był tak zmęczony, że wyobraził sobie wczorajsze wydarzenia? I wydarzenia z dzisiejszej nocy też? Mógł być co prawda nieco roztrzęsiony i rozkojarzony, ale żeby wyobrażać sobie te wszystkie rzeczy? Nawet nie wiedział kiedy jego mama wróciła.

- Kiedy wróciłaś? – zapytał ją wlewając swoją miksturę na patelnie. Zaraz też zaczął mieszać i dodał przypraw.

- Koło czwartej – zastanowiła się, dopijając kawę. Kubek włożyła do zlewu gdzie stał już talerz i kilka sztućców.

- Spałem?

- Jak zabity – zaśmiała się. – Idę na zakupy, chcesz coś? A, i nie wrócę na noc. Jola i ja jedziemy do niej na działkę.

- Ta Jola której nie lubisz? -zapytał marszcząc brwi.

- Pozory mylą. Okazała się być świetną kobietą – wzruszyła ramionami nieprzejęta – Dzwoniłeś do Darka? Mam dosyć jego telefonów i SMS'ów.

Nikodemowi przez chwilę w głowie pojawiła się myśl o rytuale, czy tam zaklęciu, Michała. Czy to faktycznie było możliwe żeby za pomocą magii wyciągnąć mamę z depresji? Było to cholernie abstrakcyjne i dziwne.

Zwłaszcza, że Elżbieta wydawała się cofnąć do wieku nastoletniego. Albo dopadł ją kryzys wieku średniego. Czy menopauza. Nie miał pojęcia.

- Nie dzwoniłem – zaprzeczył chłopak – Zaraz to zrobię.

- Tylko zadzwoń – przestrzegła go mama, grożąc palcem – To lecę!

Drzwi za nią trzasnęły, a Nikodem przełożył sobie jajecznice na dwie kanapki i rozsiadł się przed telewizorem. Nieprzytomnie wgapiał się w skaczące obrazy.

Czarodziej z KrakowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz