"Awanturnica"

2.5K 353 29
                                    

Siedząc wieczorem na kanapie z nogami na stoliku kawowym, przeglądam stronę Michaela Rivera, głównie czytam opinie na jego temat, by mieć pewność, że wybrałam dobrego obrońcę dla siostry. Jak dotąd nie natknęłam się na żadną negatywną, więc liczę, iż Aria wyjdzie z sali rozpraw bez kajdanek na rękach. Pragnę, aby była wolna.

Trzeba było dać się wydymać O'Sullivanowi, a miałabyś pewność, że Aria nie trafi do więzienia.

Cholera!

Dlaczego ciągle powracają do mnie te myśli? O'Sullivan to dupek do kwadratu, a przespanie się z nim byłoby błędem. Nie wskoczę do łóżka nikomu, kto mnie do tego zmusza. Żelazna zasada Eliany Mackenzie Spencer!

Zirytowana na samą siebie, wracam do strony głównej, gdzie wyświetla mi się zdjęcie Michaela. Przez moment skupiam na nim swoją uwagę. W wyrazie twarzy tego mężczyzny jest coś unikatowego. Coś czego nie potrafię zidentyfikować. Jego kruczoczarne włosy podkreślają kości policzkowe, a z oczu bije dobro.

Szlag! Brzmię jak jakaś niedouczona nastolatka, która ocenia człowieka po tym jak wygląda, aczkolwiek naprawdę od Michaela bije pozytywna i zarazem spokojna aura. Intrygujące.

Podskakuję na dźwięk swojej komórki, na której swoją drogą siedzę. Parskam śmiechem, odkładam laptopa, po czym sięgam po telefon, by odebrać połączenie od Logana.

- Halo?

- Um, hej? - wypowiada niepewnie. - Masz ochotę ze mną rozmawiać?

Po ostatniej gadce? Absolutnie nie!

- Jasne. - kłamię. -O co chodzi?

- Czuję się źle. W sensie po ostatniej naszej rozmowie mam wyrzuty sumienia. Rzuciłaś służbę, aby być bliżej siostry, a ja zachowałem się jak egoistyczny drań.

- Nie da się ukryć.

- Doskonale wiesz, że egoizm to jedna z moich cech. - wzdycha. - Dlatego nie będę ukrywał, że wolałbym abyś była tutaj ze mną. Ale rozumiem też, że twoja obecność w Salt Lake City ma swój cel, dlatego nie będę więcej ukazywał swojego rozdrażnienia. Zgoda?

Łaskawca od dupy strony...

- Jasne. - kwituję, by zakończyć ten temat. Znam Logana na tyle, by wiedzieć, że nie dotrzyma danego mi słowa. Gdy zadzwoni następnym razem będę wysłuchiwać monologu rozgniewanego chłopca, a przy następnej okazji, ponownie będzie mnie przepraszał. Wpakowałam się w tą znajomość w ciemno, więc teraz brnę w nią dalej, pomimo że mam świadomość tego, że dla mnie Logan rozwiódłby się z żoną. Co oczywiście byłoby jego największym błędem, ponieważ wiedza, że byłabym powodem rozpadu małżeństwa, ciążyłaby mi na sumieniu, a jak wiadomo, sumienie to przebiegła szumowina.

- Dziękuję. - wypowiada z wyczuwalną ulgą. - Jak sytuacja w domu?

- Opanowana.

- Z Arią wszystko w porządku?

- Tak.

- A jak się czuje?

- Boi się.

- To zrozumiałe. W końcu wdepnęła w niezłe gówno, które skaże ją do pierdla. - zaciskam szczękę i wbijam ostre spojrzenie w obraz, wiszący naprzeciwko mnie i tylko czekam, aż zacznie płonąć od piorunów, jakie zaczynam ciskać.

Loganowi ktoś powinien teraz wcisnąć do ust śmierdzącą szmatę, aby zamknął gębę! Jak on śmie przyklejać mojej siostrze łatkę z napisem: „ IDZIE DO PIERDLA". Mam ochotę go rozszarpać. Każda część jego ciała powinna walać się w innym kraju! Pieprzony nieczuły drań!

NapiętnowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz