— Kyle... Ta matematyka to chujnia...
— Przeczytaj treść ponownie, nie będę w kółko robił wszystkiego za ciebie...— prychnąłem obracając wzrok i kierując go za okno.
— Ale Kyle...— wyjęczał Cartman.— Na co mi logarytmy w życiu skoro ty umiesz je zrobić i obliczać...
Mruknąłem pod nosem ignorując bruneta, który położył brodę na moim ramieniu z uśmiechem. Chłopak zawsze tak robił, gdy nie umiał wydusić słów 'proszę, zrób za mnie zadanie Kahl'.
— Nie.— strzepnąłem go z siebie nawet na niego nie spoglądając.
— Ale Kyle...
— Nie.— oznajmiłem twardo nie chcąc dać mu satysfakcji.
— Ah tak?! Pierdol się! Sam to zrobię!— warknął zdenerwowany wracając wzrokiem do zadań.Powstrzymałem uśmiech ledwo co, bo widok Cartman'a męczącym się z przykładami zadań z matematyki to wyborna zabawa. Ogólnie, widok Cartman'a to całkiem interesujący obraz. W ostatnich tygodniach wychwyciłem te drobne elementy, które czyniły chłopaka ciekawym obiektem do obserwowania.
Na początku, gdy głęboko się zastanawiał zaczął stukać długopisem o blat stołu, lecz, gdy w ciągu minuty nie mógł zrozumieć polecenia, lub nie wymyślił nic co zrobić z danymi opierał się o krzesło i powoli miętolił ustami końcówkę długopisu. Marszczył przy tym brwi ściągając je lekko w dół, a niebieskie oczy zwężały się na zeszycie zabijając go wzrokiem. Od czasu do czasu przeczesywał pod palcami włosy uwolnione od czapki, tylko po to, by za kilka sekund z powrotem opadły na prawą stronę czoła zasłaniając jedną brew. Gdy przez więcej niż 5 minut nie zrobił nic, by być bliżej do rozwiązania zadania odstawiał długopis na bok i wyginał usta w grymasie przygryzając wewnętrzny policzek, bądź wtapiał kilka zębów w swoją idealną wargę.
Cudowny widok...
— Na co się kurwa gapisz?— chłopak fuknął na mnie widząc, że zwracam na niego całkiem sporą uwagę.
— Jesteś uroczy.— stwierdziłem uśmiechając się niewinnie.
— Co?
— Spójrz na siebie.— pochyliłem się w jego stronę chwytając twarz bruneta w obie dłonie.— Twoim oczom się nie można oprzeć, masz cudowny uśmiech, pulchne policzki...— zacisnąłem nieco mocniej ręce po bokach jego twarzy.— To takie urocze...
Krótko opisując Cartman'a nie przestawałem się uśmiechać, a zwłaszcza wtedy, gdy zobaczyłem, że powoli jego twarz wykrzywia się w zakłopotaniu, zażenowaniu i wstydzie w jednym.
— Zamknij się...!— obrócił ode mnie wzrok ledwo co wyraźnie wymawiając słowa ze względu na ścisk na policzkach.Cicho się zaśmiałem składając po chwili mały całus na ustach Cartman'a, który spiął się i zawstydził od tego jeszcze bardziej niż od rzeczy, które wypowiedziałem. Puściłem jego twarz ostrożnie i wyprostowałem się na swoim krześle. Sięgnąłem po zeszyt należący do Eric'a, który wykrzywił uśmiech w wyraźnym zadowoleniu i usadowił się wygodnie opierając łokcie na stole.
— No dobra, pokaż to zadanie...
CZYTASZ
South Park One Shot's II 『✓』
Fanfictionprawdopodobieństwo występowania żartów w stylu Cartman'a, wulgaryzmów a szczególnie shipów mało znanych bardzo duże niszczenie charakteru postaci zdarza się występować zamówienia przyjmuję 『• postaci należą do Trey'a Parker'a & Matt'a Stone'a •』