Polana o której mówił Eryk faktycznie była duża i schodziła dosyć ostro do pobliskiego lasu. Prócz tego była otoczona drzewami z dwóch stron i niewysoką kukurydzą z jednej. Ostatnia strona była otwarta na ścieżkę, którą tutaj dotarli i zapewniała w miarę komfortowe dojście.
Tym razem, nim Nikodem wskoczył na ścieżkę, upewnił się że nie nadepnie na jakieś żyjątko, które w ramach zemsty nie zechciałoby go ukąsić. Trawa była lekko wydeptana lub skonsumowana przez dzikie zwierzęta, dlatego sięgała zaledwie nieco powyżej kostek.
Eryk trzymał się krok za rozglądającym się ciekawsko Nikodemem.
Chłopak zdjął plecak z ramienia i niepewnie popatrzył na towarzysza. Dwukolorowe oczy wbijały się z niego z mieszaniną ciekawości i pobłażliwości. Nikodem upuścił plecak w trawę i rozejrzał się niepewnie.
- Kiedy będzie reszta? – rzucił niezobowiązująco i przelotnie zerknął na Eryka.
Ten usadowił się na trawie i skrzyżował nogi w kostkach. Ręce oparł za sobą. Drzewa rzucały cień na jego twarz.
- Jakieś pół godziny, do czterdziestu minut – mruknął wzdychając.
Nikodem przytaknął głową, ale Eryk już tego nie widział ponieważ przymknął oczy i wystawił twarz w kierunku nieba.
Zapadła nieprzyjemna cisza, a Nikodem nie wiedząc co ze sobą zrobić, również usiadł na trawie. Przez kilka długich minut nie było słychać nic prócz dogasającej pieśni ptaków i sporadycznego pohukiwania sowy. Wiatr szeleścił liśćmi nucąc usypiającą balladę. Mrok w lesie przychodził szybciej.
Nikodem podwinął nogi pod siebie i oplótł je ramionami. Promienie słoneczne delikatnie muskały jego skórę. On, w przeciwieństwie do Eryka, wolał siedzieć w słońcu.
Na horyzoncie majaczyła wielka kula księżyca. Nikodem przyglądał się mu ciekawie. Mimo, że planetą rządzącą jego zodiakiem był Jowisz, nigdy nie czuł się zbytnio związany z tym gazowym olbrzymem. Owszem, Jowisz jako planeta był piękny, ale to Księżyc zawsze wydawał mu się fascynujący.
Pozycja tego satelity na niebie podczas jego narodzin umiejscowiła go w jego ósmym domu astrologicznym. Ósmy dom astrologiczny był dawniej nazywany Bramą Piekieł. Był domem śmierci. Odpowiada za ekstremalne przeżycia duchowe. Osoba, która ma silny ósmy dom astrologiczny stale analizuje siebie i innych. Ma wysoką wrażliwość i interesuje się tym co niedostępne i tajemnicze.
W sumie się zgadzało. W większości.
- Mamy dzisiaj Pełnie Księżyca Grzmotów – mruknął Eryk uchylając powiekę i zerkając na Nikodema.
- Hm? – mruknął wytracony z zadumy chłopak.
- Księżyc Grzmotów lub Burzowy Księżyc. Tak się nazywa pełnie w lipcu.
Spojrzenie Nikodema zbystrzało i pojawiły się w nim iskierki zainteresowania.
- Każda pełnia w roku jakoś się nazywa? – zapytał odwracając się bardziej w stronę Eryka. Ten uniósł jedna brew, zaskoczony że wywołał takie zainteresowanie.
Kilka dni temu Nikodem nie chciał nawet słuchać o magii, planetach, astrologii, zielarstwie czy wróżbiarstwie. Nic, co związanego z magią czy paranormalnością, nie wywoływało w nim zainteresowania, ba! to wszystko go odpychało. Eryk doskonale pamiętał jak się śmiesznie denerwował kiedy ktoś nazywał go Wiedźmakiem.
Chociaż...
- Jesteś Wiedźmakiem i nie wiesz? – zakpił obserwując reakcję chłopaka.
Nikodem zmrużył groźnie oczy i łypnął na niego nieprzyjemnym spojrzeniem.
CZYTASZ
Czarodziej z Krakowa
ParanormalNikodem kończy pierwszy rok szkoły średniej. Wraz z rozpoczynającymi się wakacjami jego brat nagle znika bez śladu. A co gorsza tylko Nikodem pamięta o jego istnieniu! Chłopak za wszelką cenę chce znaleźć Michała, jednak jedyne co odnajduje to nowe...