Obecnie.
Biuro Michaela Rivera.
Wgapiam się gniewnie w obraz, wiszący na ścianie. Ciężko mi określić, co przedstawia, ponieważ nowoczesna moda w zasadzie nie ukazuje niczego konkretnego. Jeśli posiada się nazwisko, można namalować maciupeńką kropkę na płótnie i sprzedać pracę za krocie. Co prawda malarz wciska kit, że obraz ten przedstawia żal jaki dusi w swoim sercu po utracie swojego ukochanego chomika, który przedwcześnie zdechł, wciągnięty przez rurę od odkurzacza. Ten świat powariował, dlatego żałuję że się w ogóle urodziłam. W dodatku w więziennej izbie z kratami w oknach.
- Od wczoraj milczysz. - stwierdza Aria, siedząca obok mnie. Zerka na mnie z ukosa, próbując zapewne odczytać coś z mojej twarzy.
- Nie mam za wiele do powiedzenia. - stwierdzam.
- Widziałaś się z O'Sullivanem! - oburza się. - Nie wierzę ci, że nie wywarł na tobie żadnego wrażenia.
Ha ha ha!
Wywarł na mnie wrażenie. Duże. A raczej dużego dupka, który do tej pory zapewne liże rany z mojego powodu. W końcu odmówiłam jaśnie przystojnemu palantowi kilku seksualnych numerków, a to mogło trochę uszkodzić jego ego.
- Nie ma o czym gadać. - zbywam ją, lecz rudowłosa jest uparta. Wiem, że nie odniesie to żadnego skutku. Będzie drążyć temat, dopóki się nie złamię.
- Przystojny jest. - stwierdza z dziwnym uśmieszkiem.
- Co z tego? - unoszę brew i zerkam na jej zadowoloną twarzyczkę.
- Ha! - parska śmiechem. - Czyli przyznajesz, że wpadł ci w oko?
- Aria, na litość boską! - fukam. - Ten człowiek to palant. Co prawda w ładnym opakowaniu. Ale to wciąż palant, który nie ma za grosz wyczucia. Zaproponował mi układ opierający się na seksie w zamian za twój los.
Pomimo tego, jak bardzo boli mnie ta propozycja, żałuję że jej nie przyjęłam. W końcu zarzekałam się, że oddam duszę diabłu, aby uratować siostrę, a po prawdzie Colton O'Sullivan niewiele się różni od pana piekieł. Lecz gdy przyszło co do czego, oburzyłam się i odmówiłam.
Dlatego teraz siedzimy w holu biurowca, czekając aż przyjmie nas Michael Rivera - jeden z lepszych adwokatów w Salt Lake City. Podobno nie ma lepszego, więc pewnie dlatego tak drogo się ceni, aczkolwiek pieniądze nie grają tutaj roli. Nawet jeśli zostanę zmuszona by zadłużyć się w banku na kilka lat, zrobię to.
Mhm...Teraz tak mówisz, a potem będziesz uciekać, tak jak było w przypadku palanta ze sklepu jubilerskiego.
Cholera! Sumienie zaczyna mnie doganiać, a to najgorszy doradca, jaki stworzył wszechświat. Nie ma nic gorszego od galopujących myśli o tym, co zrobiło się źle.
- Mam nadzieję, że się nie zgodziłaś! - panikuje Aria, wgapiając się we mnie z lękiem.
- To prawda. - wzdycham. - Nie zgodziłam się.
A teraz gryzie mnie sumienie do diaska! Przecież to żadna filozofia, pójść z kimś kilkakrotnie do łóżka w zamian z pewne korzyści, aczkolwiek znam siebie i wiem, że w ten sposób czułabym, że się sprzedaję.
Powinnam była to zrobić, ponieważ Aria byłaby wolna. Teraz w oczach mojego sumienia jestem egoistką.
- Ulżyło mi. Naprawdę!O'Sullivan to dupek, więc to było do przewidzenia że będzie chciał cię wykorzystać. Zwłaszcza, że jesteś ładna, a ten typ gustuje w takich jak ty.
- A skąd ty to możesz wiedzieć?
- Internet to dobre źródło informacji, kochaniutka. - kręcę z rozbawieniem głową, ponieważ wizja mnie w objęciach O'Sullivana jest surrealistyczna, a nawet abstrakcyjna.
- Dzień dobry - naszą rozmowę przerywa mężczyzna przyodziany w dopasowany garnitur, który idealnie podkreśla jego atletyczną budowę ciała. Czarne włosy zaczesane do tyłu wraz z ubiorem prezentują się profesjonalnie.
Och, czyli to zapewne jest nasz adwokat.
Nie znam konkretnej przyczyny, ale w moich ustach zabrakło śliny. Głupie ślinianki!
- Dzień dobry. - wstaję z krzesła w tym samym momencie co siostra, po czym wyciągam rękę w stronę Michaela Rivera. - Jestem Eliana...
- Spencer - dopowiada za mnie z uśmiechem. - A to zapewne osoba, która pilnie potrzebuje mojej pomocy - wskazuje na Arię, która speszona wgapia się w swoje trampki.
- Zgadza się. - odpowiadam, zabierając swoją dłoń z uścisku adwokata.- Trochę nabroiła.
- Nie mów o mnie jak o dziecku. - mamrocze pod nosem rudowłosa.
- Cóż, zapraszam do środka - wskazuje na swoje biuro. - Zobaczę, co mogę dla was zrobić. - przepuszcza nas w drzwiach. Zajmujemy wolne krzesła przed masywnym biurkiem, a gdy tylko ciemnowłosy sadowi swój tyłek w swoim fotelu rozpoczyna rozmowę. - Przez telefon mówiła pani - zwraca się bezpośrednio do mnie. - że Aria wraz z koleżanką okradły Coltona O'Sullivana. - przytakuję. - Przyznam szczerze, że to było odważne. - uśmiecha się, ukazując jeden dołeczek w prawym policzku. - Lecz wygrać sprawę z tym człowiekiem może okazać się problematyczne.
- Czyli pójdę do więzienia? - pyta z przerażeniem Aria, co mnie zdumiewa. Jeszcze wczoraj zarzekała się, że ma gdzieś to, że pójdzie siedzieć. Dziś jednak ukazuje, że się boi, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Nikt o zdrowych zmysłach nie chce trafić do malutkiej celi z widokiem na spacerniak.
- Nie. - wypowiada pewnie Rivera. - A wiesz dlaczego?
- Nie?
- Bo to ja będę cię bronił.
Ho ho! Eliana, ten gość jest pewniejszy siebie niż ty! Przynajmniej już wiesz, że warto za jego usługi wziąć kredyt.
- Czyli możemy czuć się pewnie? - pytam spokojnie, żywiąc nadzieję że ten człowiek jest naszym wybawieniem.
-Tak. - kieruje swoje spojrzenie prosto na mnie. Odnoszę wrażenie, że zapomniał, iż w tym pomieszczeniu jest jeszcze moja siostra, która trzęsie się ze strachu przed tym, co nastąpi. A ciężko przewidzieć jak potoczą się sprawy, jeśli Colton O'Sullivan jest trudnym przeciwnikiem. - Z tego co już dowiedziałem się od ciebie - odchrząka. - Od pani...
- Wolę gdy ktoś zwraca się do mnie na „ty".
- Czyli dowiedziałem się od ciebie, że Aria była tylko osobą towarzyszącą. To Isabelle Hernandez zbiła szybę, zabrała biżuterię i z nią uciekła. Twoja siostra natomiast dała się złapać, więc po prawdzie odpowie za współudział. Ale nie odniosła z tego tytułu żadnych korzyści. Co więcej widać, że żałuje. - zerka na moment na Arię, lecz prędko ponownie skupia swoją uwagę na mnie. - Ale co nią kierowało? Miała jakiś motyw?
- Chciała abym wróciła.
- Skąd?
- Jestem żołnierzem, służącym w siłach specjalnych. Półtora roku spędziłam w Iraku na froncie. W tym okresie nie wróciłam ani razu do domu, więc Aria postanowiła mnie ściągnąć na siłę. - Michael Rivera wygląda jakby ta informacja przygniotła go jak słoń mrówkę. Skacze wzrokiem to na mnie to na Arię przez kilka chwil, milcząc. - W porządku? - pytam z lekkim rozbawieniem.
- Tak! Tak! Jak najbardziej.- otrząsa się. - Motyw Arii jest mocny. Patrząc na to, iż ty jesteś osobą, poświęcającą się dla kraju, sąd może wziąć to pod uwagę. Ba! Jestem przekonany, że ta informacja nam pomoże i twoja siostra nie trafi do więzienia.
- Liczę na to. - wyznaję.
- Wygramy to! - łapie ze mną kontakt wzrokowy, uśmiechając się pokrzepiająco. - O'Sullivan może nas pocałować w sam środek tyłka. - prycha, lecz prędko poważnieje. - Gdyby Aria została wezwana na przesłuchanie, poinformujcie mnie o tym od razu. Bez adwokata nie zeznawaj - kieruje swoje słowa do Arii. - Zrozumiano?
- Jak najbardziej.
- Rozeznam się na własną rękę w tej sprawie, by nic mnie nie zaskoczyło na sali rozpraw. Gwarantuję, że ze mną będziecie pić zwycięskiego szampana.
___
Hej misie 😍
Kto jest team Michael ?
Buziole 😍
CZYTASZ
Napiętnowana
RomanceWojna daje nam siłę. Więzienie nam ją odbiera. A los to przebiegła szumowina. Jak to jest urodzić się w więzieniu? Co czuje osoba, która najmłodsze lata swojego życia spędziła za kratami? Eliana Spencer doskonale zna to uczucie. Była niewinny d...