Rozdział 24 - Znowu zrobiłem coś głupiego

33 2 1
                                    


Eryk i Nikodem wrócili do pozostałych. Cała droga minęła im w ciszy, której żaden z nich nie miał ochoty przerywać. Nikodem był roztrzęsiony i coś boleśnie ściskało do w dołku, a Eryk... cóż miał pokerową minę i nie specjalnie wyglądał jakby się przejmował.

- Macie minę jakby ktoś umarł – skomentował Kamil, zakładając ramiona na piersi. Zmierzył ich oceniającym wzrokiem, ale Nikodem nie miał nawet siły żeby skomentować tego w jakiś złośliwy sposób.

- Chyba zrobiłem coś głupiego – powiedział niepewnie, powtarzając swoje słowa skierowane wcześniej do Eryka.

Uniósł wzrok na Olka i zauważył jak ten marszczy brwi, a między nimi pojawia się głęboka zmarszczka. Chyba tego się bał najbardziej. Że zawiedzie Olka. Nic sobie nie obiecywali, ale Nikodem czuł się w jakiś sposób związany z tym chłopakiem i chciał udowodnić, że wcale nie był gorszy czy mniej kompetentny od Michała.

Nie wiedział w jaki sposób chciał to udowodnić, ale zawiódł. Po raz kolejny. Tylko tym razem stawka była dużo większa.

- Co się stało? – zapytała Felicja podchodząc kilka kroków i łapiąc go za ręce. Uniosła je do góry i w geście wsparcia objęła delikatnie swoimi zimnymi dłońmi.

Usta Nikodema uniosły się lekko kiedy zauważył komizm sytuacji. Przewyższał dziewczynę prawie o głowę, a mimo to ta drobna osóbka chciała go wesprzeć. Skąd w kobietach tyle siły? Naprawdę to podziwiał.

Zerknął na Sarę która stała za nią, jakby się spodziewał reprymendy.

- Nie patrz tak na mnie, tylko mów co zmajstrowałeś. Jakoś to odkręcimy – fuknęła na niego dziewczyna. No cóż, nie takiej reprymendy się spodziewał, ale była lepsza niż użalanie się za sobą.

- Jak poszedłem do lasu... – zaczął chłopak.

- Jak cię zaniosłem – poprawił Eryk, a Nikodem rzucił mu krótkie spojrzenie, jednak nie skomentował tej uwagi. Jeżeli mają być szczegółowi to właśnie tak było...

- To natknąłem się na polanę. Jakąś dziwną, wydawała mi się nienaturalna. Byłem już tam, kiedyś. Znaczy nie ja osobiście, ale jakby... Nie wiem... Duchowo? Nie widziałem tego miejsca po raz pierwszy.

Eryk zmarszczył brwi i popatrzył na niego ciekawsko.

Dziewczyny przytaknęły. Kamil fuknął, a Olek zacisnął usta. Maja przekrzywiła głowę na bok.

- Potem wiatry zaprowadziły mnie do innej polany. Całej w lustrach – oblizał nerwowo wargi – Wrastały w drzewa i były oszronione... i...i... - zająknął się – Na środku też było drzewo. Wielkie, gigantyczne. Jabłonka. Miała złote owoce.

- Czarne – znów poprawił go Eryk, a Nikodem tym razem rzucił mu poirytowane spojrzenie.

- Były złote. Jestem pewien. – zaoponował chłopak.

- Może tobie się wydawały złote. Albo tobie się wydawały czarne – ucięła Sara kładąc dłoń na ramieniu swojej dziewczyny. Blond kosmyki wplątały się między jej palce.

- W lustrze zobaczyłem odbicie dziewczyny. Sylfa. Miała jasne włosy i była w sukience. Kompletnie inaczej ją sobie wyobrażałem – westchnął Nikodem i zobaczył jak Sara i Felicja bledną. Olek też wydawał się być zaniepokojony – No co?

- Nikodem – zaczęła Felicja słabym głosem – Sylfy nie mają ciała. Nie można ich zobaczyć. Sylfy to powietrze, dziewczyna którą widziałeś nie była Sylfem, na pewno.

- Co? Nieprawda – zaoponował słabo, chyba po to żeby siebie przekonać, bo żadna z pozostałych osób by w to nie uwierzyła. – Była taka miła i powiedziała mi gdzie znaleźć bliźniaka Michała. Po za tym, sama to potwierdziła! – pokręcił głową jakby chciał wyrzucić z niej myśli.

Czarodziej z KrakowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz