Rudowłosy nastolatek w spokoju śledził drobny tekst zawarty na stronach książki. Z co raz to większym zainteresowaniem przewracał kartki na następne, by dowiedzieć się co na niego czeka za rogiem. Chłopak czytał już większość popołudnia, ale nie dziwił się samemu sobie, że większość wolnego czasu poświęcał na tą czynność. Po pierwsze, Kyle miał cały tydzień luzu, ze względu na zbliżający się koniec roku szkolnego, a po drugie, książka była wciągająca aż za bardzo. Nie było więc to dla niego zaskoczeniem, że przewracał strony co kilka minut coraz szybciej i z większą ciekawością.
- Nudzę się...!- donośny głos obok Kyle'a zawył niemiłosiernie.No tak, Cartman...
Broflovski przez chwilę zapomniał, że brunet przebywa obok niego od dobrych dwóch godzin. I choć wiedział, że powinien się zająć tym chłopakiem odkąd z uśmiechem wparował do jego domu, a potem pokoju, tak nie miał zamiaru tego uczynić. Eric zawsze wpraszając się do swojego chłopaka umiał sobie znaleźć twórcze zajęcie, ale Kyle widział, że od kilku godzin Cartman nie wytrzymuje leżenia bezczynnie. Rudy zdawał sobie sprawę, że brunet wręcz żąda atencji i uwagi, ale, żeby aż tak?
- Porysuj sobie coś.- niewzruszony Kyle przewrócił stronę książki.
- Myślisz kurwa, że ile ja mam lat?- oburzył się Cartman.
- Zawsze uważałem, że jesteś pięć lat wstecz w rozwoju od całej naszej trójki, więc obliczając twój wiek na tą chwilę masz jakieś dwanaście lat.- wzruszył ramionami.
- Haha, bardzo śmieszne, wiesz?- fuknął pod nosem krzyżując ręce na piersi.
- Dzięki.- odparł Kyle wracając do lektury.Kolejne minuty mijały, jednak Eric ani myślał przestać przeszkadzać swojemu chłopakowi. Kiedy Broflovski nie reagował na skomlenia obok niego, ani nawet na szturchnięcia go w ramię, Eric wstał zdenerwowany z łóżka i zniknął poza zasięgiem oczu Kyle'a, który i tak skupiony był na tekście. Po minucie lub dwóch rudzielec po swojej lewej stronie poczuł wgniecenie na materiale pościeli ze względu na drugiego chłopca kładącego się obok niego. Piwnooki wiedział, że to nie będzie wróżyło nic dobrego dla niego samego.
- Kyle~ Kyle~ piskliwy i lekko zmieniony głos Eric'a rozbrzmiewał tuż za uchem Kyle'a.
Broflovski mrużąc oczy i odwracając je od tekstu spojrzał ukradkiem w lewo, gdy jego imię nadal było nawoływane przez drugiego chłopca.
- Poważnie?Eric w dłoni trzymał pluszowego królika, a raczej coś co przypominało w pewnym stopniu jego pacynkę. Cartman zasłonił swoje usta zabawką i trudząc się, by nie wybuchnąć śmiechem i udając głos maskotki nadal starał się zwrócić uwagę Kyle'a.
- Kyle, dlaczego nie zainteresujesz się swoich super przystojnym chłopakiem i nie poświęcisz mu trochę czasu?~ Eric zapytał udając dziewczęcy głos.
- Jesteś taki dziecinny.- przewrócił oczami pokazując, że teatrzyk Cartman'a nie robi na nim wrażenia.
- Ah Kyle, jesteś taki okrutny!~ zawołał aktorsko schowany za króliczkiem brunet.
- Wydoroślej grubasie.- Kyle wrócił na wcześniejszą stronę książki.
- Ktoś tu jest w złym humorze, co?~ Może Kyle nie dostaje wystarczająco miłości i trzeba mu dać buzi, żeby poczuł się lepiej?~ niebieskooki poruszył łapkami maskotki i ostrożnie zbliżył ją do rudzielca.Eric szybko przyłożył pyszczek zabawki do policzka niższego chłopca i udając dźwięk cmoknięcia pozorował, że daje mu buzi. W ekspresowym tempie razem z rzeczą wrócił na swoje miejsce i dziewczęco zachichotał nadal bawiąc się z Broflovski'm.
- Ah Kyle, jesteś cały czerwony, czyżbyś się zawstydził tym jednym buziakiem?~
- Nie jestem czerwony.- szybko zaprzeczył piwnooki odruchowo dotykając wierzchem dłoni swojego czoła. Nie miał nawet ciepłej skóry, na rumieniec więc nie było szans.
- Aby na pewno?~ Cartman nadal się z nim droczył.- Może chcesz jeszcze jedno buzi, hmm?~
- Przestań.- brwi Kyle'a zmarszczyły się.
- Skoro tak bardzo nalegasz~ Muah!~ Cartman ponownie udał, że daje chłopakowi całus za pomocą zabawki.- I jeszcze jeden!~Eric powstrzymując się od śmiechu dalej składał drobne muśnięcia na twarzy Kyle'a poprzez pluszowego zajączka. Najbardziej go bawiło to, że rudy z każdym kolejnym "pocałunkiem" zmieniał wyraz twarzy, również bardziej przybierając kolor rubinu.
- Ah Kyle, ale dobrze się całujesz...!~ Cartman zaskomlał dziewczęco, gdy teatralnie udawał, że pluszakiem całuje Broflovski'ego w usta.
- Cholera, przestań!- niższy chłopak odtrącił zabawkę na bok i popatrzył gniewnie na swojego chłopaka.
- O rany Kyle, czyżbyś miał gorączkę?~ Jesteś strasznie czerwony!~ brunet grając skruszonego zasłonił swoje usta maskotką.
- Nie jestem!- krzyknął.- Przestań tak mówić!
- Kuźwa, zawsze musisz psuć nawet najlepszą zabawę?- Eric mruknął odkładając zająca na bok.
- W-Wcale nie psuję.- prychnął.- Po prostu mnie wkurza twoje zachowanie...
- O ile mam pojęcie to zawsze cię wkurza moje zachowanie.Rudzielcowi się to nie spodobało. Brzmiało to wręcz oskarżycielsko, przynajmniej takie miał wrażenie.
- N-Nie zawsze...- Kyle pogładził swoje loki dłonią.
- Przyznaj się, po prostu cię wkurza, że cię zawstydzam od takich rzeczy.- Cartman uśmiechnął się złośliwie.
Broflovski skrzyżował dłonie na klatce piersiowej i obrócił wzrok na ścianę.
- Czasami.- przyznał tak cicho, by brunet tego nie usłyszał.
- Więc...- niebieskooki ponownie sięgnął po maskotkę zajączka i skierował ją naprzeciwko twarzy Kyle'a.- Czy Eric Cartman może dostać buziaka od Kyle'a Broflovski'ego za bycie najlepszym chłopakiem na świecie?~ zapytał dziewczęco wyższy nie ukrywając uśmiechu.
Rudzielec nie mógł na nic poradzić, za kilka sekund parskął cichym chichotem, po czym spojrzał na osobę siedzącą tuż przed nim.
- Tak, ma to szczęście.Kyle bez słowa przyciągnął Cartman'a do siebie i złożył na jego wargach mały pocałunek w duchu ciesząc się, że Eric żadnej pluszowej maskotki nie wepchnął między nich.
CZYTASZ
South Park One Shot's II 『✓』
Fanficprawdopodobieństwo występowania żartów w stylu Cartman'a, wulgaryzmów a szczególnie shipów mało znanych bardzo duże niszczenie charakteru postaci zdarza się występować zamówienia przyjmuję 『• postaci należą do Trey'a Parker'a & Matt'a Stone'a •』