Rozdział 17 - Wyjaśnij!

43 3 8
                                    


Ośmioletni Michał uwielbiał chodzić na religię. Już w przedszkolu zawsze z utęsknieniem wyczekiwał księdza Rafała. Kiedy religia stała się przedmiotem szkolnym, nie mógł wysiedzieć na wcześniejszej lekcji z powodu ekscytacji.

Michał nie miał zielonego pojęcia dlaczego z jego klasy tylko niektórzy chodzą na religię. Większość była wypisana, bo ich rodzice nie chcieli żeby dzieci uczęszczały na tą właśnie lekcje.

Michał kompletnie tego nie rozumiał. Ksiądz Rafał był świetnym człowiekiem. Był wysoki jak jego tata i miał taki ciepły uśmiech. No i miał włosy, w przeciwieństwie do Dariusza.

Mówił tak łagodnie i często dawał im do zrobienia kolorowanki albo opowiadał ciekawe historię które wyczytał w... jak on to mówił? Biblia? Raz nawet im ją pokazał. Była strasznie gruba i Michał był wdzięczny, że im opowiada te historię zamiast kazać ją czytać.

Bo przecież większość osób z jego klasy czytała tak jakby prawie nie czytała. Michał był pod tym względem z siebie bardzo dumny, ponieważ udawało mu się już czytać prawie bez składania literek. Był w drugiej klasie i czytał płynnie.

Na lekcje religii musiał czekać jeszcze przez całą dziesięciominutową przerwę, podczas której odwiedził Nikosia w przedszkolu i dał mu swoją czekoladkę. Pamiętał jak bardzo je lubił, a mama dała każdemu po jednej.

Ksiądz Rafał wszedł do klasy po kilku minutach od dzwonka na lekcje. Dzisiejszym tematem była chrystianizacja Słowian.

Michał z ekscytacją wyczekiwał tego co powie im ksiądz tym razem. Wręcz krzesło go parzyło i czuł, że nie może wysiedzieć.

- Witajcie kochani – przywitał się, uśmiechając promiennie, ksiądz. Wodził wzrokiem po jedenastu uczniach, którzy byli zapisani na religię – Najpierw się pomodlimy – zakomunikował i dał gestem znać żeby dzieci wstały. Odwrócił się też do krzyża wiszącego nad tablicą zaraz obok godła Polski.

- Ojcze Nasz... - zaczęły dzieci równocześnie, recytując całą modlitwę. Michał złożył ręce przed sobą i z lekkim uśmiechem na ustach modlił się do Bozi.

-...Przyjdź Królestwo Twoje, bądź Wola Twoja – mówił Michaś razem z innymi dziećmi jednak w pewnym momencie pisnął przestraszony kiedy okno z impetem się otwarło i trzasnęło o ścianę obok. Po podłodze posypały się odłamki szyby, która została wybita.

Przez dziurę w oknie wleciało zimne powietrze mimo, że był maj. Nagle Michała przeszedł dziwny dreszcz i rozejrzał się zdezorientowany. O nie, to znowu on? Akurat na religii!

- Spokojnie, spokojnie – ksiądz Rafał starał się uspokoić przestraszoną klasę. Widział jak Karol ściskał dłoń plączącej z przerażenia Emilki. – To tylko przeciąg, nie ma się czego bać. Zaraz poprosimy pana woźnego żeby to naprawił.

Mężczyzna podszedł do okna i uderzył w niego lodowaty podmuch powietrza. Słońce wydawało się schować za chmurami, w klasie zrobiło się jakby ciemniej.

- Proszę księdza... - zawołał go Michał. Wyglądał na zakłopotanego, ponieważ dłonie splótł przed sobą i wykręcał palce.

- Co się stało? – zapytał go łagodnie Rafał, oddalając się od okna. W pewnym momencie jakieś dziecko pociągnęło nosem i przytuliło się do osoby z którą siedziało w ławce.

- Nie powinien ksiądz tam iść teraz – powiedział mu z powagą – Zrobi księdzu krzywdę.

- Nie bój się, będę uważać na szkło – powiedział rozczulonym głosem mężczyzna i wyprostował się – Nic teraz z tym nie zrobimy. Musimy się uspokoić i zgłosić to do pana woźnego. – zakomunikował. –Pan Bóg nas ochroni, nie musicie się niczego bać – powiedział łagodnie ocierając załzawione policzki jednemu z dzieci. – Zaraz pójdę to zgłosić.

Czarodziej z KrakowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz