Sam dokładnie nie pamiętam jak to się stało. Rozmawiałem z Kyle'm przy szafkach, a kątem oka widziałem kłócących się Cartman'a i Butters'a kilkanaście metrów od nas. Po skakaniu sobie do gardeł przerodziło się to w ostrzejszą formę wymiany zdań między tamtą dwójką, po czym padły naprawdę głębokie i tęgie wyzwiska skierowane w obie strony również od każdego z nich.
To nie był pierwszy taki przypadek, gdzie tamci dwaj się o coś sprzeczali. Im Cartman stawał się starszy tym bardziej chore i głupsze miał pomysły i plany, jak uprzykrzyć Butters'owi życie w szkole. Blondyn chyba pierwszy raz od kilku lat się mu postawił, ale jak widać było nie szło mu w tym najlepiej. Zaczął ostro, wręcz obsypując niemiłymi określeniami grubasa. Chyba pierwszy raz w życiu był tak bardzo zdenerwowany. Jednak to trwało około minutę, bo potem Cartman rozpoczął swoją turę zgaszając chłopaka równo przy okazji upokarzając rozmaitymi wulgarnymi epitetami jak tylko najbardziej mógł.
Butters i jego zmarszczone brwi skierowały się za moment ku górze, warga nie mogąc wydusić żadnego dźwięku zaczęła drżeć i emitować szloch, a oczy starały się odpędzić łzy mrugając zdecydowanie za szybko. Nawet po tym, gdy wypowiedział formę przeprosin zapętlając ją w kółko z cienkim głosem Cartman nie przerywał i z pasją oraz sukowatością kontynuował swój monolog, a słowa takie jak 'kurwa' stosował jako przecinek co drugie słowo. I chyba w tym momencie coś we mnie pękło...
Nie zorientowałem się nawet kiedy spod szafek znalazłem się na środku korytarza okładając bruneta pięściami gdzie tylko mogłem. Dotarło to do mnie wtedy, gdy zostałem gwałtownie szarpnięty w tył za kołnierz kurtki i odciągnięty na nie zagrażającą życia Cartman'a odległość, a do ucha krzyknięto mi, że zostaje po lekcjach. W tamtej chwili nawet nie pofatygowałem się, by przejąć się czymś takim jak kara, bo w głowie zadawałem sobie o wiele ważniejsze dla mnie pytania... Między innymi takie, dlaczego rzuciłem się na dwa razy większego przeciwnika ode mnie? Ale również było takie, które intrygowało i zamęczało mnie bardziej.
Dlaczego tak bardzo przejąłem się widokiem płaczącego blondyna...?
[...]
Krocząc korytarzem na wspomnianą karę miałem chwilę czasu by wszystko w głowie poukładać i przemyśleć. Położyłem kciuk i palec wskazujący na brodzie i zastanowiłem się głęboko nad krążącym w moim umyśle pytaniem. A pytanie było proste: dlaczego ruszył mnie widok szlochającego Butters'a? Odpowiedź była jednak trudniejsza, bo nie umiałem na nią nic powiedzieć nic stu procentowo pewnie. Wiadomo, że nie zrobiłem tego dla rozgłosu, dla faktu, że Cartman nie powinien dokuczać innym, ani dlatego, że Cartman to idiota i zasługuje na takie samo traktowanie. Chodź z tym ostatnim można się kłócić.
Dobra, myśl Stan, dlaczego tak bardzo nie chcesz już więcej widzieć, że ktoś taki jak Butters płacze... Ma to związek z tym, że nienawidzę ludzkich łez, takiego typu słabości, zakochałem się w nim, czy...? Pf, nie, to niemożliwe... A może...? Nie to, że wykluczam tę ostatnią opcję totalnie, po prostu... Ugh, kurwa, dlaczego mam tak kiepską orientację w takich sprawach...?!
— Hej Stan.
Słysząc charakterystyczny głos podniosłem czerwoną twarz znad podłogi i spojrzałem w stronę znajomej mi osoby.
— Ładna bójka na środku korytarza.— Craig stał oparty o ścianę z małym uśmiechem.
— Ty też zostajesz po lekcjach?— podszedłem do chłopaka.— Co tym razem?
— Uwzięli się na mnie.— westchnął ciężko prostując się.
Uniosłem brew i skrzyżowałem ręce na piersi patrząc na niego z politowaniem.
— Poważnie?
— Dobra... Pokazałem środkowego palca do jakiegoś dzieciaka i stwierdzili, że to wystarczający powód, bym został po lekcjach.— mruknął wchodząc do stołówki.— Mówiłem, uwzięli się na mnie.
— Może i masz rację...
CZYTASZ
South Park One Shot's II 『✓』
Fanfictionprawdopodobieństwo występowania żartów w stylu Cartman'a, wulgaryzmów a szczególnie shipów mało znanych bardzo duże niszczenie charakteru postaci zdarza się występować zamówienia przyjmuję 『• postaci należą do Trey'a Parker'a & Matt'a Stone'a •』