" Pieczona kaczka"

1.9K 312 62
                                    

Moje oburzenie dzisiejszą wystawą nie mija nawet w momencie, w którym Michael wprowadza mnie do swojego mieszkania. Znajduje się ono zaledwie dwie przecznice od galerii sztuki, czyli czarnowłosy mieszka w ścisłym centrum miasta. Wolałabym wrócić już do swojego zacisza, gdzie nocą jedynie budzi mnie sąsiadka striptizerka, która codziennie przyprowadza do siebie dzianego klienta.

Ech, a ja się kiedyś zastanawiałam skąd ona ma pieniądze na nowiutkie audi. Wystarczy ocierać się o zimną rurę w skąpej bieliźnie, a luksus życia momentalnie się poprawia.

- Mam nadzieję, że wybaczysz mi bałagan. - uśmiecha się słodko, więc przytakuję. Rozglądam się po pokoju dziennym, w którym nie znalazłabym ani grama kurzu. W granitowej podłodze dostrzegam swoje odbicie, więc rzecz jasna to mieszkanie jest rzeczywiście zasyfione. - Przygotowałem dla nas pieczoną kaczkę w winie. Rozgość się. Nakryję do stołu. - znika w kuchni, pozostawiając mnie w salonie. Podchodzę do elektrycznego kominka, nad którym wiszą zdjęcia. Każda z nich przedstawia Michaela. Kilka z nich to selfie z wypraw górskich, a jeszcze inne to fotografie rodzinne. Na większości z nich w samym centrum znajduje się Ally Rivera, matka ciemnowłosego. Następnie podchodzę do okna, gdzie na parapecie znajdują się kolejne ramki ze zdjęciami. Moją uwagę przykuwa jedna z nich. Przedstawia kobietę, która nie jest podobna ani do Michaela ani do jego matki, więc nie sądzę, aby to była jego siostra.

Kim jesteś śliczna dziewczyno?

Dotykam ramki, lecz z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk przychodzącego esemesa. Sięgam po swoją komórkę, a kiedy łączę kropki i dociera do mnie, że numer nieznany należy do pana jubilera, mam ochotę walnąć moją siostrę w jej rudy łeb.

Numer nieznany: Słyszałem, że Rivera porwał cię na randkę :P Nudzisz się? Chętnie do was dołączę :) Gdybyś się zastanawiała skąd mam twój numer, zapytaj siostry :P

Eliana: Skąd przypuszczenie, że się nudzę?

Colton: Bo poszłaś na randkę nie z tym facetem, co trzeba :P

Eliana: Racja :) Powinnam wybrać się na piwo z Paulem :P

Colton: On przynajmniej wie, kiedy kobieta się dobrze bawi, a kiedy tylko udaje, że się dobrze bawi :)

Eliana: Coś sugerujesz?

Colton: Gdybyś się nie nudziła, nie odpisywałabyś mi na wiadomości :P Więc jak? Nudzisz się? Przyznaj się Coltusiowi :* Zapewniam, że znajdę dla ciebie rozrywkę :D

Eliana: Moją jedyną rozrywką dziś wieczorem będzie kaczka w winie ;d Kwa kwa :(

Colton: Wyzwanie przyjęte, kwaczuszko :*

Eliana: Co znowu? :o Jakie wyzwanie?

Wiadomość zwrotna nie przychodzi. Poza tym Michael wraca do salonu, więc odkładam komórkę z powrotem do torebki. Co O'Sullivan wykombinował? Mam teraz jeść kolację z Michaelem, posiadając wiedzę, że jego konkurent chce wykonać jakiś szatański plan?

Znowu dałaś się złapać Coltonowi w jego sieć, kretynko...

- Nakryto do stołu. - ciemnowłosy prowadzi mnie do części jadalnej, której znajduje się jedynie stół. Nic poza tym. Pomieszczenie jest bardzo minimalistyczne. Wieje od niego chłodem. Jedynym ciepłym elementem w tym wnętrzu jest kaczka, z której unosi się para oraz znakomity zapach.

- Często gotujesz?

- Nie. - odpowiada. - Raczej w ogóle. Częściej jadam w Glamour Glow.

- Więc dlaczego dziś postanowiłeś stanąć przed garami?

- Zamówiłem nasz posiłek.

- Och? No dobra. - kwituję zawiedziona. Michael odsuwa mi krzesło, a kiedy usadawiam się na nim, sam zajmuje miejsce po drugiej stronie ośmioosobowego stołu. Przeszywa mnie skrępowanie. Powinnam sobie nałożyć kaczkę, czy poczekać, aż Michael sam to zaproponuje? Będę niekulturalna jeśli jednak sama się poczęstuję? O matko, dlaczego to musi być takie skomplikowane? Mogliśmy iść na taniego food-trucka na kiełbaskę curry za trzy dolce.

- Podobno miałeś dla mnie jakąś niespodziankę. - wypowiadam niepewnie, tęsknie spoglądać na kaczkę, która nawołuje mnie do tego, aby wbić w nią swój widelec.

- Wziąłem wolne! - ekscytuje się.

- Ooo. Fajnie. Cieszę się, że odpoczniesz.

Co ma piernik do wiatraka, do cholery?

- Też jestem z tego powodu szczęśliwy. Nie brałem wolnego od trzech lat. To miła odmiana.

- Na pewno. - kwituję uśmiechem. - Możemy już jeść?

- Chyba mnie nie rozumiesz. Zabieram ciebie i Arię na wycieczkę.

Zaraz zaraz. Człowiek, który niemiłosiernie mnie irytuje, a jego innowacyjne randki nie przypadają mi do gustu proponuje wspólne jesienne wakacje? Wplątuje w to moją siostrę, która jest do niego negatywnie nastawiona i w dodatku nie zapytał się wcześniej, co o tym sądzę? Aria wciąż ma nogę w gipsie, więc ta wyprawa nie będzie dla niej komfortowa.

- Co? - pytam, jakbym była niedorozwiniętą kretynką.

- Jedziemy do Woodland. Wynająłem dla nas pokoje na pięć dni. - uśmiecha się do mnie promiennie, lecz nie potrafię odwzajemnić uśmiechu. Jestem oniemiała. Michael proponuje wyjazd na pięć dni na wieś?

- Nie wiem co powiedzieć...

- Wystarczy, „dziękuję".

- Um, dziękuję.

Choćbym chciała, nie potrafię sobie wyobrazić wspólnej eskapady. Mój sceptycyzm góruje nad entuzjazmem.

Nie...Nie widzę tego.

Nagle telefon Michaela rozdzwania się na całego. Ciemnowłosy wzdycha przeciągle, a wyjmuje komórkę z kieszeni w swojej marynarce. Jego mina z zachwyconej diametralnie zmienia się w pełną złości.

- Czego chcesz, O'Sullivan? - rzuca do aparatu.

O cholera!

Co ten drań planuje?

- Odpieprz się od nas, sukinsynie! - zaciska szczękę ze złości. - Nie waż się nawet tak mówić! - dociera do mnie stłumiony śmiech Coltona, który najwyraźniej irytuje Michaela. - O'Sullivan! Jesteś pieprzonym dupkiem! Ona nie jest twoja! Jest moja, rozumiesz?

Mam nieodparte wrażenie, że rozmowa toczy się w moim kierunku. Wcale nie podoba mi się to, że Michael nazwał mnie swoją.

Wzdrygam się. Nie, wcale nie jestem jego własnością.

- Mam ci to udowodnić? - parska śmiechem. - Jest ze mną! Jemy kolację! - poprawka. Patrzymy na kolację. - Nie drażnij mnie! Jesteś pierdolonym manipulantem! Jeszcze jedno słowo, a zaszczycę cię swoją obecnością, aby udowodnić ci, że ona jest moja!

Telenowela.

Z Michaela wychodzi furiat, a Colton jest tym jedynie rozbawiony. Niestety jego słowa zlewają się w jedno, dlatego nie mam pojęcia, co tak naprawdę powoduje u adwokata napad złości.

- Pierdol się! - rozłącza się. Odrzuca komórkę z impetem na stół.

- Wszystko w porządku? - pytam niepewnie.

- Nie. - odpowiada zjadliwie, po czym wstaje od stołu. - Wstawaj! Jedziemy!

- Dokąd?

- Pokażę O'Sullivanowi do kogo należysz! 

_____
Hej misie 😍
Następny rozdział to kolejne starcie naszych panów 😊
Może być ciekawie 😍
Buziole 😍

NapiętnowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz