Nie ukrywam, że spotkanie O'Sullivana dzisiejszego popołudnia, wyprowadziło mnie z równowagi. Sądziłam, że jedynym miejscem, w którym będę zmuszona oglądać jego gębę, będzie sala sądowa, podczas rozprawy Arii i Isabelle, ale podobno nadzieja to matka głupich, więc właśnie wyszło na jaw, że snuję błędne przypuszczenia.
Odkładam na szafkę w kuchni papierową torbę z zakupami, a następnie sięgam po komórkę, by ją włączyć. Odkąd Aria trafiła do szpitala, leżała na kanapie w salonie, wyłączona. Teraz jestem w nastroju, aby zmierzyć się zapewne z całą masą wiadomości od Logana. Znam go na tyle by wiedzieć, że tak łatwo sobie nie odpuści.
Gdy tylko telefon jest sprawny do użycia, wchodzę w pocztę głosową.
Niech ja to przetrwam bez odczucia irytacji i złości.
Logan : Eliana! Wiem, że wyłączyłaś telefon! Mógłbym teraz powiedzieć, że nie uprzejmie jest rozłączać się w środku rozmowy, a przypominam że była dość ciekawa. Zerwałaś ze mną znajomość! Myślisz, że tak możesz? Nie możesz! Wile mi zawdzięczasz. Gdyby nie ja, nie przerwałabyś na froncie, godziny, więc jakim prawem odrzucasz naszą przyjaźń?
Pip.
Kolejna wiadomość.
Logan: Eliana, przepraszam. Niepotrzebnie się uniosłem. Rozumiem, że zdenerwowałaś się na mnie z powodu tego, co powiedziałem o twojej siostrze. Miałaś do tego pełne prawo. Znowu zachowałem się jak kawał gnoja, a dopiero co zarzekałem się, że nigdy więcej nie będę przy tobie tym egoistycznym dupkiem. Jest mi bardzo przykro. Przepraszam. Oddzwoń, gdy odsłuchasz tą wiadomość. Tą pierwszą proszę zignoruj.
Pip.
Następna wiadomość.
Logan: Chociaż nie! Wiesz, co? Jesteś bezduszną suką! Tak! Właśnie nią jesteś! Zostawiłaś mnie! Zraniłaś moje uczucia, a teraz nie odbierasz. Tylko ktoś bez serca robi takie okropne rzeczy! Wstydź się za siebie. Matka cię nie nauczyła, że przyjaciół się nie zostawia? Potrzebuję twojego wsparcia! Twojej siostrze w pierdlu nic nie będzie, a ja bez ciebie mogę zginąć! Zawsze mnie osłaniałaś, a teraz bujasz się zadowolona po Salt Lake City i w dupie masz moje życie! Pierdol się, słyszysz? Pierdol się!
Pip.
Powtórna wiadomość
Logan: Przepraszam. Niepotrzebnie się uniosłem. Żałuję, że wysłałem ci poprzednią wiadomość głosową. Pewnie masz większe zmartwienia niż moje rozgniewane rozterki. Musisz wiedzieć, że kiepsko sobie radzę z odrzuceniem, zwłaszcza jeśli kogoś kocham. Wiem, że pewnie pomyślisz sobie: „ a co z żoną?". Nie martw się o Giulię. Jest lesbijką, lecz jej rodzina jest bardzo wierząca, więc jestem dla nich przykrywką. Przyjaźnimy się. Ona wie, że jestem zakochany w tobie i jak już się domyślasz, nie ma nic przeciwko. Proszę oddzwoń.
Pip.
Wtórna wiadomość
Logan: Eliana. Minął dzień, a ty wciąż milczysz. Proszę daj mi jakiś znak, że nic ci nie jest. Martwię się. Kocham cię. Wróć do mnie. Nie odtrącaj mnie.
Pip
Ostatnia wiadomość
Paul: Hej! Hej! Eliana, pamiętasz mnie? To ja, Paul Marshall. Ten stary pierdziel, który męczył cię treningami wytrzymałościowymi. Doszły mnie słuchy, że jesteś w domu. To całkiem nieźle się składa, bo potrzebuję pomocy. Oddzwoń, proszę.
Z premedytacją suki – tak określił mnie w końcu Logan, ignoruję od niego wiadomości, lecz oddzwaniam do Paula. Jest bliski mojemu sercu, traktuję go jak ojca, może dlatego że żadnego innego nie mam. Według mojej matki mój biologiczny tata nie żyje. Marshall odbiera po pierwszym sygnale.
- Cześć, dziecinko! - ekscytuje się. - Powiedz proszę, że twój tyłek przywiało do domu?
- Siedzę właśnie na kanapie!
- Dobrze, że nie na pryczy! Cieszę się, że jesteś, bo mam do ciebie poważną, niecierpiącą zwłoki sprawę!
- Zamieniam się w słuch. - rozkładam się na kanapie, uśmiechając się do siebie. Tęskniłam za Paulem i jego wiecznym optymizmem. Nie traci zapału do życia nawet na ułamek sekundy, za co go podziwiam, aczkolwiek pamiętam też jak bardzo wykończył mnie podczas treningów wytrzymałościowych na poligonie, aby zwiększyć moje szanse na dostanie się do upragnionego wojska.
- Dwudziestego czwartego października odbędzie się pewna militarna gierka.
Dzień po rozprawie sądowej Arii.
- I jaki ma to związek ze mną?
- Złamałem nogę.
- Jak? - dziwię się ze śmiechem.
- Gonił mnie lew przez pustynię. Miał on cztery głowy, a w jednej łapie aż dwadzieścia pazurów. Uciekając, wpadłem w dziurę. Mam stare kości, więc tylko chrupnęło.
- A tak serio? - śmieję się.
- Zleciałem ze schodów. - mamrocze.
- O rany! - nabijam się. - Mistrz balansu i równowagi zleciał ze schodów?
- Na swoje usprawiedliwienie mam to, że byłem napruty w trzy dupy! No wiesz, wnuk mi się urodził. A jak wiadomo dzieciak ma ojca i drugiego dziadka, więc nie dało się odmówić.
- Raczej, nie chciałeś odmówić. - sugeruję z rozbawieniem. Ach, uwielbiam Paula. Tęskniłam za nim prawie tak samo mocno jak za Arią.
- Zejdź ze mnie, foczko! Wracając do tematu. Potrzebuję kapitana dla mojej drużyny. Co ty na to?
- Paul...
- Cieszę się, że się zgadzasz! Resztę informacji wyślę ci w esce!
- Ale ja...
- Mniejsza z tym! Będzie fajnie! Cześć.
- Ale Paul! - połączenie zostaje przerwane, a gdy próbuję oddzwonić, dziad nie odbiera. Śmieję się sama do siebie, ponieważ dałam się wrobić w hasanie po lesie z karabinem na kolorowe kulki w ręku. Jestem przekonana, że Marshall nie odbierze ode mnie w ogóle komórki, lecz zadzwoni jeśli nie pojawię się na miejscu zbiórki.
Okej! Pojawię się jeśli rozprawa Arii zakończy się zwycięstwem.
Jeśli natomiast okaże się, że ją stracę, Paul może biegać sobie po lesie ze złamaną nogą.
____
Hej misie 😊
Jeszcze jeden ?
Ale najpierw, chcę wiedzieć co sądzicie o bohatekach 😍 Elianie i Arii 😁
Buziole 😍
CZYTASZ
Napiętnowana
RomanceWojna daje nam siłę. Więzienie nam ją odbiera. A los to przebiegła szumowina. Jak to jest urodzić się w więzieniu? Co czuje osoba, która najmłodsze lata swojego życia spędziła za kratami? Eliana Spencer doskonale zna to uczucie. Była niewinny d...