McCormick owinął się szczelnie brązowym kocem i oparł o róg przyczepy samochodu. Wiatr i zimne powietrze nie polepszało jego stanu, bowiem wręcz zamarzał i ledwo co powstrzymywał się od uderzania zębami o siebie z zimna. Mimo, że był początek lata to czerwcowe noce jeszcze bywały chłodne, a zwłaszcza dzisiejsza. Ubrany w jeansowe czarne szorty, brudne kiedyś białe trampki i luźną szarą koszulkę Kenny kulił się samotnie na tyłach przyczepy.
On i jego przyjaciele dzisiejszego dnia wybrali się na krótką wycieczkę nad morze, jednak nie spędzili na plaży nawet zbyt wiele czasu. Woda była wręcz lodowata, przez co wszyscy wyszli z morza po zaledwie kilku minutach, poza tym przyjechali zdecydowanie za późno i słońce zaczynało zachodzić. Obiecali sobie, że wrócą tutaj jutrzejszego dnia o wiele lepszych siłach i chęciach, jednak Kenny nie chciał nawet o tym myśleć, sama droga nad morze zajęła im dobre kilka godzin, a teraz jeszcze powrót kiedy już było grubo po pierwszej w nocy. McCormick na tą chwilę musiał sobie znaleźć zajęcie, by nie przejmować się mrozem...
Kenny rozejrzał się po przyjaciołach siedzących każdy w osobnych częściach przyczepy. Token prowadził, a na siedzeniu obok siebie zabrał ze sobą swoją dziewczynę Nichole, odpadało więc, by McCormick się wpierniczył za nią na ciepłe siedzenie. Craig i Clyde padli jako pierwsi i obecnie spali oparci jeden o drugiego najdalej od wyjścia z przyczepy. Owinięci byli luźnymi bluzami, które ze sobą wzięli, Kenny teraz żałował, że wcześniej się z nich śmiał z powodu tego, że w tak ładną pogodę biorą ze sobą coś grubego. Kyle i Stan tak samo byli przytuleni do siebie, tylko, że jako pierwsi dorwali się do czerwonego koca i okryli się nim oboje bardzo szczelnie. Kenny miał wątpliwości, czy pytanie się ich o poproszenie do okrycia przynajmniej nagich ud to byłby dobry pomysł. Koniec końców zdecydował nie budzić i jednego i drugiego, widać było, że również są wymęczeni po całym dniu. Cartman z ogromnym niezadowoleniem został z niczym innym jak stertą ręczników i musiał sobie z nich utworzyć bunkier pod który niechętnie wpuścił nalegającego Butters'a, który teraz oparł się o jego ramię plecami i jakoś udało mu się zasnąć.
Kenny więc został z niczym.
A raczej z nikim.
Chociaż z tym 'nikim' można było się kłócić, bo kątem oka dostrzegł w przeciwnym do jego punktu siedzenia kącie Tweek'a. Pocierał swoje ramiona pod grubym granatowym kocem, nawet jak na ciepło i grubość materiału nadal musiało mu być zimno. Kenny w jednej chwili pomyślał o tym, żeby Tweek'a zawołać do siebie, zawsze mogą się do siebie przytulić, czy nawet oprzeć. To nawet w najmniejszym stopniu mogłoby pomóc w dostarczeniu ciepła.
- Hej, Tweek...!- zawołał pół szeptem, tak, by nie obudzić pozostałych.
Blondyn trzęsący się z zimna zwrócił głowę w kierunku Kenny'ego i zastygł na moment. McCormick głową pokazał na pełno miejsca obok niego i uśmiechnął się zachęcająco. Tweak ochoczo wstał ze swojego po drodze uważając, by się nie wywrócić, ze względu na to, że jechali ruchliwą ulicą, a nogi mu drżały. Niższy blondyn bez słowa usiadł obok Kenny'ego i wtulił w jego ramię.
- Dzięki Kenny...- wyszeptał.- M-Myślałem, że tam zejdę...- zaśmiał się cicho.
- Drobiazg, sam potrzebowałem kogoś obok siebie.- objął drugiego chłopca ramieniem, uważając, by koce nie zsunęły się z ich ciał.
- N-Nie sądziłem, że będzie aż tak zimno... R-Rano było tak gorąco, że myślałem, by iść dzisiaj bez k-koszulki...- zażartował.- A t-teraz... Mógłbym przysiąc, że temperatura j-jest minusowa...- instynktownie potarł swoje ramiona Tweek.
- Minusowa raczej nie jest...- zauważył niebieskooki.
- Niby n-nie, ale i tak zamarzam...Tweek i Kenny zostali w takiej pozycji jeszcze na długo, jednak po kilkunastu minutach niższy chłopiec nie przestawał trząść się z zimna. Starszy to zauważył, na co zmartwił się odrobinę.
- Nadal ci zimno Tweek?
- Tak...- wzdrygnął się na dreszcze blondyn.- Myślałem, że jak się przytulę do ciebie to będzie l-lepiej... Ugh!- kolejny tik nerwowy zapanował nad ciałem siedemnastolatka powodując, że lekko podskoczył na swoim miejscu.
Kenny zmarszczył delikatnie brwi na fakt, że mróz nie ustępował i nie chciał opuścić niższego chłopca. Co prawda sam McCormick także powstrzymywał się od trzęsienia się z zimna, jednak grał tego twardego i nie chciał okazywać słabości. Ale też desperacko pragnął się ogrzać, musiał coś wymyślić... Kenny złapał więc Tweek'a za biodra i płynnym ruchem usadził go między swoimi nogami. Przez chwilę przeszły go dreszcze, ze względu na wiatr, który wiał w jego odsłoniętą na moment skórę, ale czując ciepłe ciało niższego blondyna uspokoił się. Przyciągnął Tweek'a do siebie tak, by znalazł on wygodne miejsce przy jego szyi i opatulił go szczelniej granatowym kocem. Nogi brązowookiego skuliły się przy lewym boku ciała Kenny'ego uciekając przed zimnem, a dłonie należące do młodszego chłopaka spoczęły na szarej koszuli przy okolicy serca.
- Teraz lepiej...?- zapytał Kenny pocierając plecy Tweek'a schowane pod luźną koszulką.
- Jest cieplej...- przysunął się bliżej drugiego.- O wiele cieplej...
- Miałem taką nadzieję...- uśmiechnął się McCormick pod nosem.Dwóch nastolatków siedzących w kącie przyczepy tuliło się do siebie w ten właśnie sposób. Trwało to bardzo długo, oboje pewnie nie umieliby zliczyć każdej minuty w której tyle czasu spędzili ze sobą. Kenny cały czas pocierał gładkie plecy Tweek'a pod koszulką, podczas, gdy drugi spokojnie oddychał w zagłębieniu szyi niebieskookiego. Wysyłało to jakieś sygnały ciepła, jednak nadal nie za wielkie i satysfakcjonujące. Po krótkiej chwili Tweek spojrzał w górę prosto na McCormick'a.
- Kenny... Nie jest ci za zimno?
- Nie narzekam.- uśmiechnął się słabo, choć w głębi siebie pragnął kominka i ciepłego napoju.- A dlaczego pytasz?
- T-Twoja szyja jest cała odsłonięta...- zauważył niższy wskazując na nią.
- Tylko trochę, nie zadręczaj się tym szczegółem...- machnął dłonią od niechcenia Kenny.
- Wiesz...- Tweek przysunął się bliżej wspomnianej części ciała drugiego chłopca.- Zastanawiam się, czy...Młodszy blondyn nie dokończył tego zdania, ze względu na to, że jego usta znalazły o wiele lepsze zajęcie niż wypowiadanie wyrazów. Tweek złożył jeden, jeden mały pocałunek na szyi niebieskookiego chłopca, na co drugiego natychmiast przeszły dreszcze i fale przyjemności.
- Tweek...?
- Podobno takie rzeczy jak pocałunki rozgrzewają...- Tweak kontynuował składanie ich w ofierze na szyi Kenny'ego.- Nie przeszkadza ci to?
- N-Nie...- chłopak nie wiadomo czemu poczuł nieznany mu wcześniej gorąc na policzkach.- P-Po prostu to trochę łaskocze...
- Na początku zawsze tak jest.- odpowiedział wracając do poprzedniej czynności.- Zaraz powinno ci przejść...Kenny nie miał odwagi nawet zapytać się skąd takie rzeczy Tweek wie. Choć w sumie to nie obchodziło go to za bardzo, ze względu na to, że zamiast koncentrować się na wiedzy niższego chłopca wolał o wiele bardziej zachwycać się tym co aktualnie robił. Usta Tweek'a były fenomenalne, Kenny śmiał twierdzić, że wręcz idealnie kontrastowało to z jego skórą na szyi. W pewnym momencie nawet przechylił ją w bok, by brązowooki miał większe pole do popisu i manewrowania. Tweek nawet się nie zdziwił na ten ruch ze strony Kenny'ego, tak jak twierdził McCormick; zachwyci i zachwycił go dalszym całowaniem jego szyi jeszcze bardziej. Od Tweek'a dało się wyczuć odurzający zapach kawy i słodkości, ale na Kenny'ego działało to wręcz jak jakaś hipnoza. Jakby przez ten cały czas, gdy czuł jego usta na swojej skórze zapadł w błogi trans, czy nieskończony sen.
- Matko, wasza dwójka jest taka... pedalska.
Tweek natychmiastowo zaprzestał składania szlaków na szczęce i szyi Kenny'ego, a sam McCormick wychylił się na wredny głos.
- Stul pysk Cartman.- Tweak warkął marszcząc brwi.
- Kuźwa, nie mogliście się powstrzymać zanim wrócimy do domu? U Token'a macie sporo wolnej przestrzeni w sypialni idioci.
- Zajmij się Butters'em grubasie...- syknął Kenny.
Eric tylko pokazał przyjacielowi środkowego palca i obrócił się od niego, by na Kenny'ego nie patrzeć.- Przepraszam, że widział nas w takiej... sytuacji.- wyszeptał cicho speszony McCormick.
- To nic.- stwierdził Tweek po chwili zwracając uwagę na Kenny'ego.- Poza tym chyba całowanie pomogło.- dotknął delikatnie jego policzka.- Jesteś cały rozpalony.- uśmiechnął się.
Kenny momentalnie zawstydził się bardziej niż przed kilkoma minutami, toteż połową koca chciał zasłonić swoją twarz, jednak tym samym przyciągnął tylko Tweek'a do siebie. Niższy śmiejąc się cicho owinął swoje chude dłonie wokół jego torsu i ponownie wtulił się w klatkę piersiową wyższego.
- Jeśli będzie ci zimno to daj mi znać...- mruknął do Kenny'ego sennie.- Postaram się pomóc.
- Oh, dzięki...- wymamrotał McCormick zastygając w tej pozycji.
Kenny jednak długo nie usiedział bez ruchu i ciszy, po zaledwie minucie schylił się do ucha blondyna i wyszeptał:
- Tweek...
- Hm?
- Znów mi zimno...
CZYTASZ
South Park One Shot's II 『✓』
Fanficprawdopodobieństwo występowania żartów w stylu Cartman'a, wulgaryzmów a szczególnie shipów mało znanych bardzo duże niszczenie charakteru postaci zdarza się występować zamówienia przyjmuję 『• postaci należą do Trey'a Parker'a & Matt'a Stone'a •』